Pamiętnik odchudzania użytkownika:
madzialkas

kobieta, 35 lat, P

173 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 kwietnia 2013 , Komentarze (11)

Ćwiczyłyście skalpel Ewy Chodakowskiej? Jesteście zadowolone z rezultatów? Koleżanka mi poleciła te ćwiczenia i dzisiaj wypróbowałam, ale zrobiłam tylko osiem minut (a ćwiczenia trwają  około 40 minut). Strasznie mnie ramiona zaczęły boleć, może źle coś robiłam, a raczej moje ciało jest nieprzyzwyczajone do żadnego wysiłku. Jutro spróbuję jeszcze raz, bo podobno te ćwiczenia dają niezłe efekty. Poza tym skleiłam hula hop i jakoś się trzyma, pokręciłam dzisiaj 30 min :)

25 marca 2013 , Komentarze (3)

I znowu przytyłam. Rety, nie mogę się zmotywować do ćwiczeń, do diety, do niczego. Przez parę dni jestem grzeczna, jem rozsądnie, a potem znowu tona czekolady i niezdrowe jedzenie. W ogóle się nie ruszam, orbitrek stoi nieużywany. Wiem, wiem, nie powinnam się dziwić, że nie mogę schudnąć. Kiedyś mi się udało, a teraz wcale nie mogę się zmobilizować. Gdzie się podziała moja silna wola? Pociechę odnajduję w jedzeniu. Błędne koło. Wiosna za pasem, a ja wyglądam jak... szkoda gadać. Lubię jeszcze sobie powtarzać, że od jutra. Znacie to, prawda? Dzisiaj jeszcze zjem, ale od jutra się odchudzam. I to moje jutro nigdy nie nadchodzi :( Nie mam pomysłu, co ze sobą zrobić. Może jak będzie prawdziwa wiosna, cieplej to poczuję się bardziej zmotywowana.

8 marca 2013 , Komentarze (1)

I znowu pada śnieg, a przez parę dni było tak ładnie, od razu było we mnie więcej energii i optymizmu. Już nie mogę doczekać się wiosny, chciałabym zacząć jeździć rowerem, bo do stajonarnego nie mogę się przekonać. Zawsze wiosną i latem jeździłam rowerem, nie wiem czy te przejażdżki coś pomagały na figurę, ale samopoczucie było lepsze. Tak więc czekam z niecierpliwością na cieplejsze dni.

Na wadze równe 80 kg, coś spadło, powinnam się cieszyć. Na razie ograniczam tylko jedzenie, z ćwiczeniami gorzej. Jestem za leniwa, czasami tylko pokręcę hula hopem, ale brakuje mi systematyczności. Do czerwca chciałabym zrzucić przynajmniej 10kg. Ambitny plan, mam nadzieję, że się uda.

1 lutego 2013 , Komentarze (2)

Styczeń był koszmarny, zamiast chudnąć, to ja przytyłam. Teraz to już pewnie będzie więcej niż 85kg, boję się wejść na wagę. Strasznie się zapuściłam i nie mogę się zmobilizować do pracy nad sobą. Zapycham się jedzeniem i chwilowo poprawia mi to humor, ale zaraz potem jest wielki płacz. W lutym muszę wziąć się w garść, dłużej być tak nie może. Może przekonam się w końcu do rowerka stacjonarnago, samo ograniczenie jedzenia chyba niewiele pomoże. Musze ułożyć jakiś plan.

18 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Chyba znowu mam nawroty depresji, chociaż powinnam powiedzieć chandry/złego samopoczucia, bo nigdy nie byłam u żadnego psychologa czy terapeuty, który zdiagnozowałby depresję. Po prostu czuję się fatalnie. Znowu cały dzień mogłabym siedzieć i wypłakiwać oczy. Nic mnie nie cieszy, nic mi się nie udaje. Jestem żałosna - i już nie wiem, ile razy to sobie powtarzałam.

Zacznę od najbardziej prozaicznej rzeczy: nie potrafię schudnąć. W ciągu dwóch miesięcy przytyłam ponad 10 kg. Całymi dniami siedzę w domu i jem, bo mi się nudzi/bo chce mi się płakać/bo nie mam nic innego do robienia/itd. Ważę ponad 80kg, a jeszcze parę miesięcy temu było 65kg. 

Co za tym idzie, nie mam nawet w co się ubierać. Wszystkie ciuchy są mi za małe, a nie mam pieniędzy, aby kupić nowe. Zresztą po co mi, skoro i tak nigdzie nie wychodzę. W domu przez pół dnia chodzę w piżamie, a potem w szerokim dresie. Dopiero gdy jestem zmusozna wyjść z domu, wpadam w panikę, bo nie mam żadnego normalnego ciucha.

Właśnie, nie wychodzę, bo nie mogę znaleźć pracy. Przegladam różne ogłoszenia i dochodzę do wniosku, że jestem głupia. Nic nie potrafię, nie znam języka, nie mam doświadczenia i dodatkowo moja aparycja pozostawia wiele do życzenia. A zewsząd słyszę: dlaczego nie pracujesz? Powinnaś znaleźć pracę. Znalazłaś już? Zadzwoń tam i tam. A ja po prostu wiem, że nie podołam. Nawet na kasę w markecie się nie nadaję.

Nawet nie mam żadnych znajomych, jedna koleżanka wyjechała na studia do innego miasta, a druga odkąd znalazła sobie chłopaka przestała ze mną rozmawiać. Już nie pamiętam, kiedy byłam w kinie, czy na głupiej kawie i pogadałam z kimś. Stałam się strasznie aspołeczną osobą, ludzie mnie przerażają.

Wygadałam się, ale chyba nie poczułam się lepiej. Teraz widzę czarno na białym, jaka jestem beznadziejna. Potrafię tylko użalać się nad sobą.

4 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Sukces, od trzech dni nie obżeram się jak prosiak, ale za to ciągle chodzę głodna. I najgorzej jest nocą, bo mnie strasznie ciągnie do lodówki. 
Ostatnio poprzestawiwiał mi się dzień z nocą. Bo śpię do południa, potem chyba do drugiej chodzę w piżamie, potem się w końcu ubiorę i tak do trzeciej w nocy smęcę.  Ogólnie do bani.
Może ruszę z ćwiczeniami, żeby dzień nie był całkiem zmaronowany, bo spędzam go całego na kanapie, czytając albo oglądając filmy.
Coś tu trzeba zmienić, bo oszaleję.

1 stycznia 2013 , Skomentuj

Nowy Rok przywitałam z wagą 83 kg, co nawet żal komentować. Porażka na całej lini, ostatni raz ważyłam tyle ponad cztery lata temu. Tyję w oczach.

Kolejny beznadziejny sylwester za mną. Siedzę w domu, obżeram się ptasim mleczkiem i słucham smutnych piosenek. Co za masaochizm. Nie będę robić żadnych podsumować minionego roku, bo był on tragiczny. Chyba najgorszyw w moim życiu, wolę o nim szybko zapomnieć i skupić się na przyszłości.

Tak się zastanawiam, jest w ogóle sens robić postanowienia? Znając siebie i tak nic z tego nie wyjdzie, ale napiszę, co dla mnie jest najważniejsze.

1. Schudnąć chociaż do tych 65kg, czyli spora droga przede mną.
2. Co za tym idzie, panować nad kompulsywnym jedzeniem, nie jeść słodyczy i więcej ćwiczyć.
3. Zadbać o siebie, postawić na pielęgnację.
4. Częściej wychodzić z domu (właśnie sobie uświadomiłam, że ostani raz wychodziłam z domu ponad dwa tygodnie temu. Źle ze mną. Nawet do sklepu nie wychodzę, bo robi to mama).
5. Znaleźć pracę!
6. Przyłożyć się do nauki nie zawalić kolejnego roku na uczelnii, bo kolejnej szansy nie będzie.
7. Zakochać się - chociaż nie, to jest głupie. Powinnam napisać: przestać ciągle myśleć, że jestem sama i zaakceptować to!

A Wam życzę, abyście wytrwały w swoich postanowieniach!

3 grudnia 2012 , Komentarze (3)

jestem beznadziejna, nic mi się nie udaje, nic

29 listopada 2012 , Komentarze (1)

Mam dzisiaj beznadziejny humor, nic mi się nie chce, do niczego nie mogę się zmotywować. Nie wiem, może to ta deszczowa pogoda. Czuję się jakaś bez życia. Dodatkowo mój żołądek jest bez dnia, włączył mi się jakiś odkurzacz i mogłabym jeść i jeść. 

25 listopada 2012 , Komentarze (1)

Waga nareszcie trochę zmalała, nie jest to satysfakcjonujący wynik, ale nie mogę narzekać. Od paru dni straciłam całkowicie zapał do ćwiczeń, nawet trochę podjadłam słodkości. Powinnam więc być zadowolona z wagi, także cieszę się z takiego efektu. Mogę zanotować 73,8kg. Coraz bliżej wymarzonej szóstki, może na święta ją zobaczę, jak ruszę z ćwiczeniami.

Ogólnie to powinnam być na zajęciach, ale obudziłam się koło 10 i stwierdziłam, że nie ma sensu jechac na uczelnię. Tak więc niedzielę spędzam na nicnierobieniu. Poczytałam sobie książkę, a teraz chyba włączę sobie jakiś film. Możecie coś polecić? ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.