Krzysiek mnie zaraził jakąś infekcją. Jestem osłabiona, w gardle mnie drapie i trochę kaszlę. Jego już taki stan trzyma od kilku dni. Ja się męczę od wczoraj. Co za zjadliwy wirus, że nawet mnie złapał. Tak rzadko mnie coś łapie. Może po prostu jestem przemęczona i dlatego organizm uległ infekcji. Wzięłam oczywiście leki - polopirynę, lipę z miodem, czarny bez i syrop z cebuli. Kuruję się. Jutro powinno być lepiej...Dietę trzymam, ale z kondycją kiepsko więc wczoraj nie ćwiczyłam. Dziś też mi się chyba nie uda, bo mi sie w głowie kręci. Krzysiek chory chodził do pracy. Zastanawiam się jak miał siłę do pracy, bo ja całkiem padłam...
Dziś powinen być ostatni dzień protein. Waga bez zmian tzn zrzuciłam prawie to co nabrałam na fazie z warzywami. Proteiny były już 6 dni, warzywa 3. Jestem w kropce. Boję się znowu przytyć. Jak tak dalej pójdzie to chyba po weselu wrócę na jakiś czas na dietę Allevo, żeby znowu parę kilo zrzucić. Przez miesiąc zażartej walki - dukan plus ćwiczenie/godzina dziennie/ schudłam tylko 2 kg. Mało, a jestem zmęczona wręcz wyczerpana i psychicznie i fizycznie. Nie wiem co dalej, bo kompletnie brak mi energii...Zmobilizowałam się, ale na stałe takiemu obciążeniu nie podołam. To za duży wysiłek dla mnie... No i co teraz? Na razie jestem chora i załamana...Do ćwiczeń oczywiście wrócę, z tym że już tak intensywnie ćwiczyć nie będę...
Nieznajoma52
8 marca 2015, 18:19Zdrowia. Szczęścia z okazji Dnia Kobiet:)
araksol
9 marca 2015, 11:35Dzięki... wzajemne...
gilda1969
8 marca 2015, 13:38Teraz w powietrzu fruwają paskudne jakieś wirusy, które potrafią ściąć z nóg nawet osoby o mocnych i zwykle odpornych organizmach. Musisz to jakoś przetrwać, życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i miłego Dnia każdej z nas:))
araksol
9 marca 2015, 11:34Dziękuję...