Wczoraj byłam skupiona głównie na nauce. Znowu siedziałam nad tarotem. Sporo wróżyłam i zarobkowo i dla siebie w celu wprawy. Wykonałam dla siebie kilka całkiem fajnych układów z kursu. Wróżyłam też z kart klasycznych. Coraz trafniej mi odpowiadają. Nie chcą jednak odpowiadać na pytania. Można je tylko stawiać na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Zrobiłam także przetwory. Na obiad był quiche z papryką. Spory kawałek zjadłam. Uwielbiam quiche i tarty. Wolę nawet niż pizzę. Często w lecie i jesienią robię, a to schudnąć nie pomaga.
Dziś Krzysiek ma jechać na zakupy. Ma kupić to czego nie lubię, żeby mnie jedzenie nie kusiło. Czas przecież pomyśleć o diecie. Trudne to dla mnie teraz. Zbliża się jesień, a ja zawsze wtedy jestem głodna. Chcę zrzucić z 5 kg. Czy się uda? Motywacja sięga dna...
Dzisiaj nauki tarota ciąg dalszy. Kurs jest ciekawy i warto było się na niego zapisać. To nie tylko wróżenie, które przecież jest mi znane od dawna, ale i praca nad sobą i nad rozwojem intuicji np. Sporo rzeczy jest do przemyślenie w tym np. relacje z matką, ojcem, Bogiem. Trzeba sobie odpowiedzieć na wiele pytań by ćwiczenia wykonać. W każdym zeszycie jest medytacja. Było już spotkanie z wewnętrznym dzieckiem, kapłanem.. Było pisanie listów do rodziców. Jeszcze nad kursem posiedzę dość długo, bo przerabiam go powoli. Nic mnie przecież nie goni, a przemyśleń jest sporo. Później wezmę się za numerologię i karty. Materiały do nauki już mam. Mam zamiar kupić tylko jeszcze dwie książki. Może dziś. Na razie o innych kursach nie myślę choć mnie kuszą. Lubię się uczyć tego co mnie interesuje.