Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1487402
Komentarzy: 54509
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 19 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 sierpnia 2016 , Komentarze (16)

Wczoraj byłam skupiona głównie na nauce. Znowu siedziałam nad tarotem. Sporo wróżyłam i zarobkowo i dla siebie w celu wprawy. Wykonałam dla siebie kilka całkiem fajnych układów z kursu. Wróżyłam też z kart klasycznych. Coraz trafniej mi odpowiadają. Nie chcą jednak odpowiadać na pytania. Można je tylko stawiać na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Zrobiłam także przetwory. Na obiad był quiche z papryką. Spory kawałek zjadłam. Uwielbiam quiche i tarty. Wolę nawet niż pizzę. Często w lecie i jesienią robię, a to schudnąć nie pomaga.

Dziś Krzysiek ma jechać na zakupy. Ma kupić to czego nie lubię, żeby mnie jedzenie nie kusiło. Czas przecież pomyśleć o diecie. Trudne to dla mnie teraz. Zbliża się jesień, a ja zawsze wtedy jestem głodna. Chcę zrzucić z 5 kg. Czy się uda? Motywacja sięga dna...

Dzisiaj nauki tarota ciąg dalszy. Kurs jest ciekawy i warto było się na niego zapisać. To nie tylko wróżenie, które przecież jest mi znane od dawna, ale i praca nad sobą i nad rozwojem intuicji np. Sporo rzeczy jest do przemyślenie w tym np. relacje z matką, ojcem, Bogiem. Trzeba sobie odpowiedzieć na wiele pytań by ćwiczenia wykonać. W każdym zeszycie jest medytacja. Było już spotkanie z wewnętrznym dzieckiem, kapłanem.. Było pisanie listów do rodziców. Jeszcze nad kursem posiedzę dość długo, bo przerabiam go powoli. Nic mnie przecież nie goni, a przemyśleń jest sporo. Później wezmę się za numerologię i karty. Materiały do nauki już mam. Mam zamiar kupić tylko jeszcze dwie książki. Może dziś. Na razie o innych kursach nie myślę choć mnie kuszą. Lubię się uczyć tego co mnie interesuje.

21 sierpnia 2016 , Komentarze (17)

Wczoraj było studiowanie ezoteryki czyli tarota, numerologii i kart klasycznych. Było sporo wróżenia i medytacje. Karty klasyczne dopiero poznaję. To znaczy te oznaczenia z książki. Są one niestety inne niż te które znam z przeszłości. To mi powoduje mętlik w głowie. Muszę chyba sama sobie oznaczenia opracować według tego co mi podpowiada podświadomość. Tak będzie chyba najrozsądniej. To chyba klucz do nich. Powinnam też popracować chyba nad otwarciem się na skojarzenia. Powinny one np. na widok drzewa napływać swobodnie, a ja mam jakieś blokady i stąd gdy wróżę jestem tak oszczędna w słowach. Niektórzy lubią konkrety, ale inni nie. Ja osobiście uważam, że lepsze konkrety i może stąd ta moja małomówność. Skojarzenia przydają się w tarocie. Przydadzą się chyba też w kartach cygańskich i Lenormand. Strasznie jestem ciekawa tych ostatnich kart. Nic o nich w zasadzie nie wiem. Zamówiłam je pod wpływem impulsu, bo kupowałam cygańskie i pokazała się reklama na stronie. Może to jakiś znak?

Poza tym nadal robię przetwory. Wczoraj zrobiłam bigos z kabaczka, a dziś mam zamiar zrobić fasolkę szparagową. W poniedziałek i wtorek chyba będę robić dżemy z gruszek od koleżanki. Dostanę też jeszcze jabłek. Również je przerobię. Lubię robić przetwory i lubię mieć ich dużo. Jakimś  takim spokojem napełnia mnie widok zajętych półek w spiżarni. Wydaje mi się, że bieda mnie nie dotknie. Swoją drogą skąd u mnie te myśli o biedzie to nie wiem. Nigdy w całym swoim życiu uboga nie byłam. Jeśli cierpiałam niedostatek to było to przyczyną rozrzutności albo wygórowanych wymagań. Żyłam skromnie, ale to było powyżej poziomu biedy. Chyba powinnam ten problem przepracować i otworzyć się na bogactwo. Następnym problemem do przepracowania jest wewnętrzne dziecko...

20 sierpnia 2016 , Komentarze (25)

Wczoraj przygotowałam sobie karty klasyczne i powróżyłam na teraźniejszość, żeby je sprawdzić. Wyszła czysta prawda. Chyba dojdę z nimi do ładu. Mam zamiar pracować dalej, bo chyba  mówią do mnie. Poza tym kupiłam jeszcze karty cygańskie i Lenormand. O tych ostatnich niewiele wiem jak na razie. Tym samym co wczoraj zarobiłam to od razu wydałam. Wczoraj przez cały prawie dzień siedziałam nad kursem tarota. Zerknęłam też do nowych książek z numerologii. Są takie sobie jeśli mam być szczera. Chyba ta z której korzystałam do tej pory jest najlepsza jednak jak dla mnie.

Dziś planuję zrobić portret numerologiczny Sebastiana. Horoskop już zrobiłam w zarysie i partnerski też. Wyszło, że możemy stworzyć nawet trwały związek, łącznie z małżeństwem. Hm... Szkoda, że bigamia jest karalna...

Wczorajszy dzień był dla mnie smutny. Dziś też jeszcze mi smutno i kilka dni tak pewnie będzie dopóki nie odreaguję i nie dojdę ładu z sobą. Po raz kolejny zwątpiłam w sprawiedliwość losu i wyrok boski. Otóż w czwartek Krzysiek z kolegą znaleźli gdy sprzątali przy drodze małego kotka pingwinka. Kociak miauczał i nie mógł chodzić. Chyba potrącił go samochód. Podnosił główkę i ciągnął tylne łapki i cały tył. Nie ruszał ogonkiem. Kolega Krzyśka po pracy miał zabrać go do weterynarza. Od razu czułam, że kociak nie przeżyje. Tak się niestety stało. Miał coś z wątrobą i został uśpiony. Nie wiem czy można go było uratować, a kolega po prostu nie miał pieniędzy, czy na ratunek było zbyt późno. Strasznie mi go żal. Takie maleństwo. Nie pożyło jeszcze, nie zaznało troski i miłości, a już musiało odejść. Z drugiej strony dobre chociaż to, że go znaleźli i nie konał kilka dni w cierpieniu. Kurczę nie musiało się tak stać. Co on robił przy drodze. Powinien być w domu, bawić się, wylegiwać na kanapie. To by żył...

19 sierpnia 2016 , Komentarze (16)

Wczoraj mi przyszły książki o wróżeniu z kart. Dziś Krzysiek ma mi kupić karty klasyczne, bo te co mam w domu są przeznaczone do grania. Talię trzeba będzie trochę przerobić, ponieważ w książce podane są pozycje prosta i odwrotna, które znaczą co innego. Kiedyś gdy byłam nastolatką nieźle z kart klasycznych wróżyłam z tym, że z tali 24 kart. Później dopiero poznałam tarota. Nadal jednak uważam karty klasyczne za zupełnie niezłe do wróżenia. Mam zamiar je opanować. Co do kart cygańskich to mam problem, bo karty które mam są inne od tych w książce. Nie wszystkie karty z książki występują w mojej talii, a niektórych brakuje. Powinnam chyba kupić nową talię. Niestety polskich talii w sprzedaży nie ma, a zagraniczne mnie nie nęcą jakoś. Musiałabym je opisać po polsku. Karty są intuicyjne i po obrazkach można dojść ich znaczeń. Muszę się jeszcze zastanowić. W każdym bądź razie. Mam się czego uczyć i na razie o kursach nie myślę poza tymi wyjazdowymi typu warsztatów.

Dziś mija trzy miesiące znajomości z Sebastianem. Trochę czasu to już jest. Znamy się całkiem nieźle i chyba dobrze się dogadujemy. Co dalej? Nie wiem. Sebastian chce być ze mną. Uważam, że go krzywdzę narzucając mu rolę kochanka. Krzysiek się chyba boi, bo zaczął o mnie bardziej dbać i zabiegać choć jednocześnie się wścieka i daje temu wyraz. Nie dziwię mu się. A ja chcę ich obu. Gdyby można było mieć dwóch mężów to wybrała bym właśnie ich. Doskonale się uzupełniają. Ech narobiło się. Narobiło... Diabeł mnie chyba podkusił, żeby wejść na to badoo. Z drugiej strony serce nie sługa i nie żałuję ani chwili spędzonej z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy to wygląda w ten sposób, że Krzysiek rozwodu mi nie da. Chyba, że go spłacę z pieniędzy, które w dom zainwestował. Nie bardzo więc w jego miłość wierzę. To raczej wygoda i przyzwyczajenie. Sebastian z kolei dał mi czas do końca lutego. Jeśli od Krzyśka nie odejdę to on odejdzie ode mnie. Czy to miłość?

18 sierpnia 2016 , Komentarze (20)

Dziś wstałam wcześniej, bo czekam na przesyłki. Mają przyjść książki i jedzenie dla kotów. Bardzo mnie to wyczekiwanie stresuję. Muszę siedzieć murem w domu i nasłuchiwać, bo Pikuś szczeka kiedy chce ostatnio. Im starszy tym robi się bardziej leniwy. W tym roku skończył już 8 lat. Niby na małego pieska to nie tak dużo, ale i tak młody już nie jest.

Wczoraj po południu siedziałam nad tarotem i spałam. Odpoczęłam psychicznie po dniach pełnych sportu w telewizji. Gdy przerobię cały kurs tarota to chyba wezmę się za numerologię. Dobre są książki Gladys Lobos. Przydałaby mi się też dobra książka z run. Chodzi mi o wróżbiarstwo. Coś w rodzaju podręcznika interpretacji znaczenia run w życiu codziennym. Mam kilka książek, ale ten temat jest w nich ujęty w bardzo okrojonej formie. Wczoraj przyszła mi na skrzynkę reklama podręcznika do czytania aury. Nigdy się nie uczyłam widzieć aury, ale czasem widzę choć rzadko. Najczęściej mi się to zdarza, gdy robię zabieg uzdrawiania pranicznego. Może by się przydało książkę kupić i nauczyć tej techniki? Kusi mnie to i chyba dziś kupię. 

Wczoraj stawiałam tarota znajomemu Z Algierii. O dziwo wszystko zrozumiał. Pytał o finanse, miłość i badania, bo pisze doktorat. Za dobrze mu nie wyszło niestety. Wróżyłam też na portalach. Sporo chętnych było. Za to pisanie tekstów się skończyło. Zleceń brak. To znaczy tych lepiej płatnych, bo te za 2 zł są.

Dieta znowu zawieszona, bo odzyskałam apetyt. Miałam zrzucić do końca roku do 85 kg, ale wątpię by się to udało. Tak dobrze szło miesiąc temu jeszcze...Teraz motywacji brak. Moi obaj mężczyźni akceptują mnie taką jaka jestem. Ja się też akceptuję i jak tu motywację znaleźć. Tylko zdrowie wchodzi w grę, a to mi ostatnio służy...Poza kręgosłupem oczywiście ale ten mi dokuczał już wtedy gdy byłam szczupła. Chyba od poniedziałku jednak na 1200 kalorii przejdę. Zobaczymy...

17 sierpnia 2016 , Komentarze (16)

Wczoraj tekstów nie pisałam. Za to sporo wróżyłam. Skończyłam też prace domowe z kursu tarota. Teraz czekam na ocenę nauczyciela. To w zasadzie opis. Dzień minął szybko. Do czwartej byłam sama, bo Krzysiek wrócił późno z pracy. Był jeszcze po pracy w bibliotece i u brata. Znowu przyniósł stos książek. Będzie miał co robić. Ja nawet trochę psychicznie odpoczęłam. Trochę pospałam. Był spokój bez telewizji. Ostatnio jestem nieco zestresowana, bo Krzysiek po kilka godzin dziennie ogląda sport w telewizji. Nie zabraniam mu ale się okropnie męczę. Nie znoszę tych klimatów. Zwłaszcza meczy, a on patrzy na wszystkie. Drażni mnie zachowanie kibiców- wrzaski itp. Wyjść nie mogę, a zatyczek do uszu czy słuchawek nie mogę używać, bo muszę słyszeć sygnał czatu na portalach wróżbiarskich. 

Dziś planuję wróżyć, pisać wiersze, studiować tarota i medytować. Dzień chcę przeżyć spokojnie. Krzysiek będzie po południu w pracy to telewizja mi nie dopiecze. Odreaguję więc ostatnie nerwy.

Od jutra może znowu zacznę robić przetwory. Zrobię na pewno zakupy warzyw. Czy przetwory też zrobię okaże się jutro. Wszystko zależy od tego o której warzywa kupię. Jak późno to przetwory przełożę na sobotę. Myślę o fasolce i bigosie z kabaczka. Dżem zrobię chyba w poniedziałek z gruszek od koleżanki.

Wczoraj kupiłam dwie książki z numerologii. Wiedzy nigdy dość. Co prawda potrafię portret numerologiczny zrobić, ale zawsze jakoś astrologia mi była bliższa. Czas by stały się sobie równe.

16 sierpnia 2016 , Komentarze (8)

Wczorajszy dzień potraktowałam raczej na luzie. Nie pisałam tekstów. Trochę tylko wróżyłam. Za to przysiadłam nad kursem tarota i odrobiłam zaległe prace domowe. Jeszcze nie wszystkie. Zrobiłam też fasolkę do słoików. Chyba nie potrafię odpoczywać i nic nie robić. Nie lubię bezczynności. Czuję się wtedy gnuśna, a tego nie lubię.

Dziś wstałam nie za wcześnie, bo nie mam tekstów do pisania ani widoków na nie. Odrobię za to pozostałe lekcje z kursu tarota intuicyjnego. Jeszcze przez kilka dni będę nad kursem siedzieć, bo nie wszystkie ćwiczenia wykonałam, a ciekawe są. Kuszą mnie następne kursy, ale pieniądze mi są potrzebne na co innego. Może pomyślę o czymś od stycznia o ile Krzysiek będzie miał pracę. Na razie myślę o warsztatach wyjazdowych i tylko o tym. Od jakiegoś czasu chodzi za mną pomysł by zacząć pisać opowiadania z życia do miesięczników dla pań. Pytałam o radę tarota i wyszło mi bym z tym poczekała. Mam wziąć urlop choć krótki od pisania zarobkowego. Po urlopie wszystko ruszy z kopyta. Nie pozostaje mi nic innego tylko się zastosować do rad.

Ostatnio napisałam haiku

północ tuż tuż

topi się w jeziorze

gwiazda za gwiazdą

 

tuż po północy

kolejna gwiazda zgasła

w twoich oczach

 

księżyc nad łąką

między brzozą a brzozą

gasnąca gwiazda

15 sierpnia 2016 , Komentarze (17)

Nadal pogoda bardziej jesienna niż letnia. Koty wprawdzie jeszcze gubią sierść, ale już chyba jesień czują, bo więcej jedzą, cisną się na kolana i pod koc. Z przyjemnością też wylegują się na modemie i dekoderze szukając ciepła. Ostatnio ktoś chyba wyrzucił kota, bo pojawił się nowy w okolicy. To dorosły kocur- miły i łagodny. Stołuje się u mojej koleżanki, ale idzie zima i dobrze by było znaleźć mu dom, bo nie wiadomo gdzie śpi. Ona by go chętnie wzięła, ale jej kotka seniorka strasznie go nie znosi. Rzuca się na niego i go gryzie. Kot jest piękny i oryginalnie umaszczony - brązowy z rudym. Szuka domu i odwiedza okoliczne posesje. Ostatnio widziałam go u siebie na podwórku. No i problem. Szkoda mi go strasznie. Boję się czy zimę przetrwa. Kusi mnie oczywiście go wziąć, ale trochę się boję, bo w końcu to dorosły kocur znający życie na dworze. No i nie wiem jak by Krzysiek zareagował. Pewnie by się wściekł. Dobrze by było, żeby moją mamę dało się namówić by przyjęła go pod swój dach. Wątpię jednak, bo ona woli psy... Jeśli dom się nie znajdzie to chyba wezmę go do sieni...

Cały czas robię przetwory. Dziś przyszła pora na fasolkę szparagową. Mam zrobić 5 słoików. Wczoraj zrobiłam dżemy. W sobotę 6 słoików bigosu z kabaczka.To jeszcze nie koniec. Następna porcja w przyszły weekend. Nie wiem tylko czy dżemy będę robić.

Nadal dietkuję. Jem wszystko tylko mało. Waga spada i jeszcze trochę dogonię pasek. Motywację nawet mam. Za to apetytu brak i dobrze.

Znowu piszę wiersze i haiku. Tym razem oprócz wierszy o miłości nęcą mnie takie o jesieni i późnym lecie. Uwielbiam te klimaty.

Już czas

 

lato odchodzi bezszelestnie

zabierając zapach maciejki

i skoszonej łąki

jeszcze wczoraj

brzemienne kłosy

witały mnie na polu

 

dziś ściernisko

kłuje mi stopy

a kępy nawłoci

otwierają drzwi jesieni

 

chłodne poranki

otulone mgłą całującą czule

świerk przed domem

i ostatnie floksy

szepczą o przemijaniu

bociany sposobią

się do lotu

już czas

14 sierpnia 2016 , Komentarze (35)

Wczoraj była u mnie awantura. Jakiś czas temu robiłam porządek w szafie. Włożyłam stare ciuchy do worka i poprosiłam Krzyśka, żeby wyrzucił. On oczywiście zamiast wyrzucić postawił worek w sieni pod drzwiami do mieszkań mojej mamy. Oprócz tego dołożył trzy puste kartony i stary potargany dywan. Mama się zdenerwowała, że w sieni śmietnik robi i miała rację. On oczywiście swojej winy nie dostrzegł i naubliżał mi i mojej mamie też z tym, że za plecami. Ja już nie mam do niego siły. Ma manię gromadzenia śmieci. Czyżby to było związane z jego chorobą? Chyba będę musiała o tym porozmawiać z psychiatrą.

Czeka mnie sprzątanie w ganku i w starej nieużywanej łazience. Krzysiek ma urlop we wrześniu to to zrobi. Będzie klął, ale bałagan musi zniknąć.To strefa wspólna nasza i mojej mamy i porządek do niej wrócić musi. 

Krzysiek pracuje do końca września. Później teoretycznie powinien mieć umowę przedłużoną, ale czy tak się stanie? Zakład wygrał przetarg do końca grudnia, a co później? Martwi mnie to, bo innej pracy Krzysiek prawdopodobnie nie znajdzie. On może pracować tylko w zakładzie pracy chronionej, a takich w okolicy nie ma. Samochodu też nie mamy, bo prawa jazdy nie da rady zrobić. Nie zdawałam sobie chyba sprawy z tego jak ciężkie może być życie z chorym człowiekiem. Z drugiej strony on jest bardzo pomocny w domu, choć czasem jest nieporadny, a nawet bezradny. No i ta jego gnuśność- efekt brania leków. Nic dziwnego, że mnie ciągnie do Sebastiana. On jest przedsiębiorczy, zdecydowany, pracowity i po prostu bardziej męski. Przy nim nie musiałabym mieć całego świata na głowie. W wielu sprawach sam by decydował. Czasem myślę, że Krzysiek nie jest aż tak chory na jakiego wygląda. Uważam, że jest po prostu cwany, egoistyczny i wygodny. Tak go wychowała mama, bo użalała się nad nim i nic od niego nie wymagała.

A na koniec wiersz i mądre myśli i znikam na medytację...

Przytul mnie

 

Przytul mnie

potrzebuję tego jak powietrza

jak delikatnego

powiewu wiatru

w upalny dzień

nie potrafię odpłynąć w sen

marzę

 

liczę dni do spotkania

jesteś moim

światełkiem w tunelu

obietnicą raju

spełnieniem

 

opowiedz mi

jeszcze raz o miłości

prześlij pocałunek

otocz troską niczym ramieniem

 

czy już zawsze

będę tak tęsknić

13 sierpnia 2016 , Komentarze (11)

Dziś wstałam późno, bo o 9:30. Obudził mnie Mruczek, bo zaczął mnie trącać pyszczkiem po twarzy. Był po prostu głodny. Pracy nie mam i nie wiem czy będę mieć. Niby zapisałam się na tekst o Pieninach, ale mam małe szanse na wygraną. Z wróżeniem też w weekendy różnie jest. Mało ludzi siedzi w internecie to i mało myśli o wróżbach. Niby napisała do mnie email dziewczyna z blogów chętna na wróżbę, ale czy się zdecyduje?Będę sobie musiała coś innego do roboty znaleźć. Może wiersze, a może malowanie. Chodzą za mną mandale akwarelami. Na pewno będzie do roboty bigos z kabaczka do słoików. Może popracuję nad tomikiem. Sobota u mnie jest normalnym dniem pracy. Krzysiek też w soboty pracuje. Ja pracuję często i w niedzielę. Lubię to co robię i rzadko mnie to męczy. 

Chyba przyszedł czas na dietę. Apetyt straciłam jak na razie. Dziś mam zamiar jeść mniej. No i śniło mi się, że się odchudzam. Z dobrym skutkiem, bo ważyłam już 75 kg we śnie. Oby to nie było zapowiedzią zmniejszonych dochodów, ale chyba nie, bo latałam też helikopterem, a to bardzo dobry znak. Śniła mi się też woda, której się bałam. To źle, bo to oznacza, że obawiam się uczuć. Dziś anioły zalecają mi pracę nad problemem dawania i brania. Powinna być równowaga. To ważne.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.