Urlopuję sobie ;o)
Jest pięknie - uwielbiam morze! Aktywnie - moje najbardziej ruchliwe wakacje do tej pory:o) Nie mam wagi, ale czuję, że leci - ciuchy mam zdecydowanie luźniejsze, nie działają na mnie te wszystkie gofry, lody, zakręcone frytki etc;o) Zajadam się rybkami pod każdą postacią, od 5 dni zgrzeszyłam raz- mrożoną kawą w ramach kolacji :o) Jak wrócę do domu to zaczynam ćwiczyć z Mel i Chodakowską, podoba mi się energia pierwszej i podejście do życia drugiej ;o) I obiecana siłownia - nie mogę się już doczekać. Zastanawiające jest to w jaki sposób dobrnęłam do takiej wagi, mam wrażenie, że w ogóle tego nie zauważyłam, 2 obrazki w głowie- pierwszy z wagą ciut większą od normalnej i drugi- z tą monstrualną - tak jakbym nagle się obudziła z jakiegoś snu...i stało się to poza mną.. Chciałabym znać przyczyny, żeby nigdy więcej nie dać się tak "zaskoczyć"..Zauważyłam też, że bardziej na mnie działa myślenie o tym, że to mój wybór a nie ograniczenie..i jak tylko myślę, że to dieta to wtedy zachowuję się tak, jakbym chciała narobić "zapasów" i automatycznie staję się głodna. Część produktów całkowicie wyeliminowałam z użytku codziennego, ale w zasadzie jem wszystko co do tej pory, tylko w innych proporcjach/ilości/porach/częstotliwościach. I odpukać- działa. Wracam w piątek - wtedy się zważę i zamierzam zobaczyć min. 2 kg mniej;o) A póki co pozdrawiam wakacyjnie :o))
Nie mam pomysłu na tytuł ;o))
Mam nadzieję, że mój zapał nie odejdzie wraz z upałami, jednak chłodniejsze dni bardziej zachęcają mnie do jedzenia- póki co zdrowo i oby tak dalej. Zaczyna mi się to wszystko przestawiać, jakbym z traconymi kilogramami odzyskiwała jasność umysłu:o) Jakoś wszystko idzie lepiej, moja magisterka też nabrała rozpędu i powstaje w zastraszającym tempie;o) I świta mi w głowie myśl o rozpoczęciu podyplomowej dietetyki, już kiedyś nad tym myślałam, ale stwierdziłam, że dopóki sama się za to nie zabiorę to odpada, bo będę mało wiarygodna;o)) Pomyślimy :o) Dietowo bardzo dobrze, choć spadki jakby mniejsze, jem bardzo mało przetworzone rzeczy, mięsa prawie brak - i nie mam już takich apetytów na słodkie np! A jak mnie już najdzie to wcinam owsiankę z 2 kostkami gorzkiej czekolady i malinami np, jest pyszna, sycąca i wcale mi się nie przejadła jeszcze:o) Niedaleko mnie jest genialny fitness club, tak jak wspominałam wybieram się tam od września, zaraz po urlopie :o) Jeśli przestraszę wszystkich swoim wyglądem, to przynajmniej nie będę miała problemów z dostępem do urządzeń ;o) Miłej soboty :o)
Pożegnanie z pierwszą dychą...
Dziś rano potwierdzone, było nawet 119,1. Żegnam bez żalu i z nadzieją, że NIGDY więcej się nie zobaczymy :) Za tydzień zaczynam urlop właściwy nad polskim morzem :o) Wierzę, że pogoda nie spłata mi figla i będę mogła jeszcze trochę smalcu wytopić ;o) Pokochałam wariacje na temat owsianki- każdego dnia od niej zaczynam swój dzień, czasem bywa trochę gorzej dietowo, ale myślę, że jak na 1,5 miesiąca odchudzania jest to bardzo przyzwoity wynik :o)Pewnie z czasem efekty nie będą już tak spektakularne, ale najważniejsze jest to, że w tej chwili nie wyobrażam sobie jedzenia tego, co jadłam przed dietą i w takich ilościach. Po powrocie kupuję karnet na siłownię, nie ma bata ! I podobam się sobie, ha!
- 8kg za mną! jupiiii!
Nawet ponad i to wieczorem! 3 razy wchodziłam na wagę! Jestem z siebie dumna!:o)) Jak dojdę do zrzuconych 20tu to wstawię fotki;o) Idę w nagrodę pobiegać z psem. No, może szybko pochodzić ;o) Życie jest piękne!!
Szczęśliwa!
Jeszcze tylko 4 kg z kawałkiem i dojdę do wagi sprzed ponad roku, z którą zawitałam na Vitalię! Prawie 7 już za mną, jest bardzo dobrze, czuję się coraz lepiej:o) Wytrzymałam ten najgorszy, pierwszy miesiąc, mam nadzieję, że teraz już będzie łatwiej. Poszalałam 3 dni nad morzem, było cuuuudnie. Przyglądałam się ludziom dookoła, niestety jest coraz więcej takich grubasów jak ja, jeszcze parę lat temu było chyba lepiej..a teraz młode monstrualne dziewczyny, zdecydowanie więcej grubych dzieci..naprawdę za kolejnych parę lat będziemy mieć drugą Wielką Brytanię..nie chcę być częścią tego krajobrazu, z przyjemnością patrzę na zgrabne kobietki i strasznie im zazdroszczę :) Codziennie rano zaczynam dzień od szklanki ciepłej wody z cytryną i 10 minut ćwiczeń. rzeczywiście ma to działanie energetyzujące..zauważyłam też, że zdecydowanie lepiej idzie mi osiąganie małych celów, oczywiście wyobrażam sobie jak będę wyglądać za minus 40 kg, ale np postanawiam sobie, że w danym tygodniu ćwiczę np min 40 minut, chudnę min. kilogram i..traktuję to jako rzecz do zrobienia, wśród wielu innych..po prostu. Nie zadręczam się jak ciężko i źle, nie gdybam, nie mówię, że się nie uda..jest to jedno z zadań, tak, jak większe zakupy raz w tygodniu czy zlecenie do wykonania..:) Miłej soboty
-6kg - jest dobrze:o)
Miesiąc bez 3 dni i minus 6kg. Pomimo 3 dni totalnego obżarstwa. Jest dobrze i niech tak dalej idzie. A jak już pójdzie, to za rok o tej porze będę laska ;o)) przeczytałam zamówioną książkę - "Jesteś tym, co jesz" i zamierzam przynajmniej część wprowadzić w życie- od teraz ;o)
Ewa Chodakowska..:))
Nie wiem czy korzystacie z tzw. sieci społecznościowych, ale przypadkiem natknęłam się na jej profil na FB, potem obejrzałam jej stronę i ...jestem zachwycona! szczerością, naturalnością, bliskim mi podejściem do życia ;)...i efektami jej treningów, umieszczonych galerii...mam nieodparte wrażenie, że odchudzanie, a raczej zdrowy styl życia to największa przyjemność..mmmm, ale się chce! Polecam, może kogoś też zainspiruje :))
Całkiem mi rozum odjęło
...albo szare zrobiły sobie wakacje. Mam nadzieję, że to chwilowe. Jestem przed @, apetyt mam taki, że zjadłabym wszystko i zero zahamowań. No i popłynęłam - na śniadanie 2 białe bułki z salcesonem (sic!), potem płatki kukurydziane z mlekiem, potem lody czekoladowo-wiśniowe, miska fasolki z bułką, 2 kolejne bułki z masłem i rzodkiewką, a na koniec dowaliłam 4 malagi, arbuza i popiłam to energetykiem BLOW. I przed chwilą zamówiłam sobie na Allegro książkę "Jesteś tym, co jesz" i l-karnitynę ;o)...Hehe...Mam jednak popierdzielone w tej bańce..
By się zmotywować
Dziś fajny, aktywny dzień, masa do zrobienia, z czego większość się udało ogarnąć. Muszę wymyślić sobie jakiś program motywujący, same wizualizacje nie działają, zbyt niecierpliwa jestem. Podpatrzyłam u którejś z dziewczyn sposób, aby za każdą rzecz zrobioną w kierunku gubionych kilogramów przyznawać sobie punkty. Trochę to zmodyfikuję i może to mi pomoże ;o)
Niemal obsesyjnie zbieram wszelkie możliwe punkty w programach lojalnościowych, więc i może mój własny mi się spodoba;o) Dzisiaj zagościło u mnie baaardzo obfite śniadanie w postaci 2 bułek, twarogu, warzyw i 3 kabanosów, popite kawą. Potem niestety wpadka lodowa i Cortina Orange 202 kcal, na obiad sushi z supermarketu zestaw mały, podwieczorek w postaci nektarynki i na kolację znowu kawa;o) Czyli tak sobie.
Przełamię się dzisiaj, pogonię lenia i wsiadam na rower. Pa :o)
Świetne gacie z TK Maxx'u
Takie oto zakupiłam sobie wczoraj w dziale z bielizną korygującą i o dziwo(!) to działa! Wyglądają jak kolarskie spodenki, świetnie tuszują, żadne boki nie wyłażą, no cud miód..więc póki co poprawiam sobie nimi humor i sylwetkę, na rozbieraną randkę się nie nadają, ale poza tym ekstra;o) Dżinsy mi się nie wżynają, bardziej dopasowane bluzki ładnie leżą. Waga na razie opornie idzie, dużo mniej jem, ale nie ćwiczę, ciągle jestem zmęczona;/Od ostatniego pomiaru i 0,80 kg. Dobre i to. Miłej soboty :o)