Już byłam w ogródku, już witałam się z gąską witając niemal „6”
na początku, a tu taka dolina. Ostatnimi czasy nie ma się co oszukiwać –
zupełnie sobie odpuściłam. Zaczęłam wpierdzielać. Słodycze – pieczywo –
wszystko co złe, a na dodatek z sporych ilościach. I tym cudownym sposobem
zamiast „6” pojawiała się dziś „8” Z jednej strony jestem
załamana swoją głupotą. Tyle ciężkiej pracy poszło na marne. Ale z drugiej –
dziś waga dała mi porządnego kopniaka. Muszę wrócić. Do diety. Do vitalii – bo przestałam
tu zaglądać – ze strachu – wiedząc, że z dnia na dzień jest coraz gorzej. Do zdrowego
rytmu posiłkowego. Do ograniczenia słodyczy. Do wszystkiego czego nauczyłam się
przez rok.
Teraz już wiem, że dieta, moja dieta musi trwać do końca
życia
Inaczej – nie może być inaczej bo tak chcę.
Guziczek „RESET” uważam za wciśnięty – od dziś będzie już tylko lepiej.