Serio serio, ostatnio to jedna wielka kupa niczego ze mnie, i coś czuje, że nic sie też już ukleić nie da. Miałam tydzień przerwy z Turbo fire z powodu bólu pleców, dziś wznawiam i ciekawe czy wytrzymam ta mordęge. Zaczynam jeszcze bardziej tyć, pod biustem i na plecach robią mi się fałdy tłuszczu, mam problem z założeniem moich starych koszulek, które teraz są po prostu obcisłe uwydatniając móje nieciekawe partie. Ale co tu się dziwić moja wina i to wielka, tak podjadałam i tak strasznie niezdrowo, że to wszystko musiało gdzies wyjść a pewnie tłuszcz się w dupie nie mieści to wychodzi już gdzieś bokami. Oj oj, brak mi motywacji, bo przyznam się szczerze dopiero teraz zauważyłam jak masakrycznie zmieniło się ciało zitkowe. A w sumie przez taki kawał czasu jak się nie odzywałam, pożerałam wszystko i nawet wydawało mi się, że jest całkiem całkiem. NIE PRAWDA! Kurde blade.
Czekam z utęsknieniem ciągle na ten rower i już za tydzień w weekend nie ma bata, wybieram sie na dłuuuugą przejażdżkę. Może to pozwoli mi trochę się przetransformatować bo wstyd na całego. Takie postanowienia były, że na święta się pokaże a tu jedna wielka zitkowa dupa. Nic to, nie narzekamy tylko biore się za siebie. Po raz enty!!! Pozdrawiam