Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
brak rezultatów
12 marca 2011
No nie, dziś dzień 6 kopenhaskiej, z glodem daje rade i nawet mnie ochota na jakies słodkości mineła. NIC! Czuje jedynie chętkę na taką kanapeczkę z ciemnym chlebkiem i serkiem topionym camembert (może to taka obsesja śniadaniowa, a jak nastąpi pora obiadowa to stwierdzę, że chcę pizze heh). To co mnie trapi najbardziej to to, że czuje węwnętrzny niepokój, że nic z tego nie będzie. Jak wczoraj pisałam, brzuch całkiem nieźle zgubił ta wielką opone, tak dzisiaj wstaje rano i opona JEST! Tłumacze to sobie faktem nie udania się do tolety od "bagatela" 4 DNI! No ale już nie mogę wiem, że sie tam pełno gromadzi śmieciów, jutro chce się zważyć, a nic nie widzę by się zmieniło, zawsze zlatujące kg są jeszcze pewną dodatkową motywacją, a tu kurde nic no nic. Boję się że zitka wpadnie w dół i nie będzie kontynuować diety, ja nie wiem jak te kobity to robią i chudną po 8-10 kg na tej diecie? AAA...
karolajne
12 marca 2011, 15:14nie martw się to pewnie woda tak Cię obciąża :)