Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dziewczyna, która była tu wcześniej dla utraty wagi, która metodą prób i błędów znalazła swój sposób na stratę 15 kg. Mimo idealnej wagi nie czuła się idealnie, dalej pracowała nad swoim wiecznym kompleksem - brzuchem. Ale niestety z okropnym typem budowy nie wygrasz... Jest tutaj od ponad 3 lat, od pierwszego dnia na Vitalii zmieniło się u niej niemal wszystko a mimo to dalej można obserwować jej losy. Studiuje, spodziewa się upragnionego dziecka, wije swoje pierwsze w życiu 'dorosłe' gniazdko, zakłada rodzinę i... dalej jest częścią Vitalii, częścią społeczności, która jest wyjątkowa. Dziękuję tym, którzy ze mną są mimo tego, że na pierwszy rzut oka nie wiadomo co taka osoba jak ja tutaj szuka, ale wiem, że jeszcze nie raz będziecie mi potrzebne i wiem, że ja też czasami mogę pomóc, doradzić, a mój pamiętnik może być dla kogoś wzorem do walki z kilogramami. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 503105
Komentarzy: 7681
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 6 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rynkaa

kobieta, 32 lat, Gdańsk

160 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: ♥ BRZUCH JAK Z MOTYWACJI ♥

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Mam za sobą już 71 kratek czyli 710 brzuszków. Ogólnie to wszystko mnie od nich boli ale nie poddam się ; ))

Dzisiaj po rozmowie z przyjaciółką zrobiło mi się jakoś lżej. Poradziła mi bardziej trafnie niż dziewczyny na forum gdyż nie znają mnie, go i całej tej sytuacji. Obmyśliłyśmy jakiś tam wstępny plan, wspiera mnie więc wiem, że dam radę.

Ogólnie przez to wszystko nie wyspałam się. Nic nie jadłam cały dzień, dopiero teraz mama wcisnęła we mnie kanapkę z ogórkiem i jogurta. Wiem, ze to nie dobrze ale tak sie czuje ze nic nie mogłam w siebie wcisnąć. Masakra jakaś.

29 stycznia 2012 , Komentarze (1)

2 dzień ćwiczeń, 15 dzień bez misia czyli poszukiwania zajęcia by zapełnić czymś chwile tęsknoty.

Narazie zrobiłam 37 kratek czyli 370 brzuszków.Ciężko ale daje radę, najlepiej robi mi się wieczorem więc pewnie liczba jeszcze podrośnie. Ogólnie jem to samo co wcześniej tylko staram się trochę mniej. Radzimy jakos sobie ;)

Kupiłam dzisiaj tapetę na ścianę i farbę, w następnym tygodniu może wezmę się za malowanie pokoju ; )) Ogólnie pogoda nie jest za dobra na takie rzeczy ale ja już bym chciała zacząć..

 

28 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Dzisiaj wymyśliłam, że wezmę sobie kartkę z zeszytu i będę zamalowała jedną kratkę za każde 10 brzuszków. Odjęłam marginesy itp i zostało mi 638 kratek czyli mam 6380 brzuszków do zrobienia. Wyznaczyłam sobie czas do końca lutego. Narazie 7 kratek zamalowanych, do końca dnia jeszcze trochę więc liczba urośnie.

Zrobię coś z tym brzuchem i będę nareszcie w pełni zadowolona ze swojego wyglądu ; ))))

 

15 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Wyjechał. Już po raz trzeci opuścił mnie na kilkanaście tygodni. Jeszcze nie dojechał do tych szwabów a mnie już tęsknota roznosi. Masakra.

Wczorajsza impreza pt. 'przerost formy nad treścią' [czyt. studniówka] zaliczona do udanych.

Biorę się teraz za naukę. Matura teraz najważniejsza, jak nie zdam to zmarnuje rok w tej całej męczarni, nie dam rady wytrzymać takiej sytuacji w domu jeszcze rok, muszę coś zrobić, żeby się z niego wyrwać. Pouczę się teraz, nasisk będzie na język niemiecki, zdam maturę i jadę do niego. Wrócę na studia, które planuję w całkiem innym mieście. Niczego tak nie pragnę jak być tam teraz z nim. Trzymajcie za mnie kciuki, za to żeby się wszystko udało.

 

od jutra bez słodyczy.

 

 

10 lipca 2011 , Komentarze (4)

Wyjechał ON dzisiaj do Niemiec.. obiecał dzwonić codziennie. ciężkie było pożegnanie, troszkę się rozkleilam. jak to powiedział: damy radę, bo jeśli nie my to kto?

mam chęć zmienić coś w sobie, żeby zaskoczyć go jak zobaczymy się za kilka miesięcy.. planuje mnie odwiedzić na weekend pod koniec wakacji ale dopiero jak zacznie pracować okaże się czy to możliwe.

może teraz tak na serio zacznę pracować nad swoim brzuchem? może właśnie to jest najlepsza motywacja?

 

ogólnie to już tęsknie ;((

4 lipca 2011 , Komentarze (3)

Stopniowo jakoś wracam do normalności, układam sobie życie 'na nowo', po swojemu.. Jeszcze trochę czasu potrzeba aby przestało boleć ale wierzę, że dam radę. Nie wiem czy sama czy może z czyjąś pomocą ale wiem, że mi się uda.

A odchudzanie? Może właśnie czas naprawdę wziąść się za siebie? Może dzięki temu odżyję? Może pomoże mi to po tym wszystkim spojrzeć samej sobie w oczy i pomyśleć, że jednak nie jestem taka najgorasza?

 

 

Od dzisiaj zaczynam:

- a6w

- brzuszki

- i coś w stylu MŻ

; ))))

uda mi się ; DD

 

nigdy nie pomyślałabym,

że strata nienarodzonego dziecka tak boli..

18 kwietnia 2011 , Komentarze (5)

Nic się w moim życiu nie wydarzyło a mimo wszystko patrząc na siebie w lustrze zaczynam się podobać. Nie wiem dlaczego ale bardzo mnie to cieszy. Aż mi się humor poprawił ; ))

Dzisiaj doszłam do wniosku, że naprawdę najważniejsze to jest zaakceptować samego siebie..

Kurde musze chyba jednak przemyśleć kupno stroju kapielowego. Miałam nie kupywać bo nie miałam zamiaru się ludziom pokazywać ale no teraz to już sama nie wiem ; ))

Jest 55 kg i czuję się z tym szczęściwa - a to chyba najważniejsze ; )

9 kwietnia 2011 , Skomentuj

9 dzień a6w - szczerze powiem, że zaczyna się cieżko robić...

potrzebuję kogoś kto będzie robił razem ze mną.. taka forma motywacji.

 

szukałam dzisiaj sukienki na komunię i się załamałam... mój wzrost razem z wyglądem chyba automatycznie skazuje mnie na niepowodzenie ; ((

8 kwietnia 2011 , Komentarze (3)

Zmęczona tym wszystkim... ale jest już weekend, upragniony weekend ;)

oby do świat. oby do weekend.

 

dzisiaj 8 dzień a6w. zakwasy są ale to chyba dobrze znaczy ;)

do tego ze 100 brzuszkow dzisiaj musze zrobić...

 

sniadanie:

jajecznica z dwoch jajek i kromka chleba

drugie sniadanie:

danio i jablko

obiad:

trzy średniej wielkości filety z ryby

 

więc chyba będzie dobrze ;))

7 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

 

 

Nie zdałam prawa jazdy. Oblałam na placyku z którego byłam najpewniejsza. Zrobiłam wszystko dobrze ale zapomniałam z tego wszystkiego zapiąć pasów ;( no i oblałam... miałam ochotę utopić moją złość i rozczarowanie w stosunku do siebie w czekoladzie ale się powstrzymałam. Chociaż jedna rzecz mi się dzisiaj udała...

 

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.