Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas zadbac troszke o siebie. Zeby wyglądać i czuc sie lepiej w swoim ciele. Dla siebie. No i dla niego ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13185
Komentarzy: 110
Założony: 13 stycznia 2011
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siweczek

kobieta, 35 lat, Warszawa

175 cm, 61.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Wyglądać coraz lepiej. Ćwiczyć, zdrowo jeść i zmienić to w styl życia a nie sposób na pozbycie się kilogramów. :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 maja 2013 , Komentarze (4)

Tak własnie.
Dzisiaj był dzień mierzenia - trochę więcej niż miesiąc minął od ostatniego ale nie dało się wcześniej. W tym czasie jak ważyłam się czasami waga pokazywała raz mniej raz więcej  ale nie przejmowałam się tym aż tak bardzo.
Więc stanęłam dzisiaj na wadze, wzięłam do ręki centymetr i jaka była moja reakcja...?
A taka - 

Waga w sumie już jest zadowalająca i nie musiałaby nawet bardziej spadać mimo tego że do celu jaki ustawiłam sobie na pasku jeszcze nie doszłam ale z tego co jest już jestem zadowolona. Za to przy mierzeniu buźka mi się uśmiechnęła od ucha do ucha - nareszcie zaczęły spadać centymetry (z brzucha, talii i bioder) udo tez jakby odrobinkę szczuplejsze.
Mój K.  zaczyna na mnie troszkę "krzyczeć" żebym już nie chudła, że już wystarczy i w sumie ma trochę racji bo jestem wysoka i dość szeroka w ramionach więc jak wychudnę to nie będę dobrze wyglądać. Stąd teraz moje większe skupienie na mięśniach.

A jeśli już mowa o mięśniach...
Wiecie czego mi brakowało tutaj na naszej Vitalii? - Możliwości poradzenia się jakiegoś specjalisty co do treningów a taka opcja jest niestety płatna...
Na skorzystanie z usług trenera personalnego niestety nie stać mnie więc szukałam czegoś w necie.

Szukałam i szukałam aż w końcu trafiłam na portal podobny do naszego gdzie można zadawać pytania trenerom. Taka właśnie osoba w odpowiedzi na moje pytanie ułożyła i zamieściła na tej stronie plan treningowy do kształtowania sylwetki z hantlami dla osób które chcą ćwiczyć w domu. Wczoraj zrobiłam wczoraj ten trening pierwszy raz z obciążeniem 2x 2,5 kg i powiem wam że czułam mięśnie więc chyba działa ;)

 Potrzebowałam porady kogoś kto mi usystematyzuje ćwiczenia żeby pot i wysiłek nie szły na marne ale dawały jak najlepsze efekty.

Przeprosiłam się też ze skakanką która leżała w szafce od jakichś dwóch lat ;) Przy ostatnim podejściu nie szło mi w ogóle, ciągle mi się zaczepiała za nogi albo waliłam się po głowie, ale teraz o dziwo jest całkiem nieźle i te 45 minut spokojnie sobie skacze oglądając przy tym jakiś film :) 

Wiecie co? Pierwszy raz zaczynam myśleć że mogę na prawdę wyglądać dobrze :) a co w tym wszystkim jeszcze jest fajne - że wcale nie chodzę głodna:)

Wesele koleżanki zbliża się wielkimi krokami, został miesiąc trzeba popracować jeszcze żeby wyglądać i czuć się super.  Ale nie myślcie że po weselu sobie odpuszczam, nic z tych rzeczy, jeszcze dużo pracy przede mną.

A i jeszcze wczoraj zebrałam się w końcu  i zrobiłam  domowe masło orzechowe.  
Wyszło pyszne i przynajmniej wiem co w nim jest :) 
Taki słoiczek kosztował mnie tylko 5 zł bo tyle zapłaciłam za orzeszki i chyba od tej pory będę cały czas robić je sama.

Miałam coś jeszcze wam tutaj napisać ale umknęło mi :)

Lecę zaraz zrobić trening cardio w ramach wspomnianego wyżej planu.

Trzymajcie się dziewczynki i walczmy.

18 maja 2013 , Komentarze (5)

Dzisiaj dzień wolny więc będą ćwiczenia i eksperymenty kulinarne.
Znalazłam przepis na masło słonecznikowe z bazylią i majerankiem i  mam zamiar go wypróbować, jeśli wyjdzie z tego coś sensownego to pochwale się, a masło kokosowe wyczytałam że jest bardzo zdrowe a bardzo proste  w przygotowaniu. 
Oby tylko mój blenderek to wytrzymał :)

cdn. :)


Edit.

I zrobione 

Masło słonecznikowe w trakcie robienia postanowiłam podzielić na pół i zrobiłam dwie wersje:

Jedną na słono właśnie z bazylią i majerankiem - dość specyficzny smak ale jak najbardziej do zjedzenia :) (lepiej robić z wodą niż z oliwa czy olejem bo mało smarowne wyszło a poza tym po co dokładać jeszcze tłuszcz do słonecznika).

Druga wersja na słodko z odrobiną miodu i wanilią - to wyszło przepyszne miód wanilia i ten posmak słonecznika bardzo fajnie ze sobą współgrają. 

Bede musiała się pilnować żeby łyżeczką ze słoika nie wyjadać


Przed chwila skończyłam też masło kokosowe. Nigdy w życiu bym nie pomyślała że same wiórki kokosowe bez jakiegokolwiek dodatku mogą dać coś tak dobrego.
Pyszności, z czystym sumieniem mogę polecić :)

Pogoda była taka piękna więc udało mi się też pobiegać, wracając zaliczyłam siłownie plenerową a w domu jeszcze hula hop więc było aktywnie.
Jutro dłuuuga przejażdżka rowerowa z K. oby tylko była taka pogoda jak dziś

Buźki kochane ;)

9 maja 2013 , Komentarze (2)

Zebrałam się dzisiaj do kupy i wróciłam do ćwiczeń :) 
I muszę wam powiedzieć że "Lubie to" 
Kto by to pomyślał że ja, JA od razu po powrocie z pracy z chęcią wskocze w dres i pójde biegać, co więcej nie będe liczyć minut do końca tylko ot tak sobie biec. 
Dumna jestem z siebie nie powiem 

W dzień czułam sie w sumie średnio i myślałam że kolejny dzień będzie stracony pod względem ćwiczeń ale wracając do domu rowerem ( swoją drogą świetny pomysł z tymi wypożyczalniami rowerów) poczułam się znacznie lepiej i nie mogłam z tego nie skorzystać.
Wracając już do domu zahaczyłam o "siłownie plenerową", tam spędziłam z pół godzinki i trochę truchcikiem, trochę marszem wróciłam do domu. 

Moja aktywność fizyczna dzisiaj:

* rower - 35 minut (powrót z pracy)
*bieganie - 30 minut
*siłownia plenerowa - ok 30 minut
*Mel B - ćwiczenia rozciągające




Odnośnie poprzedniego wpisu i tych kilku komentarzy które dostałam, chyba macie racje dziewczyny.  Może za bardzo, za szybko doszukiwałam się jakichś zmian, efektów a przez to tylko niepotrzebnie się dołuje. Trzymam się dalej swoich postanowień a efekt musi przyjść no bo innej opcji nie ma. Skoro waga spadła to cm też w końcu muszą. Już jest o wiele lepiej niż jeszcze 4 miesiące temu więc nie ma powodów do narzekań.
Gdybym znowu zaczynała tu marudzić bez powodu proszę mnie stawiać do pionu natychmiast :)

Buziaki dziewuszki :)

8 maja 2013 , Komentarze (2)

Nie wiem o co chodzi. Brak mi sił, jestem jakaś zmęczona, może to za malo snu, a może zbliżający się @.
Jesli chodzi o jedzenie to raczej trzymam sie dzielnie nie zaliczam jakichś wpadek, między innymi też dlatego staram sie pilnować że nie ćwiczę tak intensywnie od dwóch czy trzech dni.
Jak tylko pogoda dopisuje wracam z pracy rowerem- to jest pół godziny z haczkiem (nie wiem czy taki czas jazdy na rowerze da mi w ogóle jakieś efekty ale to i tak dłuższa trasa z pracy do domu).
Dzisiaj też jakiś słabszy dzień, ale zrobiłam chociaż callanetics więc nie jest to dzień zupełnie stracony.
Dziwi mnie tylko fakt że waga spada a cm w sumie stoją w miejscu, nie głodzę się, po ćwiczeniach tez staram się dostarczyć organizmowi co trzeba, więc mam nadzieje że to nie jest żadne spalanie mięśni czy coś w tym stylu.
Kurcze nie wiem, może też jestem jakaś napuchnięta przed @ bo wg kalendarza powinien być niedługo.
I te boczki mam wrażenie że ciągle są taaakie duże a tak chciałabym żeby zniknęły. 
Ajjj.

Mam nadzieję że to minie.

Buziaki

6 maja 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj odpuszczam sobie wszelkie ćwiczenia, nie mam siły, a jeśli miałabym je robić byle jak to chyba lepiej dać sobie odpocząć i od jutra znowu wziąć się za to porządnie.
Z pracy wróciłam sobie rowerem, później jeszcze  squad challenge (trzymałam się cały miesiąc rozpiski przysiadowej więc ostatniego dnia nie odpuszczę ;) ) jeśli będą chęci to pokręce hula hopkiem i będzie.
Wczoraj w ramach weekendu majowego wybraliśmy się z K. nad wodę i popstrykaliśmy troche fotek, i muszę wam powiedzieć że ku mojemu wielkiemu zdziwieniu na kilki wyszłam całkiem szczupło :D Fajne uczucie spojrzeć na swoje zdjęcie i nie widzieć na nim hipcia. Tylko żebym nie obsiadła teraz na "laurach" bo dotąd tak to bywalo. Muszę dalej pracować nad sobą bo 25 czerwca juz blisko - wtedy mamy wesele u koleżanki mojego K i chciałabym zaprezentować się dobrze. 
Troche biegania, troche roweru (codzienny powrót z pracy -jakies 30 minut ) trochę ćwiczeń w domu + w miare zdrowe odżywianie ( staram się) i może coś jeszcze da się ulepić do tego czerwca, w sumie to prawie dwa miesiące.
Może dam rade :) Tak czy siak teraz juz też jest dobrze a będzie tylko lepiej :)

Buzki kochane ;)


2 maja 2013 , Komentarze (4)

Więc...
Byłam teraz kilka dni u siebie w domu, a że dawno mnie nie widzieli bo ok miesiąca. Ja patrze w lustro codziennie i niby widze że coś się zmienia dzięki tym moim ćwiczeniom, ale reakcja mojej rodziny mnie zadziwiła i to bynajmniej nie pozytywnie. 

Znam moją mame i wiedziałam że nie będzie zachwycona tym że schudłam (nie zrozumcie mnie źle, moja mama jest kochana i nigdy nie było między nami jakichś większych spięć), jest uczulona na wszelkiego rodzaju odchudzanie. Nawet kiedy ważyłam te 72 kg twierdziła że wcale nie wyglądam źle i nie wie na co narzekam.

Ale to co usłyszałam w domu zasmuciło mnie trochę, że po co ja się tak odchudzam, że się rozchoruje, jakiekolwiek tłumaczenia że jem normalnie tylko zdrowo nic nie dały. Usłyszałam nawet że to tak jak z anorektyczkami, im się też nic nie wytłumaczy.
No wiecie!? 

To ja wreszcie zaczęłam się dobrze czuć ze sobą, mój K. zachwycony a tu takie rzeczy słysze.
Przykro mi sie zrobiło, na prawdę przykro...

Ale nie mam najmniejszego zamiaru zmieniać kierunku. Nie robię sobie krzywdy, a wręcz przeciwnie więc chyba nie ma powodu z tego rezygnować.

Teraz myślę jakie ćwiczenia wybierać żeby się "umięsnić" troche. Waga ( w sumie nie wiem jakim cudem) spadła mi o kilogram w dół - dzisiaj rano pokazała mi 65,4 i to juz jest jakiś wynik ale własnie chciałabym więcej mięśni mieć, a jeśli będzie więcej mięśni to i waga siłą rzeczy będzie się trzymać mniej więcej na takim poziomie albo i spadnie więc ok.

Dzisiaj z racji tego że mam wolne miałam dużo czasu i jakiegoś kopa do ćwiczeń więc dałam sobie maleńki wycisk. A wyglądało to tak:

* 30 day Shred - level 1
* Mel B - 15-minutowy trening cardio
* Mel B - 10-minutowy trening pośladków
* Mel B - 8 min ABS
* Mel B - Trening pleców i klatki piersiowej
*  Mel B - ćwiczenia rozluźniające
* Squad challenge - 225
* hula hop - 1 h

I powiem wam że czuje się świetnieeee :) 
Jutro jeśli pogoda dopisze rano lecę biegać a później rowery z K. ;)

I tu pytanie do was dziewczyny.

Czy faktycznie bieganie na czczo przynosi lepsze efekty niż po śniadaniu? Gdybym przed wyjściem zjadła powiedzmy jabłko czy banana żeby jakiejś tam energii dostarczyć organizmowi byłoby ok?

Buziaki.

27 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

O tak ! 
Już wracając z pracy myślałam o tym bieganiu, tak po prawdzie to myślałam o tym już od kilku dni, tylko zawsze było coś ( wiecie same ;) )
Dzisiaj to samo - poszłabym wreszcie pobiegać.

Aleeeeeeeeeeeeee... 

pojawiły się te paskudne myśli typu:
- mam słabą kondycje
-te spojrzenia mijanych ludzi
- zaraz się zasapie
i różne inne mądre rzeczy.

Więc jak widzicie same poważne przeszkody ku temu były 
Podsumowując wszystkie za i przeciw, stwierdziłam 

Bez jaj dziewczyno!

Chrzanić tych wszystkich którzy będą chcieli sobie pokomentować, zadyszka?- jak będzie to co? a i kondycja znikąd sama się nie pojawi cudownym sposobem tylko muszę ruszyć mój szanowny okrągły tyłek i wyjść jej poszukać :)
Jak pomyślałam tak zrobiłam. I wiecie co?

Dałam rade 

Nie było to oczywiście 30 minut biegu, trochę biegłam, trochę maszerowałam ale grunt że w ogóle biegłam i jak już się rozruszałam, nawet nie było tak strasznie.
Dostałam nawet takiego kopa że po powrocie jeszcze ćwiczyłam z Melką :)

Tak więc dzisiaj:

* bieganie - 30 minut
* Mel B - 10-minutowy trening ramion
* Mel B - 8 min ABS
* Mel B - 10-minutowy trening pośladków
* Mel B - Trening pleców i klatki piersiowej

Troszkę tego było i świetnie się z tym czuje ;) 
Nareszcie wiem że coś dla siebie robię 
A bieganie na 100 % będzie się pojawiało częściej.

Jutro po zajęciach może uda się jakiś wypad na zakupy.
Jak miło by było założyć M-ke i zobaczyć że dobrze leży.
Okaże się.

Buźki dziewczyny :)

Buźki dziewczyny ;)

23 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Tak jak wspominalam, dzisiaj rano zwazylam sie i zmierzylam. 
jest spadek bo z 67,1 waga zeszla na 66,3. Powinnam sie cieszyc ze kg ubywa, jednak mam wrazenie ze niecaly  kilogram na miesiac to troche malo. Nie wiem moze zle jem, moze miesni troche przybylo. Ubylo mi tez kilka cm, zwlaszcza w talii z czego sie ciesze. 
Tylko hmmm, co tu duzo mowic myslalam ze bedzie ciut wiekszy efekt. 
Ale dobre i to, grunt ze sa postepy. Nie zniechecam sie i dalej robie swoje a powoli powoli osiagne to czego chce ;) 

Gdybyscie mialy dla mnie jakies rady  co zrobic zeby jakos przyspieszyc tempo zrzucania kg i centymetrow chetnie wyslucham.
Ostatnio przeczytalam u eisee o tzw.cheat day, moze caly dzien to przesada ale jest tez opcja jednego takiego posilku. Moze watro sie nad tym zastanowic. Co myslicie?

21 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Nareszcie ciepło :)
Z racji tego że mieliśmy z K wspólny wolny weekend wyciągnęłam go na rowery ;) 
I tak dzisiaj przez 2 godziny przemierzaliśmy Warszawę, jak przyjemnie dać sobie taki mały wycisk na świeżym powietrzu :)
Po powrocie byłam tak nakręcona że wzięłam się jeszcze za Mel B, po wszystkim byłam padnięta ale bardzo z siebie dumna ;)
Do 25 czerwca już coraz bliżej. Nie ma co się obijać tylko muszę wylewać z siebie siódme poty a może jeszcze coś uda mi się zdziałać do tego czasu.
Nie robiłam tego wcześniej ale może będzie mnie to bardziej motywowało do ćwiczeń jeśli będę je tu zapisywać :)


Tak więc moja aktywność fizyczna dzisiaj to:
rower - 2 godziny
Mel B - rozgrzewka
Mel B - 15 minutowy trening cardio
Mel B - 8 min ABS
Mel B - trening pleców i klatki piersiowej
Mel B - 10 minutowy trening pośladków
przysiady - 140 (wg planu na 30 dni)

Chyba muszę trochę mieszać te ćwiczenia bo codzienne ćwiczenie z Jillian już chyba powoli zaczynało mnie nudzić a tak zawsze to jakieś urozmaicenie i nic mi się nie "przeje". Dołącze jeszcze do tego callanetics i zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Ale żeby nie było że już tak idealnie się trzymam przyznam się że wracając z rowerów pozwoliliśmy sobie z K pójść na lody, taka pogoda więc nie mogłam się oprzeć. Ale co tam jakieś małe przyjemność raz na jakiś czas można mieć :)


Troszkę się dzisiaj poruszałam i całkiem fajnie się czuje. 
Już teraz nie pamiętam jak to było kiedy wracałam i sadzałam tyłek przed komputerem albo telewizorem i jedyną porcją ruchu było dla mnie wchodzenie po schodach ;)

Jutro jak codziennie znowu powrót z pracy rowerkiem, oby tylko pogoda dopisała.
Za dwa dni będziemy się ważyć i mierzyć i zobaczymy czy jest jakaś poprawa.


20 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Witajcie dziewczynki ;) 
Cos mnie wczoraj naszlo i wygrzebalam z szafy strój kapielowy w ktorym paradowalam w zeszłym roku. Wtdy byl na mnie ciasnawy i wpisał mi sie tu i tam. Niestety mam zdjęć z tamtego wyjazdu bo nie chcialam widzieć siebie w takim stanie, a szkoda bo miałabym porównanie. 
Ale do rzeczy. Mimo ze do ideału jeszcze mi duzo brakuje, stwierdzilam ze... jest lepiej ;) nie ma w ogole porównania z tym co było wtedy. Doszlo do mnie ze moje wysiłki dają jakies efekty. Mile uczucie ;) 
Dzisiaj juz byly przysiady i godzinna przejażdżka rowerem na ktora udało mi sie namówić tez mojego K.
 Moze wieczorem uda mi sie jeszcze cos pocwiczyc. Dostalam pozytywnego kopa i mam zamiar go wykorzystać ;) 

Buziaki dziewczyny ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.