Dzisiaj odpuszczam sobie wszelkie ćwiczenia, nie mam siły, a jeśli miałabym je robić byle jak to chyba lepiej dać sobie odpocząć i od jutra znowu wziąć się za to porządnie.
Z pracy wróciłam sobie rowerem, później jeszcze squad challenge (trzymałam się cały miesiąc rozpiski przysiadowej więc ostatniego dnia nie odpuszczę ;) ) jeśli będą chęci to pokręce hula hopkiem i będzie.
Wczoraj w ramach weekendu majowego wybraliśmy się z K. nad wodę i popstrykaliśmy troche fotek, i muszę wam powiedzieć że ku mojemu wielkiemu zdziwieniu na kilki wyszłam całkiem szczupło :D Fajne uczucie spojrzeć na swoje zdjęcie i nie widzieć na nim hipcia. Tylko żebym nie obsiadła teraz na "laurach" bo dotąd tak to bywalo. Muszę dalej pracować nad sobą bo 25 czerwca juz blisko - wtedy mamy wesele u koleżanki mojego K i chciałabym zaprezentować się dobrze.
Troche biegania, troche roweru (codzienny powrót z pracy -jakies 30 minut ) trochę ćwiczeń w domu + w miare zdrowe odżywianie ( staram się) i może coś jeszcze da się ulepić do tego czerwca, w sumie to prawie dwa miesiące.
Może dam rade :) Tak czy siak teraz juz też jest dobrze a będzie tylko lepiej :)
Buzki kochane ;)
wiolcia2121
7 maja 2013, 09:58No jasne ze dasz rade, nie moze ba napewno!!! :) Mam nadzieje ze od dzis zaczynasz ;* Lato tuz tuz...