2.
Dzisiaj... Było tak średnio, powiem wam. No bo tak: na śniadanie zjadłam płatki czekoladowe z mlekiem, żeby je w końcu skończyć. W szkole robiliśmy koreczki, więc zjadłam chyba z 6. Niektóre z odrobiną deepu. Potem zostały nam półprodukty, więc jadłyśmy sobie chleb tostowy z deepami, a potem z polewą czekoladową. Ogółem nie zjadłam jakoś dużo tego, no ale wiadomo. Potem jeszcze zjadłam zapiekaną kanapkę z serem, ziołami i ketchupem. Po lekcjach musiałam coś zjeść na szybko, więc zdecydowałam się na serek waniliowy z kajzerką. I wyruszyłam w miasto w celu znalezienia prezentu na mikołajki dla kolegi, ale oczywiście nie znalazłam... W każdym razie, po powrocie w oczekiwaniu na obiad zjadłam kajzerkę. A na obiad były schabowe, ale nie chciałam ziemniaków, bo za bardzo ich nie lubię, więc wciągnęłam je po prostu z chlebem. :P No a potem jeszcze 3 mandarynki... Oj dzisiaj trochę dużo, ale i tak powstrzymałam się od tych pysznych kakaowych wafelków! Ale nie powstrzymałam się od słodkiej bułki na mieście... A to wyszło tak głupio, bo zaproponowałam koleżance, żeby kupić sobie jakieś słodkie bułki, ale kiedy mi się przypomniało, że miałam takich rzeczy nie jeść już było trochę za późno, bo byłyśmy już w piekarni. :P Ale jutro będzie lepiej, bo żadnego jedzenia z koleżankami raczej nie planuję. :P
No więc ja biorę się za lekcje i naukę, bo jutro sprawdzian z fizyki! Trzymajcie więć kciuki. :p Do jutra :)
1.
NIE DAŁAM SIĘ! Dzisiaj od samego rana kusiły mnie słodycze, ale nie nie nie! Tak łatwo się nie dam. ;) A wiecie, to jedne z moich ulubionych wafelków... W każdym razie, byłam dzisiaj w Olsztynie na zakupach, gdzie kupiłam sobie taki marynarski sweterek. :D Wiecie co, jakoś nie widziałam fajnych promocji, prawie wszystko po normalnej cenie. :/ Po zakupach pojechaliśmy do ciotki, a tam oczywiście co? Jakieś czekoladowo - orzechowe kuleczki, ciasto z kremem, ale nieee, silna Kizukoo powróciła! :D Tylko trochę duży obiad u tej ciotki zjadłam, ale był taki pyszny! Po powrocie zjadłam kolację, a potem jabłko. I tak zleciało. :p
śniadanie:
płatki czekoladowe z mlekiem
Wiem wiem, nie powinnam, ale chcę je skończyć, żeby potem nie kusiły. :p
obiad:
2 małe schabowe z ziemniakami, surówką i buraczkami
kolacja:
bułka z ziarnami i dwie kromki chleba pszennego z ketchupem serem i ziołami na ciepło
po kolacji:
jabłko
ćwiczenia:
wieczorem rozciąganie, 40 pompek, 50 brzuszków
No to na tyle, idę w końcu zrobić te nieszczęsne lekcje. -.- Do jutra. :)
HIGLY MOTIVATED!
Co się działo w ten weekend... Przyszła do mnie na noc kumpela. Miło spędzony czas, niestety bez dodatkowego jedzenia się nie obyło. Ale dobra było minęło. W każdym razie, podczas robienia pizzy kumpela zrobiła mi zdjęcie kiedy jadłam ciastko. I tak patrzę, a tu taki wielki odstający bebech! I tak sobie myślę 'no kurde nie! no nie!' I tak nie mogło to do mnie dojść jak się zepsułam przez ten czas. I doszłam do wniosku, że kurczę, nie ma zmiłuj. Albo skończę ze słodyczami raz a dobrze, albo będę je jeść i jeść i jeść. Tak więc, od jutra zero słodyczy! Bo inaczej sobie nie poradzę. No tak musi być. Powracam więc od jutra z 'normalnym' bilansem, chociaż nie będzie taki cudowny tak jak kiedyś, ale kurczę muszę się postarać, no muszę. W ostatnich wpisach pisałam też takie rzeczy jak tutaj. Ale wtedy nie byłam jeszcze taka w 100% pewna czy tego tak NAPRAWDĘ chcę. Teraz tak jest. Teraz chcę zmniejszyć moją wagę. Ważenia w poniedziałki tak jak kiedyś. Bilans codziennie (jeśli dam radę pisać codziennie) tak jak kiedyś. Teraz czuję tę dawną siłę i motywację. Będzie dobrze! I nie traktujcie tego postu, jak tylko ot takie gadanie. Bo teraz NAPRAWDĘ się postaram.
Dobrze więc, ja pójdę zrobić teraz moją wieczorną serię ćwiczeń (40 pompek, 50 brzuszków) i rozciąganie. :D:D A potem książka? A może trochę włoskiego? :D A więc buonanotte! :D
JEJU!
Strasznie jest mi trudno, nie wiem jak pokonać tę cholerną pokusę! Cały czas jestem świadoma tego, że zjem coś słodkiego i zaraz o tym zapomnę, ot chwilowe uczucie słodyczy, nic wielkiego. Wiem, że to mi zaszkodzi, już nie tylko w sprawie wagi, ale też i zaczynają mi się normalnie dziury w zębach robić. Ale z nimi jeszcze nie tak źle jak z moją wagą. Śmieszne, że to w ogóle piszę, bo jutro mam andrzejki klasowe... Dla każdego zamówiona będzie pizza, słodyczy też nie będzie mało. Wyobrażacie sobie? Dwie godziny w miejscu, gdzie z każdej strony jest jedzenie.... Żeby to jeszcze jakieś normalne jedzenie... Kurczęęęęęęęęęęęę. Spróbuję jakoś ograniczyć, no ale nie wiem, bo z moją silną wolą coś nie tak ostatnimi czasy. Grr! Druga sprawa, to ta na którą Wy zwróciłyście mi uwagę, a mianowicie to, że jem za dużo pieczywa. No prawda, ale ja normalnie od dziecka zapychałam się różnego rodzaju pieczywem i teraz trudno mi od tego odstąpić. Ale to jest miliard łatwiej ograniczyć niż słodycze. Kurczę, co jest takiego w tym cholernym jedzeniu, że sprawia taką przyjemność?? Że tak wciąga?? Kiedyś mogłam się normalnie powstrzymać, a teraz? Nie wiem no! -.-
Ciężko, ciężko!
Ostatnie dni były po prostu masakryczne! Zupełnie nad sobą nie panowałam. I chyba nie muszę mówić jak szybko zniknęły te przepyszne faworki mamy... Niedobrze, niedobrze. Ale dzisiaj? Hmm, na śniadanie zjadłam palucha ziarnistego na ciepło z serem, szynką, ziołami i ketchupem, mniam. :D W szkole zjadłam również palucha, ale z samą szynką. Po szkole zjadłam 2 kajzerki, oczywiście wyjadłam piętki ze świeżutkiego chleba, no i zjadłam talerz pomidorowej z makaronem. W międzyczasie 2 pomarańcze. A teraz czekam na kajzerkę z serem, ziołami i ketchupem na ciepło. I to chyba wszystko na dziś. No może jeszcze jedna pomarańcza? :p W każdym razie zauważcie, że NIE BYŁO SŁODYCZY! I od tego zamierzam zacząć, od ograniczenia słodyczy. Nie chcę się zupełnie od nich odciąć, ale ograniczyć, bo ileż można! W każdym razie mam nadzieję, że będę silna!
Ostatnio jak wiecie dużo ćwiczę, a gdy dowiedziałam się, że przez konkurs nie pójdę na wf, to normalnie się wkurzyłam! Ja uwielbiam wf! JA! Aż dziwne. :p Poza tym codziennie się rozciągam (robię szpagat!) i robię 30 pompek, bo muszę wzmocnić mięśnie. Już i tak widzę ogromną różnicę, chociaż robię to od hmmm tygodnia? W każdym razie efekty są! :D
Dobrze, ja kończę! Miłego wieczoru! ;)
It takes control over me
Uuuuh nie było mnie przez weekend, bo byłam okropnie zajęta. Przepraszam... Jedzenie też było okropne. Bo dzisiejszym przegranym meczu kupiłam sobie w drodze do domu ciastka... Wiem, nie za bardzo rozsądne. Ogółem jakoś mi ciężko ostatnio jak tak jestem sama i zaczynam myśleć. O wszystkim i o niczym. Myślenie 'co by było gdyby...'. Jeeeju już nie wyrabiam. Mam tyle do zrobienia, a tak mało czasu. Chciałabym gdzieś wyjechać, zostawić wszystko. Przydałaby się taka ucieczka. Bo normalnie gdy tak siedzę i myślę, popadam w melancholię i próbuję 'zajeść' smutki. I nie mogę nad tym zapanować. Potrafię tylko jeść. Nic więcej. Czuję się tak jakby we mnie siedziały takie dwie jak ja, tylko jedna taka rozsądna, a druga taka, która ma wszystko gdzieś. I obie się kłócą. A ja mam dosyć tych kłótni. I nie wiem jak temu zaradzić. i nawet nie wiem jak zakończyć tą notkę. A co tam, przeczytajcie sobie taką beznadziejną notkę. Bo na nic więcej mnie nie stać dzisiaj.
Nie jest idealnie, ale powstrzymuję się!
Cześć wszystkim!
Dzisiaj nie było idealnie, cudów oczekiwać nie można, ale za to powstrzymałam się od kilku rzeczy, a mianowicie od kupienie płatków czekoladowych w białej polewie i od zjedzenia czegoś po 19, a także od ziemniaków z tłustym sosem i mięsem, którego nawet szczególnie nie lubię. :p Ale za to w szkole zjadłam jednego wafelka, bo byłam tak okropnie głodna, a nie miałam z czego zrobić kanapek! I kilka ciastek po szkole. Ogółem dzisiaj zjedzone
śniadanie: omlet z 3 małych jaj na maśle z szynką ketchupem + papryka żółta
w szkole: bułka bawarska, prince polo
po szkole: kilka ciastek, 2 kajzerki
obiad: talerz rosołu z makaronem
kolacja ok 17.30: serek homogenizowany waniliowy z kajzerką
Przez te dwa miesiące nie przestałam uwielbiać omlety! Są przepyszne. :D
Najgorzej z jedzeniem jest zaraz po szkole, kiedy jest się totalnie głodnym, to chce się zjeść po prostu wszystko! Ale trzeba jakoś to ogarnąć...
Dobra lecę pouczyć się... Czego? A fizyki! Miłego wieczoru!
hm....
Wchodzę sobie dzisiaj na vitalię, patrzę, a tam komentarze takie, że aż mi się głupio zrobiło. Ale przez własną głupotę. Zatraciłam się i nie potrafię wrócić na właściwą drogę. Nie wiem jak. Nie wiem, czy jeszcze dałabym radę. W każdym razie nie wiem, czy komentowanie innych przez osobę, która sama się poddała ma jakikolwiek sens, więc komentować nie będę, bo jestem dla Was żadną motywacją. Jak jakimś cudem znowu wstanę na nogi, będę Was motywować samą sobą, bo jak na razie żadnym autorytetem nie jestem, niestety. Postaram się ograniczyć jutro to wszystko i napiszę do Was jutro! Może mi się uda? Zobaczymy...
Ktoś mnie tu jeszcze pamieta?
Heej wszystkim!
Ciekawa jestem czy ktoś tu mnie jeszcze pamięta... Nie było mnie tutaj 2 miesiące! Okropne, jak to szybko zleciało! Czasu praktycznie nie mam, ze szkoły wracam ok 16 lub 17, nauki tyle, że bajka...
A moja dieta.... Podnieść się nie zdołałam, niestety... Wiecie co, z jednej strony chciałabym schudnąć, a z drugiej, to nie jest mi ze sobą tak źle. Ale przymierzam się do pewnego ograniczenia pewnych rzeczy. Zastanawiam się, nie jest to jeszcze pewne. Oprzeć się słodyczom jest okropnie trudno! Szczególnie gdy moi rodzice kupują ich więcej niż np. owoców czy warzyw, niestety. Jeszcze się zobaczy. :p
Ile teraz ważę? Ciężko się przyznać, ale 69 z hakiem. :/ Ale trzeba też wziąć pod uwagę to, że od początku roku szkolnego codziennie po 1,5h mam treningi, czasem cięższe, czasem lżejsze, ale wiadomo, że mięśnie się pojawiają. :D
Wiecie co strasznie mi Was brakowało, wspierałyście mnie przez tak długi okres, a jak tak Was trochę olałam... Przepraszam! Postaram się zaglądać częściej, komentować itp. :)
To papa!
1/3
Hej!
Tak jak wczoraj obiecałam, postarałam się unikać słodyczy, a starania nie poszły na marne! Dzisiaj jak tylko się obudziłam, wchodzę do kuchni, patrzę a tam na stole wafelki orzechowe! I tak cały dzień leżą, a ja nie wzięłam ANI JEDNEGO! Jeaaa. :D Jedyne 'słodkie', to kawa z cukrem, bo inaczej nie potrafię. :p
Menu:
śniadanie:
omlet z 2 jajek (160) na maśle (50) z 4 plasterkami polędwicy (40) i ketchupem (20) + 3 marchewki (30) + kromka ziarnistego (75) = 375kcal
obiad:
9 pierogów z mięsem = 560kcal
kolacja:
4 grzanki (260) z serem (250) z 4 plasterkami polędwicy (40) i ziołami = 550kcal
+w międzyczasie:
-1,5 brzoskwini = 90kcal
- maliny = 200kcal
- bułka pszenna = 220kcal
- kawa z cukrem (40) i odrobiną mleka (15) = 55kcal
Razem: 2050kcal
Dużooooo. :/
Ale beż słodyczy! Jutro będzie lepiej. :p
To ja kończę, trzymajcie się! ;)