Co się działo w ten weekend... Przyszła do mnie na noc kumpela. Miło spędzony czas, niestety bez dodatkowego jedzenia się nie obyło. Ale dobra było minęło. W każdym razie, podczas robienia pizzy kumpela zrobiła mi zdjęcie kiedy jadłam ciastko. I tak patrzę, a tu taki wielki odstający bebech! I tak sobie myślę 'no kurde nie! no nie!' I tak nie mogło to do mnie dojść jak się zepsułam przez ten czas. I doszłam do wniosku, że kurczę, nie ma zmiłuj. Albo skończę ze słodyczami raz a dobrze, albo będę je jeść i jeść i jeść. Tak więc, od jutra zero słodyczy! Bo inaczej sobie nie poradzę. No tak musi być. Powracam więc od jutra z 'normalnym' bilansem, chociaż nie będzie taki cudowny tak jak kiedyś, ale kurczę muszę się postarać, no muszę. W ostatnich wpisach pisałam też takie rzeczy jak tutaj. Ale wtedy nie byłam jeszcze taka w 100% pewna czy tego tak NAPRAWDĘ chcę. Teraz tak jest. Teraz chcę zmniejszyć moją wagę. Ważenia w poniedziałki tak jak kiedyś. Bilans codziennie (jeśli dam radę pisać codziennie) tak jak kiedyś. Teraz czuję tę dawną siłę i motywację. Będzie dobrze! I nie traktujcie tego postu, jak tylko ot takie gadanie. Bo teraz NAPRAWDĘ się postaram.
Dobrze więc, ja pójdę zrobić teraz moją wieczorną serię ćwiczeń (40 pompek, 50 brzuszków) i rozciąganie. :D:D A potem książka? A może trochę włoskiego? :D A więc buonanotte! :D
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
sziszazi
2 grudnia 2012, 09:20Wez zatrzymaj te fote i wrzuc sobie do szafki lub lodowki takie chwile sa bezcenne:)) to motywuje:)))