znowu nic
U mnie znowu nic, chyba mnie szlak trafi.
kolejny dzień
Zjadłam dzisiaj ok.1250 kcal. Natomiast przejechałam 26 km i 20min hula hop. Dłużej nie mogłam, bo przyszli goście.
nieaktualne zdjęcie
Wszyscy mnie pocieszają i zapewniają, że dobrze wyglądam. Wyglądałam dobrze, ale w zeszłym roku. To z tamtego okresu pochodzi moje zdjęcie. Teraz mam inną sylwetkę. największym moim koszmarem są uda, w których od zeszłego roku przybyło mi po 4 cm.
Dzisiaj dieta myślę, że utrzymana, choć było mi ciężej niż wczoraj. Powinnam zjeść ok. 1200 - 1300 kcal. Rano byłam 1,5 godziny na rowerze a po południu 30 min hula hop.
Rano waga była taka sama jak wczoraj. Zobaczę jeszcze jutro czy zwiększenie kalorii w jakiś sposób ruszy moją wagę.
zazdroszczę
Wchodzę na Vitalię kilka razy dziennie. Chyba się uzależniłam. Cieszę się Waszymi sukcesami, a jednocześnie Wam zazdroszczę. Wiele z Was zaczynało z wagą podobną do mojej. Wy pięknie chudniecie, a ja tyję. Dziś zjadłam więcej niż zazwyczaj, jakieś 1300 kcal. Boję się jednak, że to za dużo. Poza tym 20 min hula hop i 1,5 h aerobiku.
znowu nic
Dziewczyny ratunku!!!!!
Kolejny tydzień za mną a waga cały czas stoi, a wręcz wzrasta. Miałam ostatnio bardzo dużo ruchu i dieta pilnowana. Myślę, że czasem jest mniej niż 1000 kcal, a efektu żadnego. Co mam robić. Chciałabym stracić choć jeden kilogram, bo chodzę ciągle wściekła i jak tak dalej pójdzie to chyba wpadnę w jakąś chorobę.
Beznadzieja
Czasem sobie myślę, że życie to nie ma sensu.
Mam okropny dzień i marzę aby się już skończył. Zaczęło się od rana. Stanęłam na wadzę a tam 63 kg. Wiem, że mój pasek wskazuje mniej, ale nie zmieniałam go, bo myślałam, że szybko wrócę do tej wagi. Moja waga wzrosła po świętach do 63,7. W sobotę waga wskazała 62,4 a dzisiaj już 63. Nie mam już siły. Nie wiem, czy przez ostatni tydzień jadłam 1000 kcal. Myślę, że czasem było mniej, przy tym sporo ruchu. Zmuszałam się nawet do tego, czego nie lubię, np. bieganie i miałam taką nadzieję.
Po takim poranku poszłam do pracy, a tam na dzień dobry pokłóciłam się z koleżanką i jednocześnie przełożoną. Cały dzień już był nerwowy, a teraz w dodatku boli mnie brzuch. Od dłuższego czasu coś mnie kuje w lewym boku, czasami tak strasznie, że nie mogę leżeć ani siedzieć i nikt nie wie co mi jest. Robili mi USG i niby wszystko jest OK., a mnie nadal boli.
Aktywny dzień
Już dawno nie miałam tak aktywnego dnia. To dlatego, że ta moja waga nie chce spadać.
Rano wstałam z postanowieniem, że zrobię sobie dzień sokowy, dlatego na śniadanie wypiłam sok z marchwi i jabłka własnej roboty. Długo nie wytrzymałam, bo ok. 11 dopadł mnie taki głód, że aż trzęsły mi się nagi, więc zjadłam kromkę grahama. Tak zakończył się mój dzień owocowy, choć zjadłam dzisiaj mało i BARDZO się pilnowałam, szczególnie, że dzieciom robiłam frytki.
No, a na czym polegała moja aktywność? Rano 0,5 h hula hop. Po południu przebiegłam jakieś 1,5 km. Wiem, że to nic, ale nienawidzę biegać i biegałam pierwszy raz od czasów liceum. Potem ok. 1000 skoków na skakance (też pierwszy raz). Chciałam jeszcze iść na rower, ale niestety rozpadało się, więc znowu 0,5 h hula hop. Powiem wam, że waga mi nie spada, ale w talii (i tylko tu) straciłam 2 cm. To chyba przez to kręcenie.
Tak podsumowując, caly tydzień starałam się dużo ćwiczyć: step, hula hop, rower, bieganie i 2 razy aerobik.
odkurzony rower
Nareszcie dzisiaj była jakaś normalna pogoda, więc pierwszy raz w tym roku wybrałam się na rower. Na wakacjach jeżdżę codziennie już od 3 lat, ale w roku szkolnym mam zbyt wiele zajęć.
Dzisiaj pojechałam, bo musiałam nacieszyć się trochę słońcem. Szkoda, że temp. jest jeszcze niska (wiało masakrycznie). Zaliczyłam prawie 20 km, przy czym u nas teren jest bardzo nierówny i mam masę podjazdów.
A tak odnośnie wagi, dalej stoi w miejscu.!!!!!!!!
Wasze zdjęcia motywują
Dzisiaj w pamiętnikach widziałam masę zdjęć pokazujących Wasze sukcesy. Bardzo lubię oglądać takie zdjęcia. Cieszę się sukcesem każdej vitalijki i też bym chciała się czymś pochwalić. Niestety jeszcze jest za wcześniej.
Zapomniałam wczoraj wpisać, że ćwiczyłam 1 h na stepie. U mnie przy niedzieli jest to duży wyczyn, bo nigdy w niedzielę nie ćwiczyłam. Dzisiaj zaś byłam 1,5 h na aerobiku.
urodziny córki
Kto by pomyślał, że mam już 15-letnią córkę. Jak ten czas szybko leci. A poród pamiętam jakby to było wczoraj: wszystkie daty, godziny, sytuacje i nawet pogodę czy swoje ubrania.
Od samego rana bardzo się pilnowałam, aby nie jeść dużo, bo wiedziałam, że po południu przyjdą goście. Rano wypiłam tylko sok wieloowocowy własnej roboty, potem zjadłam trochę owsianki, na obiad wczorajszą potrawkę... a potem kawałek szarlotki na ciepło. To dla niej tak mało zjadłam. Uwielbiam to ciasto. Inne mogę sobie podarować, a tego nie. Całe szczęście, że goście zjedli prawie całą, bo nie będzie mnie kusiło.
A tak, jak już jestem przy ciastach, to piekę je w każdą sobotę, ale zazwyczaj wybieram takie, za którymi nie przepadam i dzięki temu mogą stać obok mnie a ja nie skuszę się.