powrót z wakacji
Wczoraj wróciłam z rodzinką z urlopu we Władysławowie. Nareszcie odpoczęłam. Tak naprawdę mam wakacje, ale siedząc w domu ciągle jest coś do roboty, a to sprzątanie, pranie, prasowanie, a oprócz tego ciągłe koszenie i plewienie. Na urlopie nie musiałam dosłownie nic robić. I o to chyba w tym chodzi.
Miałam ze sobą komputer, było również wifi, ale co z tego jak zapomniałam hasła i nie mogłam wejść na vitalię. Dlatego dzisiaj siedzę i nadrabiam zaległości czytając Wasze wpisy (chyba się uzależniłam).
W czasie urlopu diety raczej nie pilnowałam, ale nie przytyłam i z tego jestem zadowolona. Jutro trzeba wrócić do rzeczywistości i bardziej się zmobilizować.
dzisiaj
Dzisiaj mało ćwiczyłam. Tylko 20 min na hula hop. To chyba przez ten upał. W dodatku musiałam wykosić trawę w ogrodzie, bo w sobotę wyjeżdżamy nam morze. Ta trawa rośnie jak szalona. Muszę kosić przynajmniej raz w tygodniu, a zajmuje mi to średnio 2 godziny. Traktuję to również jako wysiłek fizyczny.
Menu z dzisiaj:
8.00 - płatki fitnes z jogurtem naturalnym
11.30 - borówki z jogurtem
14.00 - zupa ogórkowa, zapiekanka makaronowa
16.00 - jabłko, nektaryna
19.00 - graham, serek wiejski, 1/2 pomidora, rzodkiewka,1/2 nektaryny (po córce).
wpis za wczoraj
Środa, pomimo wakacji, była dla mnie bardzo pracowita. Od rana zabrałam się za przetwory. Do tej pory zrobiłam już sałatki z ogórków, z zielonej i czerwonej kapusty, a teraz przyszła kolej na buraki. Robiłam, te słoiki przez cały dzień, bo cały czas ktoś lub coś mi przeszkadzało. No, ale udało się i do wieczora się wyrobiłam. Takie tempo jest dobre z jednego względu - człowiek zapomina o głodzie.
Moje menu:
8.00- graham z wędliną, pomidorem i sałatą, rzodkiewki
11.30 - kawałek bagietki (mała wpadka wynikająca z pośpiechu), arbuz
14.30 - tortilla z warzywami
19.00 - graham z wędliną, garść winogron
Z ćwiczeniami było trochę słabiej niż dnia poprzedniego, ale i tak jestem zadowolona:
20 min orbitrek
20 min bieżnia
10 min Vibro max
...
Dzisiaj też zjadłam około 1200 ckal:
8.00 - kawa z mlekiem, płatki fitnes z jogurtem naturalnym i otrębami
11.00 - kromka grahama z pomidorem i sałatą
13.30 - makaron pełnoziarnisty ze szpinakiem, 1/2 fileta
16.30 - banan
19.00 - kromka grahama, łyżka sałatki, 2 plasterki pomidora i jajko gotowane, miało być na miękko, ale niestety wyszło jak zawsze.
Ćwiczeń też było sporo, bo ponad godzinę: 20 min orbitrek, 20 min bieżnia, 20 min hula hop i 10 min vibro max.
Do końca tygodnia muszę się pilnować, bo nie wiem jak mi pójdzie w kolejnym ze względu na wyjazd. Jedziemy z całą rodziną do Władysławowa. Zawsze jeździliśmy na zachodnie wybrzeże, ale bardzo chciałabym zobaczyć Gdańsk.
Moje menu
Oto moje dzisiejsze menu:
8.00 - kawa z mlekiem, muesli z mlekiem, 1/2 banana
11.00 - 1/2 banana, 100 g borówek, 3 łyżki jogurtu naturalnego
14.00 - ryż brązowy, filet z kurczaka, papryka, kukurydza
17.00 - marchewka
19.00 - kromka grahama, serek wiejski, 3 rzodkiewki i 5 śliwek
Według tabel to około 1200 cal.
Do tego 50 min siłowni rano i popołudniu 30 min hula hop i 20 min Vibro max.
Możecie jakoś to ocenić. Czy robię jakieś błędy w mojej diecie, że waga ciągle stoi w miejscu?
Znowu wracam
Często zaglądam na Vitalię, choć dawno nic nie pisałam. Sama nie wiem co robić. Cały czas odżywiam się podobnie, to znaczy jem to co w czasie odchudzania, a moja waga stoi w miejscu lub wręcz rośnie. Z mojego odchudzania wynikło tylko tyle, że straciłam miesiączkę i garściami wychodzą mi włosy, a efektów wagowych czy centymetrowych nie widać. Ruchu mam sporo: koszenie ogrodu, spacery z psem, 3 x w tygodniu siłownia, jazda na rowerze po około 20 km.
Jestem zdruzgotana. Chciałabym żeby ktoś mi jakoś pomógł, bo odchudzanie staje się powoli moją obsesją. Pomimo zrzuconych już kilogramów czuję się niemal tak samo jak 10 kg wcześniej.
nic
Od kilku dni jak otwieram VITALIĘ to mam zły w oczach. Jestem taka wściekła. Co ja mam zrobić, żeby mija waga choć odrobinę spadła. Przez ostatni tydzień się nie ważyłam, bo dostałam @, ale teraz boję się stanąć na nią , bo albo pokaże tyle samo albo więcej. Jak Wy to robicie, że waga Wam spada, jak ja zrobiłam to rok temu?
wisielczy humor
Wczoraj się nie odzywałam, bo miałam wisielczy humor. Myślę, że to przez pogodę. nie chciało mi się nawet wychodzić z psem. A śpiąca jestem do tego stopnia, że zasypiam na stojąco. Diety wczoraj nie bardzo pilnowałam. Nie upiekłam ciasta (zawsze piekę w sobotę) to męża tak męczyło, że narobił gofrów no i nie wytrzymałam. Dzisiaj było już znacznie lepiej, choć humor dalej mam taki sam. W dodatku jutro jadę z dzieciakami szkolnymi na wycieczkę.
Nie wiem co z wagą, bo córka dalej ją przetrzymuje, a w dodatku spodziewam się @ więc nie warto się ważyć. Poza tym przez ostatnie tygodnie waga wskazywała cały czas to samo.
Kończę, bo wychodzę na aerobik.
pracowity dzień
Miałam bardzo pracowity dzień. Rano posprzątałam dom, zrobiłam zakupy, ugotowałam obiad i około 11 zajęłam się moim ogródkiem. Trawa rośnie jak wściekła. Kosiłam w ostatni poniedziałek (zebrałam 11 taczek trawy) a dzisiaj trawa była już taka sama (10 taczek). Po koszeniu przyszła pora na sadzenie. Nakupiłam sobie różnych krzewów, a dzisiaj jeszcze mąż przywiózł pelargonie. Po całym dniu nie miałam siły, żeby wsiąść na mój rower. Poszłam za to na grila, ale trzymałam się bardzo dzielnie i nic nie zjadła, bo kolację wsunęłam zanim wyszłam z domu. Myślę, że to dobry pomysł.
Muszę Wam jeszcze napisać o tym, że córka zabrała mi wagę, bo dochodziło do tego, że wchodziłam na nią kilka razy dziennie. Teraz dostanę ją dopiero za tydzień. Myślą, że z tym ważeniem to nie jest obsesja. Do tej pory wa żyłam się zawsze raz w tygodniu w piątek, ale teraz nie mogę się doczekać kiedy moja waga ruszy.
kolejny dzień zmagań
Kolejny dzień za mną. Dieta zachowana, 26 km przejechanych na rowerze w ciągu 1h i 15 min, a waga jak się domyślacie..................