Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem młodą dziewczyną, która w pewnym okresie swojego życia zagłubiła droge prawidlowego odzywiania sie. Uwielbiam slodycze, jak i ogolnie jedzenie. Lubie jesc jak jest mi zle, jestem zla itd. Jestem singielka i wiekszej motywacji do schudniecia nie mialam. Ale przyszedl czas gdzie chce naprawde akceptowac siebie. Jestem wstydliwa osoba i mam nadzieje ze jezeli schudne to to sie zmieni.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 45299
Komentarzy: 607
Założony: 29 listopada 2010
Ostatni wpis: 3 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
martiszonn

kobieta, 33 lat, Częstochowa

155 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Pozbyć się 30 kg do czerwca - wesele kuzynki :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 lutego 2016 , Komentarze (6)

Witam. Jutro dokładnie mija miesiąc mojej walki z kilogramami. Jest zaczynałam z 90,4 aktualna waga 85,3 co daje łącznie 5,1. Uważam że to dobry wynik. Ponadto Chcę podsumować że od dwóch tygodni jestem na diecie od Pani dietetyk lekko go modyfikuję bo dużo mięsa jest i brakowało mi zupy. Ale łącznie -1,5 kg. 

Ale cały misiąc to -5,1 kg. 

Pytałam czy jajniki policystyczne mogą mieć wpływ na odchudzanie okazuje się że tak że idzie to wówczas dużo wolniej.

Ogólnie czuje się dużo lepiej widzę że troszkę brzuszka mniej, buźka szczuplejsza byle tak dalej. 

Życzę wszystkim udanego jutrzejszego tłustego czwartku :D

27 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Witam

Troszkę mnie nie było ale o dziwo nie napiszę że znów zaczynam od początku. Wręcz przeciwnie walczę z kilogramami i z nauką prawidłowego żywienia.

U dietetyczki byłam, nie powiedziała mi nic nowego czego bym nie wiedziała. Ale będę walczyła póki co z kg z Nią gdyż wstyd żeby nic nie spadło będzie mnie motywował do tego by nie jeść słodyczy. Tak jak miałam przedwczoraj chęć słodyczy niesamowita ale w głowie to że za tydzień muszę iść do Niej i musi być mniej o 2 kg  także się opamiętałam po kilku cistach. 

Moja waga dzisiaj wskazała dwa razy 85,5 a następne 3 razy 85,9. W konsekwencji nie wiem ile w końcu ważę :D.Ale ważne że już jest 85 na widoku. 

Ogólnie wizyta u dietetyczki minęła ok pogadałyśmy co lubię czego nie. W czym u mnie leży problem. Szanse na schudnięcie do czerwca 20 kg istnieje.  Itd. Słodycze powiedziała że można zjeść od czasu do czasu jak są okazje. Zapytałam o tłusty czwartek. I powiedziała że taki dzień spokojnie mogę nawet 4 pączki zjeść byle żeby na tym się skończyło na tym dniu. Zważyła mnie na takiej specjalnej wadze i wyszło że oczywiście tkanki tłuszczowej za dużo, zdziwiłam się ale mięśni też i będziemy się ich pozbywać 10%. I dużo zatrzymanej wody. Przepisała mi na odtłuszczenie narządów babkę płasznika czy płesznika a na pozbycie się wody picie pokrzywy. Na drugiej wizycie dowiedziałam się że kobiety w czasie miesiączki potrafią na wadzę nabrać nawet 3 kg byłam w szoku. I dostałam jadłospis na dwa tygodnie. Niestety troszkę po swojemu go modyfikuję ale Ona sama mi mówiła że mogę. Bo nawet czasami nie jestem wstanie tylu posiłków zjeść bo nie mam kiedy.

Ogólnie rzecz ujmując. Nie chodziłabym do dietetyka bo to jak mam jeść mniej więcej sama wiem. Ale z racji tego wstydu żeby się nie udało to wolę chodzić większy rygor trzymam nad sobą.

W mojej pracy były przyjęcia bezpośrednio pod zakład. Bo ja póki co pracuję już prawie rok na umowę zlecenie. I co mi przyszło po roku dalej czekać. Przyjęli inne osoby nawet takie co to mniej pracuję. No cóż być może się do tego nie nadaję. Przykre ale widać prawdziwe.Tylko szkoda mi bo liczyłam że niebawem mogłabym się z mężem starać o dziecko a tym czasem muszę dalej czekać lub szukać pracy z umową o pracę.

5 stycznia 2016 , Komentarze (9)

Witam.

Nowy rok i nowe postanowienia. Hmmm no właśnie czy nowe stare ale z większą ilością kg. Ale może a nawet musi się tym razem udać. do całkowitego zrzucenia 30 kg.

Ponadto co u mnie. Sylwester ciężki druga zmiana, potem kłótnia z mężem ale w Nowy rok wszystko wróciło do normy. Ogólnie spędzony w domku.

Mój małżonek stwierdził że jednak przestałam o siebie dbać że za przybyło mi na brzuszku a dokładnie na wielkim brzuchu (to moje stwierdzenie). Więc mu powiedziałam że się zdziwi. Ale że moja chudzina tak jak ja uwielbia słodkie powiedziałam , że ma zakaz przynoszenia słodyczy do domu ma mnie wspierać i pomagać. Założyliśmy się że schudnę 5 kg do świąt Wielkanocnych ale mam nadzieje że uda mi się więcej ale Ciiii. Jeżeli mi się uda pozwolił mi ściąć włosy. Bo troszkę kłótni jest z tego powodu bo ja chcę krótkie a On mnie woli w długich cóż życie. Dlatego muszę walczyć. 

Ambaras jest taki iż nie chce mi wierzyć na słowo że np teraz od świąt zgubiłam prawie dwa kg ( chyba to jedzenie zeszło ;p) także z 90,6 zrobiło się 88,8. Powiedział że dopóki nie będzie widział nie będzie wierzył. Hmmm a ja mu swojej wagi nie pokaże porażka :(.

Do dietetyka umówiłam się na poniedziałek także czekam z niecierpliwością. 

Niestety ćwiczyć jeszcze nie zaczęłam brakuje mi czasu, nawet nie mam kiedy posiedzieć. Wiecznie coś, i wiecznie coś. Wczoraj po nocce to nie wiem czy spałam 3 godz a dzisiaj musiałam mimo wolnego wcześniej wstać nieprzytomna i tak minęło wolne że sobie nic nie odpoczęłam. 

Jutro mimo święta 3 króli ja muszę iść do pracy na 6 rano. Jak wrócę to leżę i zbieram energię. 

Ale z tego co zauważyłam przez te 4 dni to że jestem lżejsza, nie jestem przejedzona, nie czuję się fatalnie tak jak to było gdy jadłam, jadłam i jadłam słodycze.

OBY MI TEGO ZAPAŁU NIE ZABRAKŁO.

2 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Witam ponownie. Krótko

Powrót 90,6 kg. Umowa z koleżanka 10 kg w dwa miesiące.

W poniedziałek dzwonię do Pani dietetyk. Walczę liczę na zgubienie 20kg do czerwca

Marzenie warzyć minimum 60 kg albo i 55.

16 listopada 2015 , Komentarze (6)

Dzisiaj myślałam że ujrzę mniej na wadze a tym czasem wchodzę raz i nie wierzę waga poszła do góry. A to nie możliwe już jem tak mało bo nie mam czasu na posiłki, nie jem po drugich zmianach bo mówię zaraz idę spać i nie zdąrze spalić. Więc weszłam drugi raz zobaczyłam mały spadek bo tylko 200g mówię nie tak nie może być więc wchodzę 3 razy a tu już widzę kg mniej więc myślę ok. Ale wejdę jeszcze raz i znów inny wynik.

WIĘC JA MOJEJ WAGI NIE ROZYMIEM- Elektronika za 3 grosze.

I się człowiek zdenerwował i już kupiłam coś słodkiego i mówię zjem a co. Ale kupiłam i schowałam i stwierdziłam poczekam do zmiany na pasku jeszcze dwa dni będę po nockach i może w końcu będę w toalecie. Coś rzadko do niej chodzę i mało wody piję więc pewnie dlatego. Kupię sobie w aptece pewnie błonnik z chromem może to mi pomorze :) i wtedy zmienię dane na pasku :)

14 listopada 2015 , Komentarze (7)

Witam. Wczoraj mój wspis był negatywny. Jednak z dzisiejszym porankiem pogodziłam sie z moim mężem. Tak jak małżeństwo powinno się godzić. Cieszę się. I mam nadzieje że głupich sprzeczek będzie mniej w przyszłości.

Dietetycznie jest ok. 

Widzę że zaczynam żałować kasy na słodycze a wolę sobie kupić kosmetyk czy też bieliznę lub ciuch. 

Ponadto już myślę co by sobie kupić na święta. Prezentem myślę że dla mnie będzie wybranie się do kina tak mi się marzy na Listy do M 2 jak już pisała Tu jedna dziewczyna fajna komedia. Więc kto wie może po kilku latach nieobecności w kinie wybiorę się:)

Humorek dzisiaj lepszy. Dzisiaj i jutro jeszcze druga zmiana dwie nocki i dwa dni wolnego :D. Już nie mogę się doczekać :) W poniedziałek planuję warzenie oby mnie ubyło minimum kilogram :D.

Miłego dzioneczka :)

13 listopada 2015 , Komentarze (8)

Mija już prawie drugi tydzień poprawy nawyków żywieniowych. Głównie zrezygnowanie ze słodyczy. Niepodjadanie wieczorami i miedzy posiłkami to mnie gubiło i zgubiło.

Póki co stosunkowo trzymam się diety. NIepotrzebnie tylko raz wpadł krem czekoladowy z automatu w pracy niby wzięłam bez cukru ale był tak słodki że miałam wyrzuty sumienia że go wzięła. 

Ostanio pisałam że waga mi podskoczyła w górę na całe szczęście fałszywy alarm bo następnego dnia już był spadek. Jednak najlepiej zważyć sie po toalecie wypróżniowej.

A ogólnie co w moim życiu.

praca dom dom praca. Z mężem nie odzywamy się do siebie w sumie tydzień. Wczoraj próbowałam się pogodzić powiedziałam mu że przeprosi mnie i wszystko będzie ok ale nie chciał tego uczyć. Dzisiaj ponowiłam też powiedział że winny się nie czuje zrobiłam typową awanturę kobiecą nakrzyczałam mega łącznie z tym że jak to tak ma wyglądać to lepiej niech składa papiery rozwodowe bo nie ma co się meczyć. Strasznie to wszystko boli tym bardziej że dopiero 25.11 będzie dwa miesiące po ślubie. Zdjęć od fotografa jeszcze nie mamy a już taka wojna. Nie wiem co mam robić. Odpuszczać wiecznie nie mogę bo się rozpuści. Wszystko widzą moi rodzice i jest tragedia. Mój P jest mega sparty ja niby też ale ja mięknę  i chce się pogodzić ale cóż ....

Z tego wszystkiego na pocieszenie kupiłam czekoladę mleczną z wawela. I leży teraz na biurku i patrzy na mnie a ja na Nią. Walczę z pokusą Może jak będę szczuplejsza zacznie być zazdrosny i zrozumie że takim zachowaniem długo mnie nie zatrzyma przy sobie i tak już mu to powiedziałam. Taka prawda bez rozmów, przytulania, pocałnkó ciężko o stały szczęśliwy związek.

A tym czasem jestem badaniu krwi wyniki w pon. Pielęgniarka się mnie dzisiaj pytała czy dobrze się czuje Nie wiem skąd to pytanie. Chyba krew Jej wolno schodziła. Albo źle wyglądałam. U ginekologa niby ok tylko jeden jajnik mam policystyczny . Także ciekawie nie jest. Z ciążą bardzo długo mam nie czekać bo jak coś będzie trzeba się zabrać za leczenie. Mój P nawet nie zapytał czy ok ? To normalne nie jest. Mam nadzieje że uda mi się dorwać pracę z  Umową i postrać o dzidziusia. 

U mnie po śniadanku

owsianka z lnem pare pestek słonecznika zielona herbatka potem nie wiem co

i w pracy kanapka z szynką serkiem żółtym i ogórkiem konserwowym, jabłko. 

Miłego dnia :)

11 listopada 2015 , Komentarze (1)

jak to mozliwe wczoraj 86.8 a dzis 87.5. Czyzby brak toalety bo ani wczoraj ani dzis a mize woda gdzies sie zatrzymala. Ale pozostaje waga na pasku. Codzienne wazenie nie jest dobre.a teraz zjadam owsianke i lece do pracy:-) milego dnia kochani

10 listopada 2015 , Komentarze (3)

Mija 9 dzień moich nawyków żywieniowych. Porcje są mniejsze, Staram się jeść stosunkowo regularnie chociaż to ciężko bo pracuje na różne zmiany.

Staram się zrezygnować ze słodyczy i walczę by wytrwać conajmniej do Bożego Narodzenia z tymi postanowieniami. Wypijać co najmniej 2 litry wody dziennie. 

Byłam dzisiaj zrobić badania a raczej się tylko wyprałam okazało się że tam gdzie kiedyś robili to nie ma przenieśli w inne miejsce niestety nie wiem gdzie, poszłam do przychodni jednej niestety powiedzieli że nie zrobią gdyż należę do innej przychodni i tam powinnam je zrobić lub w miejscach przez moją przychodnie wybrane. A moja przychodnia dzisiaj nie pobiera krwi tylko chyba w pon środę i piątek

Jutro nie mogę bo mam na 6 więc chyba zostaje mi piątek w przeciwnym razie poddaje się :)

Najważniejsze dla mnie wagą pokazała 86,8

A co za tym idzie - 3,7 kg w jeden tydzień rewelacja. 

Zdaje sobie sprawę że tak dobrze tylko początek wygląda.

Ale walczę dalej mam nadzieję że na Święta ujrzę 79 kg :)

9 listopada 2015 , Komentarze (3)

Dwie kochane kobietki mnie wczoraj skrytykowały. I miały w tym racje. Co to zapisanie kawałek ciasta dziś kawałek jutro pizza. Jak na początku diety to wygląda tragicznie.

Skrytykowały również niedzielny obiad. Według mnie nie słusznie. Gdyż jak wróciłam z pracy nie zjadłam śniadania położyłam się spać tak mi się kojarzy bo wiedziałam że obiad będzie kolo 12 13. Potem wpadli goście i jest mało snu a nocka była cała przede mną. 

Ale Ale udało mi się wczoraj nie zjeść zbyt wiele. Dwa skrzydełka czy kromeczki malusie chlebka i plasterek szynki. Tym się poczęstowałam. Na murzynka oj zerkałam sobie do dzisiaj leży ale wiem i tak też sobie wczoraj powiedziałam bo znam siebie że na jednym by się kawałku nie skończyło więć wolałam nie próbować. 

Dzisiaj jadę do cioci bo msza jest za Ś.P. Babcię ale też będę z sobą walczyła.

Dzisiejszy dzień istnie na wariackich papierach wróciłam do domku 6:30 wykąpałam się i zjadłam owsianeczkę z lnem taką tą moją.

I pojechałam do ginekologa potem odebrać moje zamówienie z avonu, stomatologa zaliczyłam, kupiłam portfel, wystałam się w banki iii

w sumie teraz dopiero wróciłam o 14 coś co się powinno nazywać obiadem ale nie było bo nie miałam kiedy ugotować, w domku nikogo nie było, zjadłam na szybko dwie parówki dwie kromeczki chlebka. Póki co tyle co zjem jeszcze nie wiem na bank kawy się napiję bo nic a nic po pracy nie spałam jadę prawie 24 godziny :)

Moim zdaniem spalę to wszystko :)

A warzenie jutro lub po jutrze, Jutro badania krwi mnie jeszcze czekają :)

Aaaa dziękuję za każdy pozostawiony komentarz

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.