- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (21)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 77798 |
Komentarzy: | 371 |
Założony: | 24 listopada 2010 |
Ostatni wpis: | 20 stycznia 2014 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
test wytrzymłości i wieprzowina na obiad
Dziś na siłowni miałam test wytrzymałości, polegający na bieganiu na bieżni pod górkę... no i muszę powiedzieć, że się trochę podbudowałam, bo mój wynik to "excellent"! Co prawda blisko dolnej granicy, ale zawsze. Wygląda na to, że zaczynam być "fit" nie tylko z wyglądu, ale generalnie, patrząc całościowo.
Z tej okazji dzisiaj na obiad zaszalałam i zjadłam gulasz wieprzowy. Co prawda duszony z warzywami, ale jednak w porównaniu z kurczakiem to ponad 2 razy więcej kalorii. I muszę powiedzieć, że było warto;)). Czasami tak sobie myślę, że życie człowieka byłoby o wele łatwiejsze, gdyby nie musiał spać i jeść... ale jedzie i spanie są tak przyjemne, że raczej bym nie chciała z tego rezygnować.
Na dzisiejszy wieczór polecam trzy piosenki.Wszystkie powstały w latach 80tych i są bardzo zbliżone tematycznie:
1. http://www.youtube.com/watch?v=TroenoOkXHo
2. http://www.youtube.com/watch?v=82pEipumAhw
3. http://www.youtube.com/watch?v=tp2F8C6vD7o
Enjoy :)
Była siódemka, a teraz jest szóstka :)))
Waga na dziś 56,6kg!!! Czuję się lekka, piękna i wspaniała!
Dziś jeszcze odpuściłam siłownię. Ale myślę, że jutro raczej się wybiorę.
Dieta w miarę okej. Kaloryczność wszystkiego raczej w normie, ale mogłoby być nieco zdrowiej. W przeciągu najbliższych dni mam zamiar wrócić do dokładnego liczenia kalorii i substancji odżywczych w moich posiłkach. Na razie trochę mi brakuje na to czasu i chęci
Chcę się wybrać na dłuższą wycieczkę na początku marca. Plan podróży przedstawia się następująco: Londyn - Kadyks (karnawał) - Walencja (las fallas) - Barcelona.
Dość problematyczny w tym całym przedsięwzięciu jest Kadyks. Już jest trochę za późno, żeby zarezerwować jakieś tanie noclegi w trakcie karnawału, a zdecydowanie mnie nie stać na płacenie 40 euro za noc. Mogę zawsze spać u kogoś znajomego. Z tym że moi znajomi z Kadyksu w większości już pouciekali (w sumie to im się nie dziwię, bo poza plażą i karnawałem nie ma tam nic ciekawego).
Przychodzą mi do głowy tylko dwie osoby, które wciąż tam siedzą. Z jednym chłopakiem wstępnie rozmawiałam i powiedział "no hay ningun problema". Tylko że dla mnie "hay un problema". Jego współlokator, a zarazem kuzyn jest właśnie ową drugą osobą, a zarazem moi ex. Rozchodzi się o to, że nie mam ochoty z nim rozmawiać, patrzeć na niego, a już na pewno nie mam ochoty u niego nocować! Ominięcie Kadyksu zupełnie nie wchodzi w grę. Więc mam w zasadzie dwie opcje: nie jechać w ogóle (wciąż nie zabukowałam żadnego biletu, więc niepotrzebnych strat materialnych nie będzie) albo nocować u swojego byłego chłopaka, który najprawdopodobniej ma już jakąś nową, głupiutką laseczkę...
Na planowanie wszystkiego, wyszukiwanie lotów, pociągów, autobusów, uzgadnianie planów ze znajomymi itp. poświęciłam już dość dużo czasu i energii. I nie ukrywam, że się totalnie napaliłam na ten cały wyjazd. Tym bardziej, że właśnie przy okazji spotkałabym się z kilkorgiem dobrych znajomych, którzy na co dzień są porozrzucani gdzieś po Europie.
I nie wiem, co robić
Kiełki z soczewicy zamiast lecytyny
Parę dni temu kupiłam sobie pudełeczko kiełków z soczewicy. Włożyłam je do lodówki, gdzieś w mało widocznym miejscu i o nich zapomniałam. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy je przed chwilą znalazłam. Co prawda data ważności mówi do mnie: 13.01.2011 i wyglądają na jeszcze działające... ale kupiłam je z myślą o kanapkach, a tych jem na tyle mało, że nie ma szans przejeść całe opakowanie. Surówek nie robię, a w każdym razie nie w zimie. Znacie może jakieś inne, dietetyczne zastosowanie kiełków?
Znowu o wadze + zakwasy + piosenka :)
Trochę się obawiałam, że wczorajsze ważenie o jednorazowy incydent. Tym bardziej, że wczoraj już zjadłam w miarę normalnie - nie chce mi się ostatnio liczyć kalorii, ale na oko było ich z 1800. W każdym razie dzisiaj rano znów stanęłam na wadze, a tam niespodzianka - nadal 57kg!
Wczoraj poszłam na nową siłownię (notabene bardzo mi się tam spodobało, ale o tym innym razem). Po niedzielnym fitnessie miałam zakwasy w łydkach. Postanowiłam więc je rozruszać. No i skończyło się tak, że jak dzisiaj rano wstałam z łóżka, ledwie byłam w stanie utrzymać się na nogach. Chyba zamiast rozruszać, totalnie je przekwasiłam;))). Muszę sobie zrobić ze dwa dni przerwy w ćwiczeniach, żeby moje biedne łydki doszły do siebie.
Zgodnie z obietnicą na koniec piosenka ze starych dobrych czasów: http://www.youtube.com/watch?v=HjBq_7KOJOE