Waga spada
Dziś rano było 57kg. Podejrzewam, że taki duży spadek w ciągu zaledwie dnia wynika z faktu, że kończy mi się okres, a w związku z tym nadmiar nagromadzonej w organizmie wody nie fałszuje wskazań wagi:)
Waga w dół (jest siódemka!!), a z dietą lepiej
Dziś rano moja szanowna pani waga stwierdziła, że po miesiącu (a dokładnej po 30stu dniach) z ósemką mamy jej wspólnie dość i pokazała 57,8 kg! (Niby też jest ósemka, ale wyraźnie widać, że pani waga próbuje się jej pozbyć z tej rozgrywki.)
Z dietą dziś było nieźle, więc istnieje cień szansy, że inkwizycja nie spali mnie na stosie. Choć zabrakło drugiego śniadania i zasadniczo kalorii było o drobinę za mało.
Zjadłam:
Śniadanie: omlet z dwóch jajek, kilku oliwek, ząbka czosnku i łyżki otrąb
Obiad: mój ulubiony wegański, żytni makaron z tuńczykiem i kukurydzą
Kolacja: półtora szklanki soku z marchwi, pomarańczy i cytryny.
Poza tym byłam dwie godziny na fitnessie:)
Zdjęcia jedzenia...
Zastanawiam się po cholerę niektóre osoby wrzucają w pamiętniku sto pięćdziesiąt tysięcy zdjęć tego, co zjadły danego dnia. Chwalą się, że potrafią gotować, czy że mają aparat cyfrowy? Generalnie zdjęcia kotków, pisków, fryzurek, dzieciaczków, kozaczków, sweterków i majteczek totalnie mi nie przeszkadzają. Ale jak widzę zdjęcie czegoś do jedzenia, gdy jestem głodna to mnie szlag trafia.
O zakupach i rozmiarach słów kilka
Parę dni temu byłam na polowaniu na wyprzedaże. Muszę tu nadmienić, że większość spodni, które mam w szafie jest w rozmiarze 40 i od pewnego czasu spada mi z tyłka. Postanowiłam więc kupić sobie kilka nowych par. Wchodzę do pierwszego sklepu, biorę 50 par w rozmiarze 38 (i cenie max 50 zł od sztuki) i idę do przymierzalni. Po 20 minutach w kolejce w końcu udaje mi się dostać do środka. Mierzę jedną parę, drugą, trzecią... i co? I wszystkie ZA DUŻE! Po prawie godzinie w jednym sklepie, mówię sobie: "Pieprzę, idę dalej.". Wchodzę do następnego, znowu biorę 50 par spodni, tym razem w rozmiarze 36. Dostaję się do przymierzalni. I co? I, kuźwa, wszystkie ZA MAŁE!!! Po dwugodzinnych zakupach wyszłam z centrum handlowego z parą rajstop.
Źle, źle, źle, źle, źle, źle, źle, źle
Dzisiaj zjadłam tylko princessę kokosową. No swoje usprawiedliwienie mam to, że prawie przez cały dzień byłam poza domem i nie miałam czasu, żeby myśleć o jedzeniu.
Gdzie ta moja siódemka???
To już prawie miesiąc z wagą 58. I chyba w ciągu najbliższych dni siódemki się nie doczekam. Przede wszystkim dlatego, że dostałam okres, a więc mam w swoim organizmie litry niepotrzebnej wody, a poza tym, jak to z trakcie okresu, pozwalam sobie na więcej niż powinnam;).
Piosenka na
dziś: http://www.youtube.com/watch?v=m5kHx1itU8c&feature=related .
Zycie jest piękne
Właśnie wylałam wiadro łez... To chyba jedyny film, do którego nie siadam bez paczki chusteczek. Najbardziej podoba mi się w nim to, że za każdym razem przypomina mi, jak błahe są powody, dla których zdarza mi się załamywać.
dzisiaj przez cały dzień słucham jednej piosenki
Ta piosenka mogłaby być hymnem tak zwanych "kobiet wyzwolonych", przez niektórych określanych też mianem "dziwek portowych":
http://www.youtube.com/watch?v=G5Y6uFjEYBM. Enjoy.
A dieta poszła dziś bardzo dobrze:)
No puede ser! No es posible! No lo puedo creer!
etc...
Obwód uda (JEDNEGO!) w ciągu półtora miesiąca zmniejszył mi się o prawie 8cm! Co ciekawe pozostałe obwody prawie bez zmian - talia, brzuch i biodra po -3, piersi -2, reszta 0.
Waga też dziś dla mnie życzliwa - pokazała 58kg... a więc lada chwila zobaczę 7!
Nienawidzę analfabetów
Dawno nie dzieliłam się swoimi ogólnożyciowymi spostrzeżeniami. Czas to zmienić.
Z tym, że internet jest pełen analfabetów, już dawno się pogodziłam. Niektórzy po prostu nie mieli okazji chodzić do szkoły podstawowej, a w związku z tym nie pojęli swymi umysłami abstrakcyjnych zasad interpunkcji i ortografii. Jak się okazuje, niektórzy analfabeci rzeczoną szkołę podstawową skończyli. Mało tego. Skończyli też szkołę średnią, a nawet studia!! Jakim cudem? Nie mam pojęcia!!!!
Jakoś przed świętami poznałam faceta. Rozmawiało się całkiem miło, więc dałam mu swój numer telefonu. No i niestety, przyszło mu do głowy, żeby napisać do mnie smsa (wiem, wiem - powinno być: napisać [kogo?/co?] sms... ale nie jestem purystką językową i świadomie używam niektórych niepoprawnych, ale akceptowalnych społecznie form). Treść smsa była mniej więcej taka: "Jak tam nasze cappucino po nowym roku moze juz byc zimne hihi zartuje ja mam goraczke sklepowa dobrze tylko zakupy ale musze przezyc milego dnia papa.". No więc pytam się: WTF?!!!!! Przecież rozmawiałam z tym osobnikiem i słyszałam, że nie jest głąbem. A jednak "sraczka" - okazuje się, że napisanie trzech zdań po polsku jest dla niego zbyt trudne!!!! A na domiar złego jeszcze to "hihi zartuje"!