Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zajadam stres. Najchętniej litrem lodów i popcornem. Poza tym bardzo lubię gotować, co wiąże się nie tylko z kosztowaniem, ale i późniejszą konsumpcją, przez co mój żołądek rozciągał się systematycznie i teraz potrafię na prawdę dużo zjeść zanim poczuje się najedzona. Ostatnimi czasy moja waga niebezpiecznie podskoczyła w górę, znacznie przekraczając moją dotychczasową ( w miarę stała) wagę i to zmotywowało mnie do opamiętania się i zrzucenia nadmiaru kilogramów plus jeszcze kilku dodatkowych... za karę ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23660
Komentarzy: 44
Założony: 19 listopada 2010
Ostatni wpis: 4 maja 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kaola6

kobieta, 38 lat, Katowice

166 cm, 62.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2013 , Komentarze (4)

Walczę dalej mimo wszystko. Póki co efekty mało powalające - 1,5 kg w 3 tygodnie, ale czemu się dziwić skoro raz jem grzecznie, a raz za dużo. Na szczęście centymetry też powoli spadają, więc tragedii nie ma.
Z ćwiczeniami nie przesadzam, żeby się nie zniechęcić. Oprócz skalpela i aerobicu ćwiczę jeszcze z hula hop i pół brzuszki, a od wczoraj robię dwa 30-dniowe wyzwania: plank (deska) i squaty. Swego czasu robiłam prawie codziennie po 110 razy squaty, więc myślę, że dam radę. Obym tylko wytrwała w regularności i mogła podziwiać efekty na początku czerwca



Pomiary robię co piątek, więc mam nadzieję, że w kolejny będę mogła zaktualizować pasek wagi. Postanowiłam się przemóc i jednak wpisać moją aktualną wagę
Wiem, wiem, wstyd. Szczególnie przed tymi z Was, które mnie znają i pamiętają.
Poprawię się, obiecuję!


28 kwietnia 2013 , Komentarze (3)


Powolutku zaczęłam wracać na zdrowe tory. Nie chcę znowu przechodzić na dietę 1200 kcal, bo ostatnie czego bym chciała to zaburzenia hormonalne. Muszę być zdrowa i wysportowana (albo przynajmniej ponaciągana ;P) Od 2 tygodni próbuję się mieścić w 1500 kcal dziennie i ... raz się udaje, a raz nie.
Staram się też ćwiczyć 3 razy w tygodniu (skalpel i aerobic). Póki co na więcej nie mam siły i/lub czasu. Waga ciut spadła, ale wciąż wstyd mi ją ujawnić, więc z aktualizacją paska jeszcze się wstrzymam.
Miłej niedzieli :)




13 kwietnia 2013 , Komentarze (1)


Chyba czas powrócić na dobre tory. Waga pokazuje przerażające liczby. Wiosna coraz śmielej sobie poczyna, a ja wciąż kulę śniegową przypominam. Figura ze zdjęcia profilowego, to przeszłość tak odległa, że aż nierealna się wydaje. Trzeba się wziąć za siebie. Tylko motywacji i kopa brak.

27 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień niestety nie upłynął pod znakiem diety, ale dzisiaj było już lepiej. Ćwiczeń w prawdzie nie było (jeżeli nie liczyć biegania po piętrach w celu oglądania mieszkań oraz spędzenia połowy dnia na 12 centymetrowych szpilkach, przemieszczając się w tę i z powrotem, zarówno po schodach jak i płaskim terenie), ale jedzonko było w miarę okej. Przynajmniej było go mało, bo czasu oczywiście nie miałam, żeby porządnie zjeść ;)

menu:

I śniadanie: 4 łyżki musli bananowego, łyżka otrębów pszennych, 200 ml kefiru

obiad: makaron spaghetti z sosem pomidorowym i odrobiną żółtego sera (mała porcja) + jabłko

kolacja: kromka chleba żytniego z masłem + sałatka z kapusty pekińskiej, pomidora, papryki, ogórka kiszonego, cebuli z oliwą

po: piwo

Obecnie, oprócz pracy (na szczęście tylko kilka godzin tygodniowo), studiów, pisania pracy magisterskiej (drugiej) i przygotowań do ślubu, zaprzątnięta jestem poszukiwaniami mieszkania. Powoli zaczyna mi brakować czasu na sen, nie mówiąc już o wprowadzeniu regularnych posiłków i treningów. Poza tym usilnie próbuje doprowadzić moje włosy, cerę i paznokcie do znośnego wyglądu - piję pokrzywę i drożdże, łykam merz spezial. Nie wiem czy to coś da i jakie będą rezultaty, ale spróbować chyba warto? Wszelkie sugestie mile widziane :)


26 kwietnia 2012 , Skomentuj

Żarty się skończyły. Do ślubu zostało TYLKO 100 dni!!!


A ja wyglądam jak małe prosiątko. Dużo się u mnie ostatnio działo i nadal dużo się dzieje. Nie mam czasu na regularne posiłki, nie mam czasu na ćwiczenia, a jak już mam chwilę, to jestem tak zmęczona, że nie umiem się zebrać. Muszę zacząć działać. Nie wiem jak, ale muszę! Waga i centymetr są nieubłaganie, tak samo jak uciekający w zastraszającym tempie czas. Aktualizuję pasek wagi i... biorę się do dzieła

18 lutego 2012 , Komentarze (5)

Po całym zamieszaniu w ostatnim tygodniu nadszedł w końcu czas powrotu na dobre tory. Opracowałam plan odchudzania i wprowadziłam go w życie. Wczoraj zaczęłam akcję 28-dniową. Założyłam sobie cel wagowy i wymiarowy, który zweryfikuje 16-go marca. Później będą dwie akcje 21-dniowe z przerwą na święta Wielkanocne i jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, to od maja zacznę się stabilizować, dzięki czemu od 26 lipca zaprzestanę liczenia kcal. Piękny plan, tak, naprawdę piękny Oby jego wykonanie też było takie proste i przyjemne Zmotywowana jestem, więc do dzieła!!

Zadanie nr 1. - przetrwać weekend w domu bez obżarstwa.



Dzień 1/28 menu:


I śniadanie: sałatka owocowa - jabłko, banan, mandarynka, 6 łyżek mleka, łyżka rodzynek, szklanka wody z sokiem z 1/2 cytryny (310kcal)

II śniadanie: 3 łyżki płatków owsianych, łyżka siemienia lnianego, niepełna łyżka płatków migdałowych, 3 suszone śliwki, 1/2 szklanki mleka 2% (340kcal)

obiad: rosół z mięsem i makaronem + Kinder bueno (430kcal)

kolacja: jajko na miękko, szklanka soku pomidorowego, 2 marchewki (160kcal)

Razem: 1240 kcal

Ćwiczenia:

30 min. hula hop
110x squat
200 uściśnięć piłki

Ocena: 3 (-1 za słodycze, -0,5 za mała ilość ćwiczeń, -0,5 za przekroczenie 1200 kcal)




Dzień 2/28 menu:


I śniadanie: omlet z dwóch jajek, łyżki mąki i łyżki mleka z prażonym jabłkiem z cynamonem i cukrem waniliowym + 3 łyżki jogurtu naturalnego (320kcal)

II śniadanie: szklanka soku pomidorowego, 90g jogurtu naturalnego (90kcal)

obiad: 1/2 woreczka kaszy gryczanej, leczo podsmażone na 1/2 łyżki oleju (255kcal)

podwieczorek:

kolacja:

Razem:

Ćwiczenia:

Ocenia:


10 lutego 2012 , Komentarze (5)


Waga zamiast spadać, rośnie A perspektywy na najbliższy tydzień są tragiczne.
Wczoraj na obiad zjadłam pizzę, bo był światowy dzień pizzy.
Jutro czeka mnie wesele przyszłej szwagierki, a żeby było bardziej dramatycznie, od dzisiejszego wieczoru do poniedziałkowego wieczoru będę u przyszłych teściów. Czyli dieta idzie się gonić.
Wrócimy z mym lubym wprost na walentynki, na które mamy zaplanowaną domową lazanię.
I nie, to nie koniec jedzeniowej masakry, ponieważ w czwartek babcia usmaży cała furę pączków... i nie ma, że nie przyjadę.
W związku z tym istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że dzięki brakowi czasu na ćwiczenia, za to codziennym okazjom do jedzenia tuczącego żarełka, pod koniec przyszłego tygodnia będę miała jeszcze z 5 kg dodatkowego nadbagażu
Nigdy już nie schudnę. Będę tylko coraz grubsza i grubsza, aż w końcu pęknę

menu czwartkowe:

I śniadanie: 2 kromki chleba razowego z masłem, jajkiem, polędwicą drobiową i papryką + 1/2 jabłka (310kcal)

II śniadanie: serek homogenizowany naturalny z mała pomarańczą, łyżka otrębów żytnich, łyżka rodzynek i 2 suszonymi śliwkami (250kcal)

obiad: 3 kawałki dużej pizzy z szynką, salami, cebula i podwójnym serem (ok. 900kcal?)

kolacja: groszek konserwowy, kukurydza konserwowa (90kcal)

RAZEM: jakieś milion kcal

ĆWICZENIA:

30 min. hula hop
200 uściśnięć piłki
110x squat
4x50 powtórzeń ćw. na brzuch



menu dzisiejsze:

I śniadanie: jajko na miękko, kromka chleba razowego z masłem, polędwicą drobiową i papryką, 3 ogórki konserwowe, grejpfrut (305kcal)

II śniadanie: ------

obiad: miseczka kapuśniaku, kromka chleba razowego, szklanka wody z sokiem z 1/2 cytryny (415kcal)

podwieczorek: ------

kolacja: coś u teściów

RAZEM:

ĆWICZENIA:

nic.


8 lutego 2012 , Komentarze (2)


Dziękuje za wsparcie dziewczyny!! Od razu wzrosła mi motywacja


Weekend i poniedziałek nie były idealne pod względem diety, ćwiczeń też zabrakło (lenistwo, lenistwo, potworne lenistwo), ale już wczoraj było dobrze.



Menu wczorajsze:


I śniadanie: 2 kromki chleba razowego z masłem, sałatą, szynka drobiową i papryką (240 kcal)

II śniadanie: jogurt naturalny z probiotykiem, z łyżką otrębów żytnich, 4 suszonymi śliwkami + 2 mandarynki (260 kcal)

obiad: kopytka, 2 małe polędwiczki w sosie, zielona sałata (410kcal)

podwieczorek: jabłko (50kcal)

kolacja: serek wiejski lekki z oliwkami, marchewki, migdały i szklanka soku pomidorowego (270kcal)

RAZEM: 1230 kcal

ĆWICZENIA:

30 min. hula hop
20 damskich pompek
3x8 powtórzeń ćwiczeń z hantlami
50x ćw. na ramiona z callaneticsu
200 uściśnięć piłki
110x squat
4x50 powtórzeń ćw. na brzuch z callaneticsu





Menu dzisiejsze:


I śniadanie: surówka z 3 łyżek płatków owsianych, łyżki otrębów żytnich, 6 orzechów laskowych, łyżeczki miodu, soku z 1/2 cytryny, odrobiny mleka i 1/2 jabłka + 10 migdałów  (355kcal)

II śniadanie: 2 kromki chleba żytniego razowego z masłem, polędwica drobiową i ogórkiem konserwowym (225kcal)

obiad: 2 rogale półfrancuskie z czekoladą, drożdżówka z serem i rodzynkami (ok. 1120kcal)

podwieczorek: -----

kolacja: 1,5 szklanki rosołu z serduszkami, surowa marchewka (270kcal)

RAZEM: 1970 kcal

ĆWICZENIA:

30 min. hula hop
20 damskich pompek
110x squat
4x50 powtórzeń ćw. na brzuch
200 uściśnięć piłki
50 ćw. na ramiona
3x8 powtórzeń ćw. z hantlami




Mój obiad pominę milczeniem. Nie ma co komentować. Wstyd.



motywacja:



4 lutego 2012 , Komentarze (6)

Mam nadzieję, że tym razem mój powrót na dietę i vitalie potrwa dłużnej niż kilka dni. Jest mi wstyd. Naprawdę wstyd. Od jakiegoś tygodnia zbierałam się do wpisu, ale jakoś nie mogłam się przełamać. Dzisiaj wracam. Dokładnie za 6 miesięcy, 4 sierpnia, wychodzę za mąż Muszę się ogarnąć, bo póki co przypominam bezkształtną bryłę tłuszczu. Nie chcę tak wyglądać. Chcę być tego dnia najszczęśliwszą i najszczuplejszą, bez kompleksów, bez niedociągnięć.

Mam mało czasu, a dużo do zrobienia. Nie mam jeszcze sukienki, chciałam się wstrzymać z kupnem dopóki nie schudnę, tymczasem sprawa z moją wagą ma się coraz gorzej.

Przez ostatni tydzień oczyściłam się trochę i powoli wdrażam dietę. Ćwiczenia zapewne od poniedziałku, bo na chwilę obecna @ mnie męczy i ledwo się poruszam.

Waga: 60,1 kg (tragedia). Wymiary też olbrzymie i wolę pozostawić to bez komentarza.

Udanego, ale dietetycznego weekendu życzę wszystkim, którzy mnie jeszcze pamiętają i tu zajrzą

21 listopada 2011 , Komentarze (10)

Ostatnie dni minęły mi na kompulsach, więc nie było nawet o czym pisać. Dziwne te moje napady były, bo tylko na konkretne rzeczy - lody, orzechy i migdały. Nic innego niezdrowego, tuczącego i "zakazanego" mnie nie ciągnęło. Wywnioskowałam, że chyba brakuje mi wapnia (?) i stąd te kompulsy. Jak miałam niedobory magnezu, to objadałam się kaszą gryczaną, czekoladą (gorzką) i orzechami, więc może to taki sposób komunikowania się mojego organizmu ze mną? Fatalny, no ale cóż... sama się do tego doprowadziłam swoją głupotą. Na wagę póki co nie wchodzę, wymiarów nie sprawdzam - mógłby to być gwóźdź do trumny i wygodna wymówka dla moich karygodnie obniżonych morale.

Chciałabym wytrwać 28 dni, w miarę dietetycznie, z dużą dawką ruchu i 19 grudnia zobaczyć 53,5 kg na wadze i wymiary z wakacji. Jak będzie? Okaże się po 4 tygodniach.

Nie będzie idealnie każdego dnia. Zdaje sobie sprawę, że czeka mnie po drodze kilka imprez rodzinnych i nawet się nie łudzę, że będę wtedy trzymała dietę. Celem jest tylko, albo aż, nie dać się kolejnemu kompulsowi.


menu:


I śniadanie: surówka z płatków owsianych z 1/2 jabłka (275kcal)

II śniadanie: duże jabłko (70kcal)

obiad: kopytka serowe z cukrem, polane masłem (475kcal)

podwieczorek: 50g słonecznika + 2 marchewki (185kcal)

kolacja: szprotki w sosie pomidorowym + kromka chleba razowego; 70 g sera białego półtłustego z musem z kiwi (390kcal)

razem: 1395 kcal

ćwiczenia:
20 damskich pompek
200 uściśnięć piłki
110 razy squat
8 min. ABS
1h stepper

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.