Ostatnie dni minęły mi na kompulsach, więc nie było nawet o czym pisać. Dziwne te moje napady były, bo tylko na konkretne rzeczy - lody, orzechy i migdały. Nic innego niezdrowego, tuczącego i "zakazanego" mnie nie ciągnęło. Wywnioskowałam, że chyba brakuje mi wapnia (?) i stąd te kompulsy. Jak miałam niedobory magnezu, to objadałam się kaszą gryczaną, czekoladą (gorzką) i orzechami, więc może to taki sposób komunikowania się mojego organizmu ze mną? Fatalny, no ale cóż... sama się do tego doprowadziłam swoją głupotą. Na wagę póki co nie wchodzę, wymiarów nie sprawdzam - mógłby to być gwóźdź do trumny i wygodna wymówka dla moich karygodnie obniżonych morale.
Chciałabym wytrwać 28 dni, w miarę dietetycznie, z dużą dawką ruchu i 19 grudnia zobaczyć 53,5 kg na wadze i wymiary z wakacji. Jak będzie? Okaże się po 4 tygodniach.
Nie będzie idealnie każdego dnia. Zdaje sobie sprawę, że czeka mnie po drodze kilka imprez rodzinnych i nawet się nie łudzę, że będę wtedy trzymała dietę. Celem jest tylko, albo aż, nie dać się kolejnemu kompulsowi.
menu:
I śniadanie: surówka z płatków owsianych z 1/2 jabłka (275kcal)
II śniadanie: duże jabłko (70kcal)
obiad: kopytka serowe z cukrem, polane masłem (475kcal)
podwieczorek: 50g słonecznika + 2 marchewki (185kcal)
kolacja: szprotki w sosie pomidorowym + kromka chleba razowego; 70 g sera białego półtłustego z musem z kiwi (390kcal)
razem: 1395 kcal
ćwiczenia:
20 damskich pompek
200 uściśnięć piłki
110 razy squat
8 min. ABS
1h stepper
Chciałabym wytrwać 28 dni, w miarę dietetycznie, z dużą dawką ruchu i 19 grudnia zobaczyć 53,5 kg na wadze i wymiary z wakacji. Jak będzie? Okaże się po 4 tygodniach.
Nie będzie idealnie każdego dnia. Zdaje sobie sprawę, że czeka mnie po drodze kilka imprez rodzinnych i nawet się nie łudzę, że będę wtedy trzymała dietę. Celem jest tylko, albo aż, nie dać się kolejnemu kompulsowi.
menu:
I śniadanie: surówka z płatków owsianych z 1/2 jabłka (275kcal)
II śniadanie: duże jabłko (70kcal)
obiad: kopytka serowe z cukrem, polane masłem (475kcal)
podwieczorek: 50g słonecznika + 2 marchewki (185kcal)
kolacja: szprotki w sosie pomidorowym + kromka chleba razowego; 70 g sera białego półtłustego z musem z kiwi (390kcal)
razem: 1395 kcal
ćwiczenia:
20 damskich pompek
200 uściśnięć piłki
110 razy squat
8 min. ABS
1h stepper
..justine..
26 grudnia 2011, 14:57Dziękuje Kochana i nawzajem,choc juz w sumie prawie po Świętach;);*...co tam w ogóle u Ciebie?jak Święta mineły?:)ja sie tak obżarłam jakby mnie z piwnicy po roku głodowania wypuścili:)))na wadze 58kg!:)ale jakos sie tym nic a nic nie przejmuje,serio wyluzowałam z tymi schizami i odrazu lepiej mi sie zyje:)oczywiscie od jutra wracam juz do zdrowego jedzonka,bo mi tęskno za tym lekkim jedzeniem i w miare plaskim brzuchem:)ale to własnie JUTRO,bo dzisiaj jeszcze ide do mamy na obiad zaraz a potem do tesciow na jakies ciacho i pierniczki,makówki..:)
monitaaaaa
23 grudnia 2011, 11:55<img src="http://img18.imageshack.us/img18/6774/iiiiiiiib.jpg" alt="Free Image Hosting at www.ImageShack.us" border="0"/>
xJuliette
20 grudnia 2011, 18:45Bierz się w garść! Gdzie Ty się w ogóle podziewasz? Pisz no co u Ciebie :) do wagi początkowej? To ile teraz ważysz?
fiolkowa93
2 grudnia 2011, 08:21uuu ile ja bym dała zeby wazyć 53,5 kg ;( U mnie to chyba nieosiagalne, bynajmniej w najblizszym czasie ;/ To dobrze ze jadlas mniej kaloryczne rzeczy ;) Tez tak mam ze czasem chce sie najesc to jem jablka ktore mnie zapychaja ;) a wiesz moze o jakim braku jakiego pierwiastka swiadczy chec na chipsy serowo cebulowe ? Chodza za mna od tyg ;(
Cevilla
23 listopada 2011, 17:33na pewno kompulsy to wynik niedoboru pewnych składników odżywczych w Twoim organizmie, ale nie mozesz tego tylko tym usprawiedliwiać. Choć zapewne zdajesz sobie z tego sprawę, jestes na dobrej drodze ;) wszystkich gorszych momentów nie przewidzisz, czasem ulegniesz, ale pamiętaj że za każdym razem trzeba się podnieść! ;) pozdrawiam!
kamilkaa86
22 listopada 2011, 14:13po przeczytaniu Twojego wpisu, zaczełam się zastanawiać,że może i ja bym sobie postawiła konkretny cel.. np. tak jak Ty 28 dni diety.. Może to by mnie mocniej motywowało, aj wczorajszy dzień dałam rade, ale za godzine bedę u babci.. wiadomo czym to sie kończy. wytrwałości :)
marta1501
22 listopada 2011, 12:54Tez mam ten sam problem co Ty, probuje trzymac diete, ale konczy sie kompulsami... Masakra. Trzeba to zmienic, wziasc sie w garsc. Ten cel ktory sobie wyznaczylas to az unikniecie kompulsu, ale wierze, ze Ci sie uda :)
xJuliette
22 listopada 2011, 11:01Ja też często miałam napady obżarstwa, ale postanowiłam koniec i już, do świąt bez słodyczy, a później powoli będę je wprowadzać ale z umiarem. Ty też masz uczucie, że jedzenie ma nad Tobą władze? Okropne... Bądź dzielna a zobaczysz tą wagę, już raz Ci się udało, czemu nie teraz?:)
twinsyy
22 listopada 2011, 08:46poradzisz sobie!:) moze faktycznie masz niedobor wapnia ? mama wsparła!:) musimy zedytowac bo az zal patrzec ;D;p a waga sie przejmujemy bo wydaje am sie ze z niedoczynnosci tarczycy zaczynamy tyc z powietrza ;D immo ze wymiary stoja w miejscu to mamy obawy ;);p
..justine..
22 listopada 2011, 01:04eh te kompulsy..u mnie jakos pfu pfu odpukac od paru dni okey:)ale waga i tak nie spada,małpa jedna!a jeszcze czekaja mnie dopiero ciezkie dni,bo @ sie zbliza;|co do cwiczen to dzis w koncu ruszylam ten moj leniwy tyłek!ha!:)co prawda nie bylo tego zbyt wiele,ale od czegos trzeba zaczac;)obstawiam,ze jutro waga pojdzie w gore bo zawsze tak mam po cwiczeniach ale nie ma co sie poddawac:)Trzymam za Ciebie mocno kciuki,trzeba si ogarnac moja droga bo ile mozna sie tak bujac z ta nasza waga!:)tak wiec działamy i bez wymowek i obijania!:);*