i znów jestem.....
Oj jak mnie długo nie było....oj bardzo długo......Ale plus taki że nie wracam z tłustym problemem tylko dlatego że brakowało mi vitalii.... w moim kolorowym życiu zaszły poważne zmiany....od jakiegoś czasu a dokładnie od listopada 2012r. mam chopla na BIEGANIE...... Jestem uzależniona jak narkomanka od koki..... właśnie jestem na etapie przygotowywania się na MARATON....tego roku w stolicy.....ale wariatka ze mnie... A tak ogólnie to trzymam się dalej w przwdziale wagowym 70-75kg... syneczki troszeczkę podrośli...mąż ten sam itd...
TO JA PO 10 KM W GAŁKOWIE NA MAZURACH...CZAS: 54:17......
IDEALNY DZIEŃ....
Witam wieczorową porą przy mineralnej.....Po leniwej i objedzonej niedzieli dzisiejszy dzień wręcz idealny....rano ćwiczonka z fat free 70min....po obiadku godzinny spacerek,a wieczorkiem ćwiczonka modelujące ciałko 55min....do tego jedzenie na szósteczkę...( dziś dzień białkowy,by przypomnieć sobie jak to było z dukanem...a tak naprawdę to dla lepszego samopoczucia...)Ta pogoda sprawia że wszędzie na około widzę słodkosci.....a dukan pomoże przezwyciężyć najgorsze zachcianki......więc dziś biję sobie BRAWO.......
moje menu: płatki z jogurtem, wątróbka drobiowa z cebulką i musztardą w pomidorach,wędzony pstrąg, budyń z cynamonem, śledzik...do picia: wooooda, siemię lniane, zielona, owocowa, kawa z mlekiem.....MIŁYCH SENKÓW......
Szybki piątek....
I już weekend......I może będzie przytulanie?....po suchym tygodniu...Dzionek zleciał dość szybko: krzątanina w domu,mieszanie w garnkach oraz spacerowanie po wioseczce.....a zaraz wychodzę na piątkowe ploty...( i bez moich kochanych syneczków....)...wieczorkiem sę poćwiczę i się poprzytulam do ślubnego ( tak to jest jak się chłopa widzi raz na tydzień....)..ŻYCZĘ MIŁEGO WIECZORKA.....
PRZY KAWUNI.....
WITAM PRZY PORANNEJ KAWUNI.....DZIŚ POSTANOWIŁAM NIE DAĆ SIĘ POGODZIE...(JEST JAKA JEST....)....MOJE MŁODSZE MALEŃSTWO BAWI SIĘ W MALARZA I TWORZY.....A JA DZIŚ BEZ ĆWICZEŃ( TAK ZWANY ODPOCZYNEK...) WIĘC POSTANOWIŁAM TROSZECZKĘ POBARASZKOWAĆ PO SZAFACH...POJEZDZIĆ NA MOPIE ....POCIĄGAĆ ODKURZACZEM ITK. SPRAWY DOMOWE( CZYLI INNA FORMA RUCHU....).SPACER TEŻ ZALICZĘ ... A PO POSZALEJĘ TROSZECZKĘ Z POCIECHAMI....JEDZONKO ZAPLANOWAŁAM DZIŚ TAKIE Z WIĘKSZOŚCIĄ BIAŁKA BY TROSZECZKĘ OGARNĄĆ CIAŁKO....NARAZIE SIĘ TRZYMAM .....A CO DALEJ TO JUŻ ZOBACZYMY WIECZORKIEM CO WYJDZIE Z PLANOWANIA......JUŻ ZJADŁAM: BUDYŃ CZEKOLADOWY Z NUTKĄ MIODU...A WYPIŁAM SIEMIĘ LNIANE I KAWĘ....PLANY SĄ: KURCZACZEK,.LESZCZYK,JOGURCIK,TWAROŻEK Z CYNAMONEM I DODAAA, ZIELONA RAZY KILKA, KAWA INKA I MAGNEZIK NA WZMOCNIENIE SIEBIE+ JAKIEŚ WITAMINKI......KOLOROWEGO DZIONKA ŻYCZĘ......
Brak czasu....
Witam wieczorową porą....Normalnie brak czasu....wczoraj poległam bo mój syn przyprowadził do domu kilka koleżanek i tak od 15.00 zmgałam się z mini przedszkolem....ale ćwiczyłam mimo iż padałam na ryjek....a dziś dzień zalatany rano ćwiczenia z fat free....następnie spacer połączony z zakupami....szybkie ogarnięcie domku i szybciutko na zebranie do szkoły...po odebrać starszego z kółka plastycznego.....i chwila oddechu na małe przekąszenie i znów na fitness( 55 min ste-up...)a teraz siedzę klapnięta jak ....już nie powiem co.....ale uwielbiam właśnie takie szybkie tempo....Jedzenie też mogę zaliczyć do udanych....więc kolejny dzionek zaliczony....dobrej nocki chudzinki.....
AKTYWNY DZIEŃ...
WITAJCIE WIECZOROWĄ PORĄ .....TROSZECZKĘ ZMĘCZONA BO DZIŚ BARDZO AKTYWNY DZIEŃ( PO ŚNIADANIU ĆWICZENIA Z FAT TREE 68MIN, 400KAL.Z KAWAŁKIEM A WIECZORKIEM FITNES 55MIN, 412KAL.....)PLUS JESZCZE SPACEREK Z SYNECZKIEM I OCZYWIŚCIE PRACE DOMOWE.....JEDZONKO TEŻ ZALICZAM DO UDANYCH I MIMO IŻ SKUSIŁAM SIĘ NA KILKA KOSTECZEK CZEKOLADY....( ZJADŁAM: JOGURT Z PŁATKAMI, FASZEROWANE JAJKA, KURCZAKA Z WARZYWAMI,2 CHLEBKI CHRUPKIE Z PASTĄ RYBNĄ, JABŁKO....WYPIŁAM: DUŻOOOO WODY, MAGNEZ, KAWA,SIEMIĘ LNIANE, ZIELONA, KAWA INKA Z MLEKIEM...)TAK WIĘC TYDZIEŃ ZACZĄŁSIĘ REWELACYJNIE......DOBREJ NOCKI ŻYCZĘ KOCHANIUTKIE.......
DŁUGIIIII CZWARTEK......
PO ODPRAWIENIU STARSZEGO DO ZERÓWKI JESZCZE PRZEZ GODZINKĘ KOKOSIŁAM SIĘ Z MŁODSZYM SYNECZKIEM.....JAKOŚ TAK POGODA SPRAWIŁA ŻE ODEZWAŁ SIĘ WE MNIE LENIUSZEK....ALE ZA TO GŁÓD SPRAWIŁ TO ŻE TRZEBA BYŁO RUSZYĆ DUSZĘ.....I ŚNIADANIE ZACZEŁAM OD KUBKA GORĄCEGO SIEMIA LNIANEGO Z TWAROGIEM POLANYM ODROBINĄ MIODU....JESZCZE TYLKO SZYBKIE OGARNIĘCIE DOMKU I PRZYGOTOWANIE OBIADKU(DZIŚ BARSZCZYK CZERWONY...) I MOGŁAM SPOKOJNIE WYPIĆ KAWUNIĘ Z SIĄSIADKĄ.....SPACER ZALICZYŁAM, NA OBIAD ZJADŁAM 2 GALARETKI Z KURCZAKA, ALE ŻE GŁODEK SZYBKO SIĘ ODEZWAŁ TO ZASERWOWAŁAM SOBIE RYBKĘ Z ZIELONYM OGÓRKIEM I KILKA KOSTECZEK WAFELKÓW + 2 KOSTECZKI GORZKIEJ CZEKOLADY....WIEM OBIECAŁAM ŻE NIE BĘDĘ JADŁA SŁODKOŚCI ALE JESTEM TYLKO SŁABĄ KOBIETĄ....SORKI....A TERAZ SIEDZĘ I POPIJAM SOBIE ZIELONĄ Z IMBIREM.....NA KOLACYJKĘ PLANUJĘ ZJEŚĆ BUDYŃ I MUSZĘ ZE STERSZYM ZROBIĆ JEŚIENNEGO SKRZATA....MAM ZAMIAR JESZCZE POPRASOWAĆ I ZROBIĆ PRANIE W RĘKU A TO ŻE DZIŚ DZIEŃ BEZ ĆWICZEŃ( ODPOCZYNEK DLA MIĘSNI.....)ALE SIĘ ROZPISAŁAM....UCIEKAM PORYSOWAĆ TROSZECZKĘ Z MOIM MALEŃSTWEM.....ALE WIECZORKIEM JESZCZE WPADNĘ WAS POCZYTAĆ.......BUZIAKI....
ZIELONO MI.....
PADA DESZCZ PADA....ZEWSZĄD CHŁODEM WIEJE....SZARO,PUSTO,WSZĘDZIE.....LECZ MNIE TO NIE DZIWI....TO LISTOPAD WŁASNIE....I KTO NIE ZAŚNIE TO PODJADA BO PRZYJEMNOŚĆ DAJE CZEKOLADA.....NORMALNIE POETKĄ ZOSTANĘ......OJ CIĘŻKI DZIONEK DLA MOJEJ GŁOWY, BO W DOMU POSPRZĄTANE, ROSOŁEK W LODÓWCE JUŻ CZEKA....ZA OKNEM DESZCZ WIĘC SPACER TYLKO PO DOMU...A JA WALCZĘ ZE SOBĄ BY NIE SKUSIĆ SIĘ NA MAŁE SŁODKOŚCI.....MORDKA SIĘ ZIEWA,A KAWA JUŻ WYPITA WIĘC CHYBA TRZEBA POĆWICZYĆ I JAKOŚ ZLECI BEZ POKUS....CHYBA??????MOJE MENU: JAJECZNICA Z CEBULKĄ I PALUSZKAMI KRABOWYMI, SIEMIĘ LNIANE,KAWA, POMARAŃCZA POLANA JOGURTEM Z CYNAMONEM....A NASTEPNIE ZJEM: KURAKA Z ZIELENINKĄ, ZIELONĄ I DUZO WODY WYPIJĘ,RYBKĘ WĘDZONĄ I ŚLEDIKA W WARZYWACH.....WIECZORKIEM WYCHODZĘ NA STEP-UP( UWIELBIAM....)I PO... ZAJĘCIA Z DZIECIACZKAMI ( DZIŚ MALOWANIE PANI JESIEŃ NA KOLOROWO...) + CZYTANIE I MAŁE SZALEŃSTWA.....ŻE MI DZIŚ ZIELONO TO ZIELONEGO DZIONKA KOCHANIUTKIE........I RUSZAMY SIĘ JAK ZIELONE LIŚCIE NA WIETRZYKU....MOCNYM, PORWISTYM WIETRZYKU.......
listopad...szary bury i ponury....
Dzień jak na listopad przystało....szary bury i ponury...ale ja wytrzymałam......bez podjadania i skubania....Pomimo iż ma cięzkie dni to jestem z siebie dumna bo ćwiczyłam z fat free 59min.. ( dziś lightowo.....bo brzuszek boli i wydaję mi się że muły mi troszeczkę urosły.....a miały schudnąć.....) Jedzonko prawie czyste białko z dodatkiem gruszki, i kawałeczkiem czekolady ale...gorzkiej( to tak dla lepszego samopoczucia...)...prasowanie też moge zaliczyć do ruchu bo 3godz..z żelazkiem wojowałam....a wieczorkiem standardowo czytanie z syneczkiem, gra z matematyką i na koniec nauka wierszyka....a tera luli i spać....miłych senków.....
ponury dzionek...
Dzionek zleciał.... i bardzo dobrze bo ponury, deszczowy i depresyjny.....oczywiście mało dietetyczny bo z panią@ ...co tu pisać.....czuję się od kilku dni jak słonica...(ciężka,obolała i gruba...) więc na wagę nie staję bo czuję że fiasko albo mega dużo wody mam w organizmie....My baby mamy przerąbane.....ciągła walka o siebie....jestem ponura jak pogoda....Ale plus też jest....ćwiczyłam rano z fat free ok.60min....i....wieczorkiem 55min. fitness w klubie.....ha ha ha jak mam tyć to z honorem a nie na kanapie.....dobrej nocki kochaniutkie.... i sorki ża ponuraka.....