Walczę. Odżywiam się zdrowo. Dziś miałam słabszy dzień, ale mówi się trudno i dalej do przodu. Dziś powinnam dostać @, poległam słodyczom, ale nie dołuję się.
Moje śniadanko:
musli z suszonymi rodzynkami i bananem
Kolacja:
sałatka owocowa z kiwi, jabłka i pomarańczy polana sokiem malinowym + szklanka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
Zdjęcia obiadu nie mam,ale była sałata lodowa w jogurcie, ziemniaki ze szczypiorkiem, pół marchewki i pół kotleta z pieczarkami ( pół,ponieważ za nim nie przepadam, a takowy podano mi do stołu; samymi ziemniaczkami niestety nie zaspokoję potrzeb mojego organizmu :P )
To menu wczorajsze.
Dzisiaj:
śniadanie: płatki kukurydziane
II śniadanie: bułka z pomidorem i capresi paprykowym + sok świeży z jabłek
Banan
TE NIESZCZĘSNE SŁODYCZE ;///
Na obiad była zupka pomidorowa z makaronem(dość spora porcja)
No i zaraz coś na kolację na szybko niestety, bo nie mam czasu i uciekaaam!
Ale wczoraj Ewka dała mi w kość. Mam zakwasy po wewnętrznej stronie ud. Jakoś dziwnie mi się chodzi. Dziś luz od ćwiczeń. Na dziś miałam lekturę Gloria Victis, a na jutro POTOP. Nauczycielka od polskiego jest mistrzynią-nie ukrywam. Ciekawe,czy sama byłaby w stanie przeczytać 1000stron w jeden dzień. Zmusza nas do czytania streszczeń. Wkurza mnie to. Naprawdę nie mamy czasu pierdnąć w tym roku. Tysiące konkursów, prac, projektów, makiet do zrobienia, jakieś szopki w 3D, rzeczy na kiermasz świąteczny, który sprzedajemy, ponadto codziennie kartkóweczki, sprawdzianiki i te świetne lektury. SUPER. SUPER. SUPER.