W te święta miałam umiar. Choć jadłam słodkości i wszystko, na co miałam ochotę, to przyszła pewna granica, że nie wciskałam nic na siłę i bardzo się z tego cieszę, bo nie doprowadziłam się do stanu krytycznego.
Dzisiaj zakupy:
Zaczynam brzuszki na piłce, ćwiczenia na macie, ze skakanką poczekam aż będzie cieplej, żeby skakać na dworzu... Zbieram informację na temat diety makaronowej, chyba spróbuję-może warto. Z moim trybem życia,to chyba tylko to wchodzi w grę. Poza tym mogę jeść makaron w szkole - mój przepis na potrawkę warzywną jest niezawodny i smakuje nawet na zimno... W te wakacje Chorwacja-postanowione... Bardzo się cieszę, ale... chciałabym się nie wstydzić swojego ciała. Chciałabym ubierać się tak, jak marzę, nie bojąc się słów krytyki i pokazywania palcami,bo niestety - mini założyć nie mogę. No ale dziś mój ukochany Narzeczony kupił mi wspaniałą spódniczkę w Mohito na Sylwestra. Taka zapinana w talii, stercząca, żeby zasłonić szerokie biodra.. O dziwo rozmiar S, co oznacza, że moja talia trzyma fason po świętach. Swoją drogą wkurza mnie to, bo w normalną, dopasowaną spódnicę o rozm. 42 bym się nie zmieściła, a tu nagle S... no ale to na pocieszenie ;-)
dobra, szperam w informacjach na temat tej diety, dziś Chodakowską odpuszczam, padam z nóg, zrobiłam miliard km na zakupach w Gdyni i spacerze w Sopocie na plaży...
MIŁEGO WIECZORKU ;-**
Julia551
29 grudnia 2013, 22:40Ojoj to wakacje będą udane;)Trzeba walczyć a do wakacji można cuda zdziałać;)Dobranoc;)