Hej Kochane, znalazłam parę minut, żeby do Was napisać. Tyle się u mnie wydarzyło... nie macie pojęcia.
Zacznę od tego, że moje problemy skórne wcale nie okazały się alergią na proszek. Prawdopodobnie jakiś "owad" gryzł mnie, być może nawet miałam świeżb. W zeszłą środę zaczęłam leczenie specjalnym płynem, który działa ogólnie na wszystkie świństwa, które mogły się do mnie przypałętać. Tego samego dnia pojawiło mi się nowe ugryzienie-na dłoni, które okropnie swędziało i... rozdrapałam :( wiem,wiem.... zaczerwieniło się, zaropiało, nagle zaczęła iść czerwona szrama w stronę ramienia, halo-coś jest nie tak?
pojechałam na pogotowie, gdzie kazali mi przebić ten "bąbel ropny" SAMEJ! i antybiotyk.
rano wstałam, a zakażenie jest JESZCZE DALEJ, nudności, ból brzucha ogromny, gorączka, wysypka i rumień na całym ciele.. znów do lekarza!
tam natychmiast zastrzyki ze sterydami 2x dziennie, pełno tabletek, okłady, opatrunki. Pani doktor wystraszyła się i skrytykowała lekarza z pogotowia, który kazał mi to samej przebijać... prawdopodobnie mogłam sobie pogorszyć. super
od tego czasu moje bóle brzucha i nudności nie ustępują. piłam dużo mięty, dbałam o dietę bardziej niż zwykle. najgorsze jest to, że czuję jak jelita się ruszają, nie pracują prawidłowo.
byłam dziś u lekarza. uszkodzone kosmki jelitowe, jakieś zapalenie. tabletki. znów tabletki. Boże, co tydzień coś na zmianę. Nie chcę myśleć jak na to reagują moje narządy. Żeby terapia tabletkami dojelitowymi była skuteczna muszę przejść na ścisłą dietę, oczywiście żadnych odstępstw. Inaczej zapalenie się rozwinie, boję się, że trafię do szpitala, więc spinam się i trzymam diety.
A moja dieta to: Bobofruit'y, Gerbery, kaszki manne dla dzieci, wszystko bez przypraw, same warzywka gotowane, ale tylko marchew, pietruszka,seler, bo strączkowe nie wchodzą w grę. Jogurty naturalne, kefiry, ciemny chleb, kurczak, płatki...Wszystko, co lekkostrawne i co najważniejsze - BEZ GLUTAMINIANU SODU, który jest wszędzie. :( Dzisiaj gotując zupę chciałam ją czymś przyprawić,ale i Vegeta i Maggi i kostka rosołowa zawierają to gówno :( Niestety, dodałam trochę kostki-nie dałabym rady zjeść tej "wody" , ale jutro poszukam w sklepie ze zdrową żywnością jakiś przypraw...
Na początku się załamałam. Teraz myślę, że ma to jakieś plusy - zmiany w moim żywieniu DEFINITYWNE. Moja mama też trochę się przestawia, nawet zamierza odstawić sosy w proszku, które są takim okropnym świństwem. Mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre.
I teraz druga kwestia- modlę się, żeby nie było JOJO :( Te wszystkie rzeczy, które mogę jeść nie mają zbyt wiele kalorii, ale mogę się nimi najeść do syta bez problemu tj. te kaszki, gerbery i warzywka. Ale będę dbać o to, żeby jeść te 5 posiłków. No i do picia tylko woda i herbatka...
I tak przez miesiąc...
Musi pomóc... Mam już zaopatrzenie w kuchni. Jutro danie główne Kaszka mleczno-ryżowa malinowa. Hahahaha, ciekawe... I nie jadłam jeszcze tych Gerberów, boję się ich, mama mówi, że okropne.. ale w sumie - kiedyś były inne - miały inny smak.. A teraz kupiłam sobie makaron spaghetti - nie liczę na cud, ale mam nadzieję, że da się zjeść.
JADŁYŚCIE KIEDYŚ TO JEDZENIE DLA DZIECI? NAPRAWDĘ JEST TAKIE OKROPNE? :((