Hej Dziewczynki,
dzisiaj wyszperałam Wam parę zdjęć z przeszłości.
Jak wiecie ( miniaturka ) byłam kiedyś szczupła. Tak.. byłam..
Ale nie na długo. Było to w ostatniej klasie podstawówki i trochę w 1 gimnazjum. Zaczęłam być wtedy z moim obecnym ukochanym (nasz wiek wtedy i związek zostawiam bez komentarza, byliśmy trochę wyrośnięci, On 3 lata starszy i nie była to żadna dziecinada. poprostu tak wyszło ). Kiedy pod koniec podstawówki nagle szybko urosłam, wyciągnęłam się w górę, zaczęły wystawać mi łopatki, trochę żebra. Sama się dziwiłam. Oczywiście, nie potrwało to długo. W 2 gimnazjum byłam już beczką. Potem trochę zjechałam na amerykańskiej z 73 do 68kg, utrzymałam dość długo, ale w 1 liceum trafiłam do internatu w innym mieście ( uczę się poza moim miastem rodzinnym ). Tam żarcie było okropne, nie mieliśmy prawa wyboru, kolacja dopiero o 19 z tłustą, smażoną kiełbachą. Karygodne. No i niestety. Przybyło 8kg przez pół roku. Wróciłam do domu po pół roku i zaczęłam ograniczać jedzenie. Dojeżdżałam 55km do szkoły pociągiem, ale dawałam radę. Dziś po tym 8 kg, które przybyło nie ma prawie ani śladu, ale na tym nie zamierzam kończyć mojej przygody z odchudzaniem. Mój facet ciągle mówi, jakie to mam cudowne ciało, że kobieta musi mieć "coś", żeby było za co łapać.. Ale ja wiem, że moje ciało jest straszne. Na pewno ściemnia, albo po prostu jakoś mnie zaakceptował. Kiedy zaczęliśmy być razem byłam szczupłą laską i w takiej się zakochał. Tak naprawdę nie mam w nim wsparcia, niestety. Jest to straszny łakomczuch, ciągle mnie częstuje i zapomina się, że dietuję.Czasami jak coś podjem, to od odrazu dochodzi do wniosku, że już nie mam diety. Ostatnio na poprawę humoru przyniósł mi wieeeeeeeeeeelką paczkę żelek Haribo. Myślałam, że wyrzucę go z domu razem z tymi żelkami, hahaha. Ciągle zamartwia się tym, że już nie będę miała piersi, niestety. Ale muszę coś poświęcić, żeby coś osiągnąć.
Oto zdjęcie zrobione na koniec podstawówki:
( przepraszam za jakość, było robione telefonem, nie mam nic lepszego )
A to na koniec gimnazjum:
może nie widać za bardzo na tym zdjęciu, jak masywne miałam uda. brzuch mniejszy, bo starałam się dużo mniej jeść, ale to tylko przed balem gimnazjalnym. obecnego nie wstawiam, bo czekam na cel nr 1 - 6 z przodu. nie mam innego zdjęcia przedstawiającego moją figurę. dopadła mnie kiedyś depresja i pousuwałam wszystkie, na których znajduję się w całej okazałości, zostały tylko te od pasa w górę. niestety. teraz żałuję, bo miałabym porównanie... ale na porównania będzie czas, przede mną 16kg,
w lutym na moją osiemnastkę będę taką laską, jakich mało!
Dziś naprawdę się rozpisałam. Teraz w skrócie mój plan dnia.
Na 12 idę z przyjaciółką na spacer. Wpadnę też do niej po jakieś stare zdjęcia, Ona na pewno ma coś ciekawego i przynajmniej wreszcie jest pretekst, żeby przegrać fotki. Potem upichcę obiadek ( ten, co wczoraj - brokuły i szparagi, bo wczoraj nie zjadłam, bo byłam za bardzo pełna ). A o 19 idę z Nią i jej Mamą na jakieś ćwiczenia fitness. Ponoć nieźle dają kopa. A tak na marginesie. @ się spóźnia. Zaczynam się martwić. Mam nadzieję, że ma na to wpływ dieta i nic więcej. Dziś 6 dzień... Ale jestem opuchnięta, więc muszę czekać. No i jajniki pobolewają. Będzie dobrze