Dziś szalony dzień.
Rodzice z babcią i dziadkiem pojechali na grzyby, ja musiałam zostać, bo niedługo idę na spotkanie z dziewczyną, która chce kupić mój rower :) Jeśli sprzedam - kupuję ładną damkę z koszyczkiem :)
Pojechałam rano do rowerowego dowiedzieć się jeszcze o parę rzeczy, bo zębatki mam do wymiany, facet pozmieniał przerzutki i miało być OK, ale w połowie drogi do domu wplątał mi się łańcuch. SUPER. Moje Kochanie w pracy, rodzice jakieś 150km stąd na grzybach, a ja sama.. Co zrobić? Dobrze, że jeszcze jest mój Szwagier. Pomęczyliśmy się trochę i rowerek śmiga - gotowy na sprzedaż. Trzymajcie kciuki, żeby udało się go sprzedać, bo chcę mieć już damkę! ;)
Dzisiaj na wadze 70,6
Nie narzekam
Na śniadanko zjadłam ACTIVIĘ,
a teraz wszamałam ryż w sosie toskańskim na parze z marchewką, kukurydzą, kurczaczkiem i brokułami (gotowe danie hortexu - pychota)
Dopis godz. 23:45
Sprzedałam rower, wróciłam nowym. Oto mój nowy nabytek:
Jest cudowny. Nie garbię się jadąc na nim, kupiłam sobie do niego koszyczek i śmigałam dziś pół dnia.
Dziś o 15 zjadłam jednego schabowego + marchewkę,
a o 18 na kolację dwa ziemniaki i znów schabowego, czego nie było w planach + trochę buraczków.
O 21 skusiłam się na małą sajgonkę z ryżem + 2 plastry pomidora z mozarellą.
Wiem, mało to dietetyczne. Miało być ładnie, ale wizyty u Babci nie służą mojej dietce, ha ha. Ale dużo jeździłam, więc chyba nie będzie tak źle.
Dziś przez zamieszanie z rowerem nie wpadłam na basen, ale jutro na pewno jadę! :)
DOBREJ NOCY :*