ojej
zapuściłam się tak,ze szkoda gadać normalnie...brzuch z oponkami, uda otłuszczone, cellulit taki, że się dzisiaj wystraszyłam...ale mój cel nr 1 ostatnimi czasy jest taki: "DZIS SIĘ NAWCINAJ BO JUTRO DIETA I NIE BĘDZIE MOŻNA JUŻ JEŚĆ" Myślenia można mi pogratulować, nie ma co...no nic, nie mniej jednak się nie poddaje, bo mam szanse jeszcze w czerwcu wyglądać ok i błyszczeć na wakacje, tylko trzeba już teraz się wziąć i przede wszystkim zmienić myśenie, przestać wreszcie być niewolnikiem jedzenia i zacząć nad sobą panować. Praca idzie mi bardzo powolutku, zaczynam się denerwować,że nie zdąże z tym wszystkim, ale muszę!
pozdrowionka
dietowanie - day 1
plan dietowy realizowany w pełni, bo jak weszłam rano na wagę to się przeraziłam, taka gruba to ja dawno nie byłam, zrobiłam też sobie pomiary ciałka...
no cóż dobrze, że już się ocknęłam i wzięłam za siebie;)
za równy miesiąc muszę oddać pracę mgr a obrona 14.06.2011r czyli muszę się starać na poważnie, żarty się skończyły
jeden artykuł już prawie przetłumaczyłam, przede mną jeszcze jeden,ale krótszy;)
jutro pomykam na uczelnie to dokładnie omówię plan działania z doktorkiem;)
odwiedzili mnie dzisiaj panowie z WWF czy tam coś, nawet przystojni, a szczególnie jeden...;)
przede mną jeszcze ćwiczenia;)
ciekawe co wyjdzie z tą planowaną jutrzejszą lub też pojutrzejszą dżamprezą, heh najlepsze jest to,że za tydzień zapowiada się kolejna, więc mam niewiele czasu na wylaszczenie;)
no to na tyle;)
pozdrawiam wszystkich;)
nadszedł czas
na zmiany i działanie o taaaaaak ;)
przede wszystkim muszę wziąć wszystkie sprawy w swoje śliczne rączki i ruszać główką;)
najważniejsza jest ciągle moja magisterka, jutro mam w planach tłumaczenie artykułów, ilość minimalna to dwa im więcej tym lepiej;)
ważna jest też dieta, bo ostatnio nie szła mi ona totalnie, co odbiło się solidnie na wadze niestety;( no ale cóż, na tym świat się nie kończy,a może nawet zaczyna;)
1) przestrzegam limitu kalorii
2)kolacja najpóźniej o 18ej
3)unikam słodyczy, chipsów i innego śmieciowego jedzenia
4)raz w tygodniu mogę zjeść tych kalorii trochę więcej
5)ćwiczenia 4x w tygodniu (może być więcej)
tak wygląda plan dietowy i zamierzam go w 100% realizować;)
jeśli przyjdą mi do głowy inne ważne cele albo ciekawe plany to się z Wami podzielę;)
aha w weekend planuję z dziewczynami wypad do klubu, zobaczymy co z tego wyjdzie;)
pozdrowionka4all i jedziem na maxa!!!
spadek ale nastroju
nic mi się nie chce, nic mi nie wychodzi, mam wszystkiego dość, czuję się strasznie samotna, nie wiem jak mam sobie poukładać cały ten mój świat, dieta dzisiaj też do bani...
MAJ miesiącem REVELKI???czemu nie, może zacznę wszystko raz jeszcze i wreszcie zacznie mi cokolwiek wychodzić? oj bardzo, ale to bardzo bym chciała...
"jako tako"
dzień leci po japońsku czyli jako tako;) od rana pouczyłam się angielskiego, a potem byłam na zakupach i kupiłam sobie świetną koszulkę nocną "hello kitty"jak w końcu zrobie jej fotkę to wrzucę i Wam pokazę;) to mam być taka motywacja, bo coś ostatnio kiepsko mi idzie dietowanie, dzisiaj waga odnotowała spadeczek, ale niestety limit kaloriowy przekroczyłam, upsss...i zobaczymy jak bardzo to się nie spodobało mojej wadze...jutro powrót do domu i jeżeli ne będę mocno trzymać się w ryzach to po majówce będę w opłakanym stanie wagowym...
zaraz biorę się za czytanie materiałów do mgr, bo mam zaległości nadal, ale wezmę się w garść i nadrobię;)
chciałabym też jeszcze poćwiczyć tak z 30 minutek na steperze, bo jak dzisiaj na siebie popatrzyłam to tłuszczol tu i tam mi się po świętach poodkładał...
teraz za to boli mnie głowa, ale porządna kawa powinna mnie postawić na nogi;)
aha buciki też oglądałam,ale nie kupiłam, bo albo mi się nie podobały albo były niewygodne ehhh
pasowałoby też dzisiaj o ciałko zadbać czyli może jakiś peeling???zobaczymy;)
pozdrawiam wszystkie;)
dobry dzień, dobry dzień....
ale jest pięknie i zielono;) na uczelni jazdy jak zawsze to znaczy sprzęt padł, ale dzięki temu wyszłam wcześniej i mogłam pogadać ze swoimi dziewczynami z grupy, za którymi to już bardzo tęsknię;) umówiłyśmy się na impreze za tydzień także akcja odchudzane na poważnie, bo chcę wyglądać jak najlepiej;) łatwo nie będzie, bo na majowkę wracam do domku a tam jedzenia i kuszenia jest zawsze dużo, ale może też zacznę sobie biegać i zrezygnuję z kolacji;)
bucików jeszcze nie kupiłam, spódniczki też nie, ale może w przyszłym tygodniu w ramach nagrody za np zgubiony kilogram hmmm???
wczoraj poćwiczyłam na steperze, było super, lubię ten mój sprzęt szczególnie w połączeniu z jakąś klubową muzą;)
dzisiaj jeszcze mam w planach poczytać materiały do mojej magisterki i może chociaż trochę się angielskiego pouczę, byłoby nice;)
buziam wszystkich;*
walczymy dalej tak jakby od nowa
święta święta a po świętach dieta od nowa;) heh jak ja uwielbiam coś zaczynać może wreszcie uda mi się dokonczyć, bo za miesiąc chcę ważyć 62kg;) nie było mnie przez dobry tydzień więc mam trochę zaległości;)
miłości mojego życia jeszcze nie spotkałam, ale jak narzazie całą swą uwagę muszę poświęcić swej jakże przecudnej i ciekawej pracy magisterskkiej;p
odebrałam dziś mp3, za chwilę nasmaruję steper(bo strasznie skrzeczy) i dziś już zaczynam porządnie o siebie walczyć i dbać;)
jutro znowu galopem na uczelnie, w piatek może uda się wyskoczyć na jakąs dżampreze,a jak nie jutro to za tydzień koniecznie;)
i jeszce muszę sobie jakieś fajne letnie buciki strzelić, o taaak;)
coś mnie główka pobolewa, może wreszcie przestanie;)
pozdrówki dla wszystkich;)
wtoreczek
taki trochę nudny, ale pozytywny dzień, tzn. od rana do 15ej siedziałam na uczelni i nadal część praktyczna pracy, wyniki wychodzą w caly świat i w ogóle, ale promotor kazał się nie martwić, damy radę;) przy okazji poczestował mnie dwoma czekoladowymi jajeczkami heh...
waga na dziś, bo to wtorek i regulacja paska 64.3kg, ale mam apetyt jak dziki dzik i kurcze wpitalałabym wszystko, najbardziej słodycze, mogłabym ten @@@@ dostać jutro to by przeszło, przynajmniej tak myślę;)
jutro mam ważną sprawę do załatwienia, a potem wypad na lody z kumpelami z grupy, jak dam radę to odpuszczę sobie kolację, żeby kalorii za mocno nie przekroczyć, ale nie wiem czy dam...
mp3 nadal mi nie zrobili i coś czuję, że przed świętami nie mam na co liczyć...
to trzeci pozytywny dzień i oby tak dalej;)
buziam Was kobietki;*
witojcie znowu
troszkę zaległości w pisaniu mam, więc zacznę tak w skrócie od piątku,wieczorkiem przybyła do mnie moja kuzynka. okazało się jednak,że w maju bierze slub z arabem, bo inaczej go do Polski nie wpuszczą, więc emocje były niezłe, tym bardziej że w sobotę jechała kupować ślubną kiecke, ale ona tam zawsze da radę;p
jeśli chodzi o urodzinki w klubie to w sumie my obie rozkręcałysmy impreze, żadnych fajnych facetów niestety, jeden był no nawet taki przystojny, ale total niekompatybilny, że tak powiem;p na momencik wyrwałyśmy się do klubu obok, ale tam total przedszkole...także no comment...wróciłyśmy około 4ej do mieszkanka i lulu;)
już układam dalsze plany imprezowe połączone ze zwiedzaniem nowych klubów, w których ja jeszcze nie byłam, ale najpierw muszę ruszyć z pracą bo mam zaległości...no i czeka mnie wieczór panieński, ale to chyba dopiero w maju...
w sobotę mycie okien i sprzątanie, niestety o zachowaniu diety mowy nie było...;(
w niedziele byłam nieco grzeczniejsza, ale szału też nie było, dziś podobnie, tyle że od rana byłam w galerii, więc zrobiłam maraton po sklepach, w poszukiwaniu jakiejś fajnej chustki bądz apaszki do płaszczyka mamy, w końcu kupiłam w kappAhlu,mnie się podobała, mam nadzieję że będzie pasować;)
w ogóle stwierdziłam, że muszę sobie kupić pare fajnych spódniczek, bo mam raptem dwie i to jeansowe;( widziałam fajne w reserved i w tally weijl, tylko kurczaki za 100zeta, no nic wkrótce będą moje, jeszcze nie wiem jak ale będą;p
myślę, że byłyby fajną motywacją tzn. jak będę ważyła 63kg to idę sobie taką jedną strzelić, a co...
waga na dziś 64.7kg, tylko że motywacja ucieka,a apetyt rośnie bo @@@@SIĘ ZBLIŻA WIELKIMI KROKAMI...Trzymajcie za mnie kciuki;)
pozdrowionka i buziaki dla tych najwierniejszych;)
"żona na niby"
jestem z siebie dumna, bo do tej pory unikałam miejsc,które kojarzyły mi się z tym kimś "never mind", kino do nich należało, ale jakoś się przemogłam i poszłam, w sumie film fajny, więc warto było, na ostatniej komedii romantycznej przytulałam się do tego "never mind", więc tym razem mi tego brakowało i było mi dość ciężko,że ten paszczak przytula się pewnie do innej, ale dałam radę,świat się nie kończy na tym paszczaku, a ja uczę się lepiej korzystać z życia i robię postępy;) bo ja już pisałam ...ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy...;) i ten cudny mężczyzna, który mnie wreszcie uszczęśliwi i którego uszczęśliwię ja...a co;p