Dzisiaj 18. dzień na diecie i na sportowo. :) W terenie zrobiłam 23,5 km... jeździłam 1 godz. 28 minut... Ogólnie pogoda na rower OKej. :) Muszę sobie kupić rękawiczki - koniecznie. I bidon... a raczej uchwyt do niego, żeby mieć gdzie włożyć butelkę z wodą. Teraz jak kupujesz rower, to rzadko się zdarza, że jest wyposażenie. :/
Szczerze Wam powiem, że zmniejszyły mi się na pewno obwody, bo widzę to gołym okiem... nie wiem ile, ale oczywiście cycuchy zjechały, talia, ręce... i ciut boczki. Nogi i tyłek - też, ale bez spektakularnych efektów. Jeśli pogoda się skitra i będzie padało zrobię treningi z Ewą. Tymczasem stawiam na ruch na świeżym powietrzu, bo uwielbiam, wręcz kocham jeździć rowerem. :) Odpręża mnie to. Poza tym w pracy siedzę w zamknięciu, do pracy dojeżdżam samochodem, więc muszę się dotlenić, tym bardziej, że prawie całą zimę spędziłam w czterech ścianach.
Laseczki, dla przypomnienia.... za niecałe 3 miesiące mamy lato.... i chcąc nie chcąc - dla tych, które nie potrafią się zmobilizować - albo teraz albo znowu będziecie się źle czuły na plaży w strojach kąpielowych! Więc nie ma opier....alania i ruszać dupy! :)
Super, super, super! Znowu będę szczupła! :) and fitt!