Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asiulenka1980

kobieta, 43 lat, Toruń

178 cm, 104.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 maja 2011 , Komentarze (5)


witajcie słoneczka

        NIBY  jestem mądra i wszystko wiem na temat diety, a sama sobie robię krzywdę. Dlaczego wpieprzam to czego nie powinnam, ładnie mi szło na początku, wyrabiałam sobie zdrowe nawyki i co ... i do D to wszystko. Jak można iść do sklepu i kupić ŚWIADOMIE kawałek ciasta i rzucić się na nie! No pytam jak tak można! Idę z tego sklepu mówię sama do siebie w myślach, że nie wolno mi, głupia zaprzepaścisz to co już udało się osiągnąć itd., nawet mam moją sukienkę powieszoną na kredensie w jadalni (to miał być motywator), i co- i duuupa z tym wszystkim!

   Nie wiem co się ze mną dzieje, MYŚLĘ, WIEM, WYMĄDRZAM SIĘ, a ręce pakują do gęby ...
Dziś zjadłam dużo za dużo ...nawet nie będę pisać co, bo mi wstyd, że się sama tak dałam!

POSTANOWIENIE:

WALKA Z SAMĄ SOBĄ, NIE DAĆ SIĘ, NIE PODDAM SIĘ, BO TO CO ZYSKAŁAM PÓJDZIE W BŁOTO A WRÓCI JESZCZE WIĘCEJ, A TEGO CHCĘ UNIKNĄĆ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE!!!

13 maja 2011 , Komentarze (6)


Witajcie w piątkowy wieczór;

    Dzisiejszy dzień minął szybko, ale z dietą nie najlepiej, chyba przekroczyłam mój limit 1500 kcal ..., zresztą ocenicie sami po przeczytaniu menu.

    M obiecał mi dodatkową kaskę, chciałabym wymienić okularki na szkła kontaktowe, zobaczymy jak się uda. Boje się, że nie będę umiała sobie ich zdjąć, zobaczymy.

    W pracy jak zawsze mały zapieprz, najgorsze jest to, że mój prezes miał operację i nie puścił na czas sprawozdania do GUS - u, i księgowa chciała scedować ten obowiązek na mnie, ale ja się nie dałam, po pierwsze nie miałam nawet pojęcia, ani styczności z energią, węglem itp. Po drugie ja płacowa i to zupełnie inna działka. Jak księgowa zaczęła szukać w swoich bilansach i sprawozdaniach, okazało się, że ma wszystkie dane, ale i tak musiałam jej asystować w wypełnianiu na "brudno", potem sama musiałam wypełnić wszystko i wysłać, na szczęście przeszło i problem z głowy! nie daj Boże szef by si zalogował w szpitalu i zobaczył monit ... brr 

    Zostałam oddelegowana na zebranie zarządu do pisania protokołu, muszę się przygotować. ale to dopiero 20 maja.
    Nie wiem, co tu wam jeszcze napisać, w sumie nic się nie zmieniło, i idę do przodu mam nadzieję. Jutro wchodzę na wagę po 3 tygodniach, ciekawe jaki będzie wynik ... 
   
 MENU
   NIADANIE - sałatka brokułowa, pączek, herbata czerwona Pu-Erh;


 BIAD - parówki cielęce, sos czosnkowy, pomidor, dwa kawałki chleba niestety białego z masłem;


OLACJA - trzy kawałki chleba z masłem i pomidorem;

Dobranoc

10 maja 2011 , Komentarze (5)

   
   Witajcie słonka...
    U mnie bez większych wzlotów, ale też i upadków. Byłam ostatnio kłębkiem nerwów w pracy, bo właściwie sama robiłam już wszystko od A do Z. Miałam chwilę załamania, już myślałam, że nie dam rady, jednak wzięłam się w garść i poradziłam sobie! Jestem z siebie dumna! Ale było cienko ...

    Dziś dzień pracowity, po pracy zakręciłam się to tu, to tam, poszłam do ogrodu, posiałam ogórki i kabaczka na sałatki, podlałam wszystko, nakarmiłam moich mężczyzn i szczerze jestem padnięta ...

    A z dietą ... mhm, staram się trzymać, nie przekraczam 1500 kcal. Na wagę nie weszłam i nie wchodzę boję się ...
Do komunii został miesiąc ... brr
   Najważniejsze, że kupiłam w sobotę sukienkę na komunię, jest śliczna i M też się podoba. Kolorek fioletowy, jutro fryzjer robię pasemka blond, jak już będę gotowa i znajdę czas to wstawię fotki. 

MENU

śniadanko - sałatka - sałata, pomidor, szczypior, jogurt;
w domu - bułka grahamka z pomidorem;
kolacja - sałatka brokułowa;
dodatki - 2 kawałki babki piaskowej z polewą domowej roboty, i pączek w pracy, namówiły mnie dzisiaj;

  No nic moje drogie idę się oddać w ramiona morfeusza;
    Buźka

5 maja 2011 , Komentarze (3)


   ładne rzeczy ...
Nawet nie zauważyłam z tego wszystkiego, że mój wczorajszy post rozmnożył się trzykrotnie, heh

    Dziś dzień minął pod względem wielkiego liczenia, wypłaty się zbliżają, a ja pani "płacowa" ... poza tym dobrze, zamówiłam przez internet albę dla synka, bałam się, że będzie coś nie tak, wiecie zdjęcie zdjęciem a jednak jest używana, pomimo to naprawdę jest śliczna i nie zniszczona, jeden problem z głowy!

    Zastanawiam się, kiedy będzie wreszcie cieplej, jednak wbrew mojej sąsiadce (pamiętacie jak mi dogadywała, że jeszcze nic nie posiałam), większych strat w ogródku nie mam, jeszcze nie zdążyły wykiełkować moje warzywka, a jej pomarzły ... nie, żebym była zgryźliwa ale czasami gorliwość jest gorsza ... sami wiecie od czego. Jednym słowem jestem wygrana!

    A teraz dieta - no cóż nie ważę się, ale w niedzielę mnie to czeka i mam nadzieję, że zobaczę mniej niż mam na pasku ... dużo mi nie brakowało od ostatniego ważenia, ale jednak ...!  
MENU
śniadanie - sałatka - sałata, pomidor, szczypior, 4 małe kawałki ciemnego chleba z szynką i masłem (odrobina)
obiad - 4 parówki cielęce, niestety z sosem czosnkowym
kolacja - jeszcze nie jadłam, ale już postaram się bez iść spać
płyny - woda mineralna, herbaty z cytryną i cukrem niestety ...
Uciekam kochane, bo mały ma napad płaczu ... właśnie oznajmiłam mu, że ma iść do góry i uczyć się tabliczki mnożenia. Niestety nauka najważniejsza, niech się gniewa, ja też się gniewałam na moją mamę, jednak na dobre mi to wyszło., Buziaki Oj i najważniejsze moja przyjaciółka urodziła, ale nie chłopca (co było niespodzianką) tylko dziewczynkę! Jeszcze jej nie widziałam, ale już jej zazdroszczę słodkiej kruszynki.

4 maja 2011 , Komentarze (3)


To właśnie jest Graffiti. Za to je uwielbiam. Dzieło znajomych ziomków.












taaa                                       Tak wygląda teraz moje życie ...                                                              Uciekam od przepaści, ale wciąga mnie ona coraz bardziej, nie wiem czy umknę. Ma to związek z M przede wszystkim niestety. Ale dieta też mnie nie rozpieszcza, jak na razie gonię wagę z paska, bo po świętach przybyło i ciężko mi nadal się tego pozbyć. A i wróciłam do dawnych nawyków, jestem bardzo zdenerwowana i jem ... kuźwa mać chore to wszystko, chory świat. Zresztą nie ma co obwiniać świata, tylko brać się do roboty i zacząć zmiany od siebie! A wtedy to i świat nabierze barw taka jest prawda, wszystko zależy od naszego nastawienia, nastroju. Postanowiłam jeszcze jedno pisać co zjadłam uczciwie i wszystko tutaj na WIT, wtedy mam większy rygor i bardziej się pilnuję.                                                                                                                                                                                MENU                                                                                    rano - rogal z serkiem kanapkowym śmietankowym i plasterkami pomidora;                                                                                              po pracy - kuleczki, nie wiem jak to nazwać, coś podobnego do piree z ziemniaków, smażyłam bez tłuszczu w piekarniku;                                  kolacja - dwa kawałki białego chleba z masłem i pomidorem;                                                                                                                             Nie jest to urozmaicone menu, i nie powinno tak wyglądać ale fakt jest faktem ....                                                                                                   idę pomodlić się za moją przyjaciółkę jest obecnie na porodówce, przed chwilką z nią rozmawiałam, biedna płacze i ją boli ... to normalne, ale pocieszam ją, że z każdym skurczem jest coraz bliżej swojego skarbeczka, w końcu zobaczy po raz pierwszy swojego synka! Nie byłam dziś w kościele na Majowym Nabożeństwie, nie, nie jestem święta, ale wierzę i ostatnio chodząc do kościoła odczuwam jakieś ukojenie. Nie po mszy, czy tym podobnie, ale sama po rozmowie z ... Bogiem? Nie potrafię tego powiedzieć, uciekam bo M przyjechał, a nie chcę żeby czytał. Buźka


     

                                  












     






26 kwietnia 2011 , Komentarze (13)



    Dziś będzie zdjętkowo, chwilami strasznie ... no cóż w końcu zajmujemy się tutaj odchudzaniem ...
Błagam, bądźcie dla mnie łaskawe i nie wyzywajcie od grubasów bo i bez takowych komentarzy zdaję sobie z tego sprawę ...
pierwsza fotka figura mniej więcej

brzuch ... jak na moją wagę chyba nie jest tak źle?





no a teraz twarz już widać, że jest szczuplejsza

21 kwietnia 2011 , Komentarze (7)

 
          WITAJCIE
 
   Wpisuję wpis z rana, ponieważ w ciągu dnia nie będzie czasu, a w domku muszę wszystko na nowo zainstalować na komputerze (wrócił z naprawy, ale pusty) ...
 
    Jutro mam urlop, trzeba przygotować wszystko w domku, a mieszkam sama bez pomocy mamy, babci i kogo kolwiek, muszę przygotować jedzonko, sprzątanie mnie czeka itd. Cudnie, że pogoda sprzyja...
 
    Jakoś nie miałam ostatnio nastroju na porządki i robienie czego kolwiek. wracałam po pracy, robiłam tylko to co było niezbędne, mam jakiś kryzys czy co?!\
 
   Może, a raczej na pewno ma na to wpływ mój M, ranek mężem i normalnym człowiekiem zobaczył, wieczorem dziadem i ... (lepiej przemilczę czym jeszcze)!
 
   Wiem, ze jestem nudna i trochę monotematyczna, ale cóż dręczy mnie ta cała sytuacja jeszcze nie wiem co zrobię, ale mam już mały plan. Małymi krokami i do celu, na poczatek inwestuję już tylko w siebie i dziecko. Pilnuję, i dbam o jego edukację, bo to najważniejsze. Ja pamiętam nie doceniałam tego, czasy szkolne to była dla mnie męczarnia, później zrozumiałam co jest ważne w życiu, stąd moje wielkie pragnienie ukończenia studiów. Wiem, że wszystko jest w życiu możliwe i jak się do czegoś dąży to osiągnie się cel. Pewnie pomyślicie sobie, głupoty pisze, jest tylu mgr bez pracy, ale chcę to zrobić dla siebie, nie wiem gdzie mnie zaprowadzi los, trzeba być przygotowanym na wszystko! Plan:
1. dieta i powrót dawnej Aśki
2. ukończenie studiów
3. pozbycie się kuli u nogi
* wynajęcie mieszkania
* usamodzielnienie się
 
   Już nikt nigdy nie będzie mi wyliczał pieniędzy, nie będę się nikomu spowiadać z każdej minuty swojego życia, jestem jego panią, a nie niewolnicą.
 
   Dawno nie pisałam menu, ale mam mój notesik i wszystko notuję, ważne zeby waga dalej schodziła kg tygodniowo jak do tej pory, i będę szczęsliwa. Ja wiem, ze jak osiągnę cel to i tak nie rozwiążę to wszystkich moich problemów, ale przynajmniej zmieni się moje podejście do samej siebie, moja samo ocena w znacznym stopniu ulegnie poprawie, o Boże to brzmi jak narcyzm heh;
 
   Pozwólcie, że na tym zakończę mój post i jeszcze najważniejsze:

 

   z całego serca mego wszystkim Wam Wesołego Alleluja!

 

18 kwietnia 2011 , Komentarze (4)

 
WITAJCIE SLONKA
 
Ostatni tydzień nie był pod względem diety zadowalający, niby był chleb tylko ciemny, bez masła, obiady też "moje", ale trafiło się za często kawałek czekolady, ciastko, ciasto ... wczoraj na obiad zjadłam zraza ze schabu z pieczarkami a ziemiaki polałam łyżką tego pysznego sosu ... ale nie będę nad tym faktem rozpaczać. Uważam, że abym wytrwała na diecie długi czas czasami, ale tylko czasami małe ustępstwa są nawet wskazane. Inaczej po jakimś czasie po prostu organizm sam by się upomniał i rzuciłabym się na byle co byleby tylko pakować do buzi.
    Dziwi mnie czasami ten mechanizm, ponieważ smak czujemy w buzi, potem to tylko jedzenie i ckal, może by spróbować się oszukać pogryźć, polizać lecz nie połykać "zakazanych rzeczy" ??? Jak Wy do tego podchodzicie? Ile razy wam się tak zdarzyło, że zjedliście coś bo to dobre, a wcale nie byliście głodni? Jak przechodzę koło budki z kebabem i czuje ten zapach ... kubki smakowe i ślinianki pracują! Pracowałam kiedyś dwa lata w pizzerii, i wiecie, że wcale nie chciało mi się jej jeśc, bo właściwie to ile można. Pierwszy szał i owszem, lecz potem nic ... wolałam nasze sałatki.
    Tak myślę sobie teraz, że coś z tym węchem jest na rzeczy, mój M wącha jedzenie za nim skonsumuje, na początku śmiesznie to wyglągało jak stawiałam obiad ... może to jest też jakaś recepta dla nas - pozatykamy nosy?!
    Strasznie dziwaczny mój post dziś, myślę że nie umrzecie ze śmiechu z powodu moich głupotek; Przepraszam was z góry za błędy i braki kropek, słonko mi świeci na monitor a nie zaciągam roletek (kożystam i opalam się przez wszybę, albo inaczej, wygrzewam się jak kot na wiosne), z tego powodu słabo widzę, co naklikałam, a moze i lepiej. Chaotyczne, a też da się przeczytać!
Buziole

15 kwietnia 2011 , Komentarze (3)

        kochane
 
Jestem cały czas wierną Vitalijką, nie miałam czasu na pisanie postów w pracy, a w domu mały zaaplikował mi wiruska i mam komputer w naprawie heh;
Co do diety, cały czas się pilnuję i chudnę dzięki Bogu ...
Już niecałe dwa miesiące i komunia synka, stres wiecie dopiero debiutuję w tej roli, niby wszystko przygotowane ale niepokój pozostaje ...
Ostatnio po zebraniu poprosiłam Panią katechetkę, zeby zaznaczyła Adiemu co ma jeszcze zaległego do zaliczenia jak był chory, po trzech dniach ją spotykam i mówi mi, że Adi powiedział jej w ten oto sposób jak poprosiła o zeszyt "Jest Pani najgorszym nauczycielem"; Wpisała mu uwagę myślałam, że nie wiem co mu zrobię, ale na jego szczęscie skończyło się na pogadance i oczywiście koniecznie musi przeprosić Panią. Nie wiem co jest z tymi dziećmi człowiek uczy wartości, a to wszystko grochem o ścianę. Ja też pamiętam, że się buntowałam jak mama mi zwróciła uwagę na pewne rzeczy. Nie wiem jak, ale muszę trzymać go krótko, bo to wielki indywidualista i mam obawy, że mogę sobie nie poradzić z jego charakterkiem w przyszłości ... 
Nie mam jeszcze pomysłu w co się ubiorę na komunię? Och niech to szlag ...
W pracy mam dziś luźniejszy dzień, ZUS wysłany i wszystko załatwione, jednym słowem z górki ...
Jutro planuję wielkie sprzątanie przed świętami, okna i w ogóle cały dom przewrócę do góry nogami ...
Ogród mnie woła .... sąsiadka już ma połowę posiane a ja? Nawet nie skopałam jeszcze kawalatka ... nie mówiąc już o sianiu ...
Dziś czeka mnie jeszcze droga krzyżowa i msza jakieś 2 godzinki zejdzie, bo to z procesją przez miejscowość gdzie mieszkam.
A ta Pani co się tak zachowywała w pracy, jest już dobrze, czasami ma swoje odbicia ale nie przejmuję się, grunt to się nie poddawać nikomu i niczemu i iść w zgodzie z samym sobą przez życie!
Buźka moje drogie!

15 kwietnia 2011 , Skomentuj

Mity picia wody

Łatwo uwierzyliśmy w uzdrowicielskie moce wody. W to, że dzięki niej chudniemy, mamy piękną cerę i ładne włosy. A nawet że pomoże nam pokonać cellulit.

Czy to możliwe, żeby zwykła woda miała aż tyle zbawiennych właściwości? Zapytaliśmy dermatologa, lekarza medycyny sportowej, dietetyka, a nawet okulistę i specjalistę od skóry głowy – znanych ekspertów pracujących w zagranicznych klinikach. Specjaliści są zgodni. Woda z pewnością nie szkodzi, ale też sama z siebie nie pomaga. Oto, w jaki sposób rozprawiają się z popularnymi mitami.

1. Gdy będę pić dużo wody, moja skóra będzie promienna

„Nie, nie będzie”, dr Nick Lowe, konsultant dermatologii w Cranley Clinic w Londynie i Los Angeles, nie owija w bawełnę. „Picie wody nie pomaga w nawilżaniu skóry. Jeśli chcesz mieć promienną cerę, stosuj raczej kremy. Skuteczne jest bowiem nawilżanie z zewnątrz”, tłumaczy.

2. Powinnam pić dwa litry wody dziennie

„Nie chodzi o to, żeby pić wodę, lecz w ogóle płyny”, przekonuje Ron Maughan, znany w Wielkiej Brytanii profesor medycyny sportowej na Uniwersytecie Loughborough. Można pić napoje gazowane, niezbyt mocną herbatę, a nawet, co zaskakuje, kawę. Bezwartościowy jest jedynie alkohol. „Z 2,5 litra, które powinniśmy codziennie pić, litr jest ukryty w jedzeniu”, dodaje Mark Porter, znany dziennikarz medyczny związany z „The Times” i BBC. Zaskakujące? Tylko do chwili, gdy przyjrzymy się zawartości wody w rozmaitych produktach. Prosty przykład: w pomidorach jest aż 93 proc. wody, za to w napojach gazowanych aż 11 proc. to cukier. Oczywiście łatwiej jest wypić pół litra gazowanego napoju niż zjeść pół kilo pomidorów. Jeśli jednak często jesz sałatki, owoce i warzywa, nie musisz pić dużo wody.