...dzień od śniadania, a nie od biegania. Dziś postanowiłam trochę odpocząć, bo wczoraj coś strzelało i pykało w zawiasach, więc stawiam na spacer. Już wczoraj trochę rozruszałam zawiasy wieczornym spacerem. Dziś też zaraz wyruszam. Podobno to nawet wskazane.
Ale miało być o motywacji. Otóż nie wyobrażam sobie, że jestem gruba i ociężała. Chodzę szybko i lubię się stroić. Odkąd odkryłam, że jestem kobietą, a stało się to jakoś tak sporo po 30-ce (spoko, żadnych tam operacji zmiany płci, po prostu niewłaściwy facet u boku), więc kiedy już dokonałam tego odkrycia, to zaczęłam się kobieco ubierać. Ale koło 40-ki zauważyłam, że tu i tam wystaje oraz flaczeje. A na to zgodzić się absolutnie nie można! Bo mimo, że wieczorne uczty w miłym gronie są bardzo przyjemne, leniwe poranki jeszcze bardziej, postanowiłam spłaszczyć i ujędrnić. To motywacja numer 1.
Motywacja numer 2 jest pokrewna. Chcę być aktywną starszą panią, która przemierza kilometry z psem i uśmiechem na twarzy, a nie schorowaną zołzą, skupioną na bólach wszelakich, o których opowiada wszystkim, których uda jej się dorwać.
Motywacja numer 3 to piękne ciało tego pana co tu właśnie obok. Nie mogę być gorsza, prawda? ;)
Motywacja numer 4 to młodsze koleżanki, które czasem mowią takie miłe rzeczy: chciałabym w twoim wieku być taka jak ty, niemożliwe, że masz takie duże dzieci!, etc. Nie można ich zawieść. Ja zreszta też mam taką panią po 70, której mówię przy każdej okazji jak bardzo chciałabym pójść w jej ślady. Cudowna, aktywna, uśmiechnięta, nowowczesna kobieta!
Tych punktów pewnie jeszcze by się parę zebrało, ale wspomnialam, że idę na spacer?
Miłego dnia!