...pobiegłam, mimo że jestem żywym podręcznikiem obolałej anatomii. Nie ma zmiłuj. Od jutra zpowiadają tu deszcze, więc nie obiecuję że się wypuszczę. Ale może to będą deszcze przelotne.
Wczoraj udało mi się kupić dobry chleb. Jest to sukces w dalekim kraju, w którym chwilowo mieszkam. To kraj przekąsek. Podobno mieszkańcy Wielkiej Brytanii, bo tu mnie zaniosło, zjadają więcej przekąsek (chipsy, batoniki, etc) niż cała pozostała Europa razem wzięta. Smutny rekord. Ale rzeczywiście jak się widzi grupki młodzieży na ulicy to zazwyczaj międlą w łapie szeleszczącą torebkę pelną chemikaliów. W sklepie prawie w każdym wózku pełnych zakupów można znaleźć gigantyczne torby chipsów. Chleb to wata cukrowa w torebce. Jakże popularny tu Iceland to fabryka mrożonek. I to nie groszku z marchewką czy barszczu ukraińskiego. Tylko setek gotowych potraw, które zapychają i tuczą. A do tego ogromne butle gazowanego świństwa, które na pewno nie dałyby się wcisnąć do normalnej lodówki... Błe...
Wczoraj też oglądałam program kulinarny. To jedno z moich ulubionych zajęć. Gotowanie i pieczenie sprawia mi wiele radości. Wczoraj piękna chuda pani upiekła cudowne ciasto czekoladowe z wiśniami i kremem z bitej śmietany. Cudo. Mniam. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy całe, posmarowane już kremem ciasto przykryła ohydną warstwą pasty cukrowej. I wtedy pomyślałam, że nic dziwnego, że społeczeństwo tutejsze jest grube... Nie bardzo pojmuję po co dodawać coś, co ani smakiem ani konsystencją tego ciasta nie ulepsza, za to maksymalnie zwiększa kaloryczność. Dla ohydnego plastikowego wyglądu? Po co te wszystkie kwiatuszki, kropeczki i listeczki z lukru? Chyba po to, żeby dołożyć zwisu na brzuchu:)
Ech, marudzę, ale ortodoksyjna jestem jeśli chodzi o żywność. Nie lubię żadnych sztucznych dodatków. Biszkopt czekoladowy z bitą śmietaną tak! Choć i sam by wystarczył;)
Miłego dnia!
Cyklistka
18 stycznia 2012, 11:24grubasów jest tu naprawdę wielu, w tym całkiem sporo takich ekstremalnych, których w Polsce się nie widuje. Najbardziej jednak przykro patrzeć na grube dzieci...
nelka70
17 stycznia 2012, 15:13na urlopie mieliśmy po sąsiedzku rodzinę z WB... ich ulubioną przekąską były chipsy maczane w majonezie... siedzieli przy stole i raczyli się wspólnie tego typu przekąskami... rzeczywiście jest tam tylu grubasów? pozdrawiam i podziwiam za poranne bieganie
agnes315
17 stycznia 2012, 11:05Hm, to dlatego wszyscy, którzy wyjeżdżają na wyspy w ciągu kilku lat przybierają po 20 kilo... Pozdrawiam i nie daj się :))