Ciekawe, że zaniosło mnie akurat tutaj... Nie mam jakichś wielkich postanowień noworocznych związanych z dietą, choć przez ostatnie pół roku zaniedbałam bieganie... Przeprowadzka do brzydkiego miasta, mieszkanie z dala od parku i wybitnie siedzący tryb życia. Mimo to nie przytyłam, to zasługa dobrego spalania i ograniczenia slodyczy. Piwa też w zasadzie nie piję, a kiedyś bardzo chętnie.
Za półtora miesiąca wracam pod stary adres, będą parki wokół domu, żadnych wymówek. Skręcona kostka już nie doskwiera, nie ma sie co użalać nad sobą.
Nie chcę mieć wystającego brzucha, chcę mieć jędrne ciało i wyprostowane plecy. Bez biegania nie dam rady. I to moje postanowienie noworoczne. Codziennie bieg w parku albo chociaż spacer.