Wracam do pisania i mam nadzieję dziś mi nie zniknie tekst
Otóż jak wiecie troszkę "polatałam" po Poznaniu /23 i 24.07/ i w niedzielę 25.07. byłam w Zielonej Górze spotkać się z synem i wysłuchać wrażeń z "Rzymskich wakacji".
Poznań zawsze chętnie odwiedzam , bo lubię to miasto , jego atmosferę i panujący tam zgiełk . Lubię pobiegać po galeriach , wypić dobrą kawkę na Starówce lub w Gołębniku i tak się poprostu "poszwendać". Zawsze będąc w Poznaniu wychodzę z domu ok.10 tej i wracam wieczorem, zmęczona i szczęśliwa.
Tym razem trafiłam w galeriach na wielkie letnie wyprzedaże i kupiłam sobie parę ciuszków , oczywiście kurteczkę i ładne dżinsy o jeden rozmiar za małe. Kurteczka była ostatnia i nie miałam wyboru , ale jako wielka optymistka , wierzę, że we wrześniu będzie dla mnie praaaaawie dobra
. Jednak ten wyjazd do końca nie był tak "szczęśliwy", bo w Zielonej Górze wyjęli mi z samochodu grill ze znaczkiem "logo". Do tej pory w Poznaniu wymontowano mi z samochodów halogeny, lusterka i kołpaki. Nauczona doświadczeniem ,w Poznaniu zawsze samochód stawiam na parkingu strzeżonym , ale w Zielonej Górze takich "przygód" nie miałam
. Po przyjeżdzie zadzwoniłam do dealera w Szczecinie i usłyszałam , że ta przyjemność będzie mnie kosztowała 1125zł. Zaczęłam szukać w internecie i znalazłam grill w sklepie z częściami w Bielsku Białej. Przysłali mi tą część używaną w idealnym stanie za 300 zł i mam mój samochodzik kompletny
. Ale nic to !!! ważne było to , że we wtorek rano było na wadze 89,6 kg . Jednak tak bardzo się nie cieszyłam , bo po takich "wojażach" zawsze wracałam troszkę lżejsza nie tylko w portfelu. Potem znów widziałam 90 kg bo w domu jest inaczej. Wczoraj rano było 89,7 kg i po południu nagrzeszyłam. Pochwaliłam się kiedyś sąsiadce , że jestem "domorosłym" producentem sushi. Ostatnio nawet przywiozłam sobie z Poznania marynowany imbir na wagę , który kupiłam w Browarze w Kuchniach Świata. Sąsiadka powiedziała o moich wyczynach swojej córce i Klaudia prosiła by jej pokazać jak to robię.
Zebrałam się w sobie i wczoraj przy ich pomocy /obierały paprykę , ogórki,avokado,/ zrobiłyśmy sushi, makaki i nori. Wyszło tego duuuużo i przy pomocy mojego męża i pysznego białego półwytrawnego winka , miałyśmy ucztę niebywałą.
Klaudia zrobiła zdjęcia półmiska i muszę ją poprosić by dała mi kartę , to może uda mi się pokazać te moje "osiągnięcia. Może nie wyglądają tak pięknie jak w Barze Sushi w Browarze, ale zapewniam Was, że smakowały wyśmienicie. Dziś niestety jak wlazłam na wagę, to straciłam humorek, bo zanów w przodzie 9.
. Ale dam radę i napewno wrócę na "ścieżkę zdrowia". Zaczynam w tym tygodniu ćwiczyć brzuszki, bo zamówiłam ławeczkę Ab King Pro i mam nadzieję, że do środy dostanę.Przede mną znów wyjazd urlopowy , bo w sobotę wyjeżdżamy na Mazury i będziemy tam do 14.08. Myślę, że i tym razem nie przytyję bo biorę ze sobą kijki , a w hotelu jest basen i sauny . Poza tym , będziemy jeżdzić i zwiedzać Mazury i miejsca , gdzie jeszcze nie byliśmy. Strasznie się znów rozpisałam i aż się boję, że mi wszystko "ucieknie". Wszystkie mpje koleżanki "niedoli" serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie . Czekam z utęsknieniem na Wasze uwagi i komentarze. Dziękuję za odwiedziny
Krystyna