- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (82)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 91359 |
Komentarzy: | 20703 |
Założony: | 9 kwietnia 2010 |
Ostatni wpis: | 29 października 2024 |
kobieta, 75 lat, Kozia Góra
164 cm, 78.60 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Dzień jak co dzień !!!!!!!!!!!!
Dziś dzień "leniucha"!!!!!!!!!
I doczekałam się czerwonego paska. Jeszcze w środę nic nie zwiastowało porażki bo rano było 90,5 kg i myślałam , że tydzien zakończę ok. 90,2 kg. Ale tak się nie stało i w sobotę rano było 91 kg. Bo tak jest , że schudnąć przez tydzień 1 kg jest bardzo trudno , ale przytyć w tym samym czasie 2 kg nie jest żadnym problemem. Przynajmniej ja tak mam. W piątek stwierdziliśmy , że siedzimy w domu i nie wiemy co się wieczorami dzieje nad morzem. W Międzyzdrojach imprezy związane z Festiwalem Gwiazd , to może w Kołobrzegu też coś się dzieje. Wybraliśmy się po 18-tej do portu, a ściślej do Portu Jachtowego. Byliśmy pewni, że jak co roku wieczorami grają tam szanty. Okazało się, że w piątek przygrywał zespół ON OFF , prezentując muzykę pop. Jeśli byłyście kiedyś w Kołobrzegu i miałyście okazję zobaczyć Port Jachtowy, to wiecie doskonale, że można tam posiedzieć , posłuchać muzyki, napić się piwka i zjeść rybkę lub inne mięsiwa z grilla. My na jedzenie się nie zdecydowaliśmy , ale na piwko i owszem. Temperatura na dworze ok.25 stopni , parasole chroniły przed zachodzącym słońcem , wszystkie ławy i stoły zajęte przez turystów i gości z Niemiec / właścicieli stojących jachtów/. Publika wspaniała i muzyka wpadająca w ucho , więc do tańca nie trzeba było nikogo zachęcać. Posiedzieliśmy tam do 22-giej i musieliśmy wracać do domu, bo w domu czekały na nas nasze psiaki. Ja nie wiem, ale te nasze pupile tak są rozpieszczone i przyzwyczajone do naszej obecności, że jak zostają same w domu , to z tęsknoty i ze złości "obsiusiają" nam wszystkie rogi w holu. Mąż generalnie strasznie nie lubi zostawiać ich samych w domu. Wróciliśmy z "balangi" i byłam tak po tym piwie głodna , że pędem położyłam sie do łóżka, żeby nie zacząć konsumpcji. A i tak wieczór uważam za bardzo udany. . Wczoraj wieczorem , znów "powtórka z rozrywki". Po tygodniowym rejsie po Bałtyku , w piątek wrócili do domu nasi sąsiedzi. W maju sąsiad przyprowadził ze Szkocji jacht i pojechali w swój pierwszy urlopowy rejs na Bornholm. Prosili nas by podlewać im kwiatki w czasie ich nieobecności . Nie sposób było odmówić sąsiedzkiej pomocy, bo my też korzystamy często z ich uprzejmości . W sobotę odsypiali trudy podróży , a wczoraj wieczorem zaprosili nas oczywiście na duńskie piwko. Opowieściom nie było końca , bo co innego płynąć na Bornholm promem / byliśmy tam 3 razy/ a co innego małym jachtem. Bornholm to piękna wyspa i raj dla rowerzystów .Dróg dla rowerzystów jest więcej niż dla samochodów i rowerzyści wszędzie mają pierwszeństwo, choć szlaki rowerowe rzadko krzyżyją się z jezdniami.Jest trochę drogo jak na nasze kieszenie , ale warto zobaczyć , bo na południu są piękne plaże , a na północy skaliste wybrzeża i piękne porty , przy których cumują jachty pełnomorskie z całej Europy. Prom ze Świnoujścia odpływa raz w tygodniu w soboty, ale przez Niemcy można dojechać codziennie. Ale co ja wypisuję , tematy zastępcze , zamiast moje zmagania z dietką. Trudno mi będzie przejść magiczną granicę 90 kg i chyba na początku moje założenia były dość optymistyczne. Życie jak się okazuje , zawsze pisze dla nas swoje scenariusze i tylko od nas zależy , jaką rolę w nim odegramy. Ale ja się tak łatwo nie poddam i będę bez względu na wyniki walczyć dalej. Mam nadzieję, że mi w tym pomożecie i liczę na duuuuuuuuże!!!! wsparcie. Czekam na Wasze odwiedziny i dziękuję za komentarze. Krystyna
Jest tak gorąco, że mózg się" lasuje". Lubię jak jest ciepło i świeci słonko , ale takiej temperatury nie pamiętam., jak mieszkam 44 lata w Kołobrzegu. Na termometrze od ogrodu zabrakło skali. Opuszczamy rolety , bo wtedy wewnątrz jest chłodniej. Dziwiłam się będąc w Rovinj, że wszystkie okna przez cały dzień są przymknięte okiennicami. Teraz już rozumiem, że to jedyny ratunek przed przegrzaniem pomieszczeń i "ucieczka" przed upałem. Może klimat nam się zmieni i przez cały rok będziemy u siebie mieli Chorwację. Najważniejsze, że wszyscy odpoczywający nad Bałtykiem mają piękny urlop. U mnie dietka wraca do normy, właściwie to przez te temperatury nie czuję uczucia głodu i tylko ciągle mi się chce pić Dziś poszłam na "całość" tzn. kupiłam sobie 2 pary spodni i 2 koszulki /komplety/do "biegania" z kijkami w rozm. 42. O P T Y M I S T K A Przyniosłam do domu i przymierzyłam , okazało się, że "wbiłam ' się , ale muszę zrzucić jeszcze ok . 10 kg ,by leżały lepiej. Kupiłam je z myślą o NW w m-cu wrześniu , bo w tej chwili kijki odstawiłam, ze względu na temperatury i tłok na plaży. Kijki zabieram na początku sierpnia na Mazutry. Będziemy tam ok.8-10 dni i myślę że uda mi sie pochodzić. A do "ubranek" dojdę we wrześniu i wtedy zrobię zdjęcia i opublikuję!!!!!!!. Patrząc z perspektywy tych 3 m-cy , które jestem z Wami , wierzę a nawet jestem pewna , że dam radę. To narazie tyle, co chciałam Wam przekazać. Serdecznie wszystkie moje Vitalijki pozdrawiam , czekam na odwiedziny i oczywiście super komentarze. Krystyna
Jestem cała i zdrowa !!!!!!!!!!!!!!
Palec u nogi, już się zagoił i mogę spokojnie zacząć treningi z kijkami. Kijki już zapakowałam do samochodu na wyjazd, bo chyba już nie pochodzę po plaży.Dni bez kijków wykorzystałam bardzo pracowicie, oczywiście dorwałam się do okien. W dwa dni umyłam wszystkie okna i wymieniłam firanki na "zestaw letni" .To zajęcie napewno też pomogło mi w gubieniu wagi. Wczoraj rano było już 92 kg , ale po południu odwiedzili nas znajomi i dzień skończył się grillem i czerwonym winkiem.. Dużo nie zjadłam , kawałek karkówki /chudej/ i schabu , 2 chrupki oraz 2 lampki wina . Dziś rano było 0,2 kg więcej, czyli 92,2 kg , ale to i tak uważam , że odniosłam mały sukcesik. Już tylko 2 kg dzielą mnie od 8 w przodzie. Mam nadzieję, że wrócę z urlopu i to marzenie moje się spełni. Zapowiada się, że na urlopie będziemy dużo zwiedzać i chodzić. Mój syn już rozpisał plan co musimy zobaczyś w Chorwacji / na Istrii/ będziemy też w Wenecji. W środę dojeżdżamy do Salzburga i zostajemy tam do piątku. Chcemy zobaczyć to piękne miasto Mozarta. W Rovinj będziemy w piątek po południu i na wylegiwanie się na plaży raczej się nie zanosi . Ma to być aktywny, przyjemny wypoczynek. Ja się troszkę obawiam , czy nadąże za nimi w tym zwiedzaniu . Mam nadzieję, że nie będzie wielkich upałów i dam radęDziś poczytałam przewodnik o Chorwacji , spakowałam większość bagażu i pogrzebałam troszkę w ogródku - wymieniłam kwiatki przed domem , bratki już wyrosły i zrobiło się brzydko. Jutro jedziemy do Darłówka na kilka godzin , dziś przyjechali tam znajomi z Ostrołęki na krótki wypoczynek i jest okazja się spotkać. To od nas tylko ok.70 km i jutro po głosowaniu wybieramy sie do nich. Nie widzieliśmy się ponad rok i jestem ciekawa , czy zauważą moją małą "metamorfozę" . Mam taką nadzieję. Pozdrawiam wszystkie moje "psiapsiółki" , dziękuję za odwiedziny i czekam na następne. Buziaczki . Krystyna
Palec u nogi, już się zagoił i mogę spokojnie zacząć treningi z kijkami. Kijki już zapakowałam do samochodu na wyjazd, bo chyba już nie pochodzę po plaży.Dni bez kijków wykorzystałam bardzo pracowicie, oczywiście dorwałam się do okien. W dwa dni umyłam wszystkie okna i wymieniłam firanki na "zestaw letni" .To zajęcie napewno też pomogło mi w gubieniu wagi. Wczoraj rano było już 92 kg , ale po południu odwiedzili nas znajomi i dzień skończył się grillem i czerwonym winkiem.. Dużo nie zjadłam , kawałek karkówki /chudej/ i schabu , 2 chrupki oraz 2 lampki wina . Dziś rano było 0,2 kg więcej, czyli 92,2 kg , ale to i tak uważam , że odniosłam mały sukcesik. Już tylko 2 kg dzielą mnie od 8 w przodzie. Mam nadzieję, że wrócę z urlopu i to marzenie moje się spełni. Zapowiada się, że na urlopie będziemy dużo zwiedzać i chodzić. Mój syn już rozpisał plan co musimy zobaczyś w Chorwacji / na Istrii/ będziemy też w Wenecji. W środę dojeżdżamy do Salzburga i zostajemy tam do piątku. Chcemy zobaczyć to piękne miasto Mozarta. W Rovinj będziemy w piątek po południu i na wylegiwanie się na plaży raczej się nie zanosi . Ma to być aktywny, przyjemny wypoczynek. Ja się troszkę obawiam , czy nadąże za nimi w tym zwiedzaniu . Mam nadzieję, że nie będzie wielkich upałów i dam radęDziś poczytałam przewodnik o Chorwacji , spakowałam większość bagażu i pogrzebałam troszkę w ogródku - wymieniłam kwiatki przed domem , bratki już wyrosły i zrobiło się brzydko. Jutro jedziemy do Darłówka na kilka godzin , dziś przyjechali tam znajomi z Ostrołęki na krótki wypoczynek i jest okazja się spotkać. To od nas tylko ok.70 km i jutro po głosowaniu wybieramy sie do nich. Nie widzieliśmy się ponad rok i jestem ciekawa , czy zauważą moją małą "metamorfozę" . Mam taką nadzieję. Pozdrawiam wszystkie moje "psiapsiółki" , dziękuję za odwiedziny i czekam na następne. Buziaczki . Krystyna
Od wczoraj nie byłam na kijkach . W poniedziałek idąc po plaży , zabolał mnie duży palec w prawej nodze.. Byłam przekonana, że stanęłam na kawałeczek szkła i próbowałam usunąć ,wydawało mi się obce ciało . Okazało się, że to skórka z pękniętego pęcherza i dopiero zaczęło mi to dokuczać. Do domu wróciłam lekko kontuzjowana. Wiedziałam, że we wtorek ze spaceru będą nici. Wczoraj wzięłam się więc za mycie okien i wymianę firan i tak mi zeszło do dzisiejszego popołudnia. Byłam też z tym "paluchem" u lekarza, bo ja mam taką przypadłość, że już trzykrotnie. takie drobne ptarcia na nodze kończyły się "różą". Napewno się spotkałyście się z tą paskudną chorobą naczyń limfatycznych. Noga puchnie, potwornie boli i tworzą się pęcherze. Jedynym ratunkiem jest seria zastrzyków z antybiotykiem Na szczęście ból i chwilowa opuchlizna dziś już przechodzi, ale jeszcze 2 dni mam siedzieć spokojnie i nie łazić. To już "przerabiałam" i dlatego jestem w tym temacie taka "mądra", Ale nie ma tego złego , co by na dobre nie wyszło. Zacznę się powolutku pakować na wyjazd, bo startuję we wtorek rano i nie będzie mnie z Wami , aż do 05.07.br. i już się martwię, jak ja bez Was wytrzymam. Martwię się też , jak ja utrzymam dietkę , bo urlop chyba rządzi się troszkę "innymi prawami". Jak wrócę , znów będę szukała pocieszenia u Was. To dziś na tyle........ Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny i komentarze Krystyna