Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dużo czytam, rozwiązuję krzyżówki. Latem próbuję na urlopie , poza domem uprawiać Nordic Walking. Mam mały ogródek koło domu, w którym hoduję kwiaty i inne rośliny ozdobne. Mam dość masywną budowę ciała i nigdy nie byłam bardzo szczupła. Ale od 5ciu lat jak zakończyłam aktywność zawodową przybyło mi ok. 15 kg. Jest to wynik siedzenia w domu oraz poruszania się wszędzie samochodem. Czuję się ociężała i chcę dojść do wagi w której czułam się najlepiej. Po porodzie przez 15 lat utrzymywałam wagę 70-75 kg. Waga zaczęła nie wiele wzrastać w okresie menopauzy i doszłam do 80-85 kg. Ale to nie było jeszcze tak tragicznie jak jest teraz. Czyję się jak wieloryb. Mam świadomość , że już nie będę modelką, ale chciałabym mieć poprawną figurę i większą sprawność fizyczną. Jestem osobą bardzo energiczną, dbającą o wygląd i jak na swój wiek i wagę dość sprawną. Jestem w stanie przed świętami umyć w domu 15 okien i 18 drzwi w 2 dni. Ale chcę wyglądać lepiej.!!!!!!!!!!!!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91359
Komentarzy: 20703
Założony: 9 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 29 października 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mefisto56

kobieta, 75 lat, Kozia Góra

164 cm, 78.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 lipca 2010 , Komentarze (5)
Dziś nic szczególnego sie nie działo. Dzień upalny i leniwy , ale łazienki udało mi się posprzątać. Dziś dzwonił synuś  z Rzymu i wreszcie  już jutro wieczorem będzie w Polsce.   Umówiłam się jutro na 7.00 do fryzjera. Muszę skrócić włosy i oczywiście nałożyć farbę , bo widać siwe odrosty . Planuję jutro ok. 10.00 wyjechać do Poznania , a w sobotę rano podjadę do Zielonej Góry , by się zobaczyć z Marcinkiem i wysłuchać wrażeń urlopowych.  . Mam nadzieję, że weekend spędzę wesoło i wrócę chudsza o 1 kg , bo jak jestem na "wyjeżdzie" to zawsze mi trochę ubywa. W sobotę jak mi sie uda zalogować , to podam aktualną wagę / ok. 90 kg ?/ Trzymajcie kciuki i do "usłyszenia Krystyna

21 lipca 2010 , Komentarze (3)
W poniedziałek i wtorek było zrobiło się chłodniej i troszkę popadało . To mnie skłoniło do drobnych prac na ogródku. Wzięłam się za plewienie moich kwiatowych rabatek i usuwanie mleczy z trawy. Przez 2 dni po 3 godziny udało mi się osiągnąć upragniony porządek w ogródku. Przy okazji tych prac poprawiłam sobie chorwacką opaleniznę, czyli przyjemne z pożytecznym. Jak 7 lat temu przeprowadzaliśmy się obecnego domu , bardzo zazdrościłam innym, że mają dużo większe działki od mojej  /500 m2/. Marzyła mi sie działka 1000-1200 m2 , bo chciałam mieć duuuuuużo kwiatków , piękny trawnik i tuje "do nieba". Z czasem okazało się , że działka jest wystarczająca jak na "moje możliwości". Pielęgnacja kwiatów i roślin wymaga dużo codziennej pracy i nakładu środków ,  żeby ogródek wyglądał pięknie.. Jednak z wiekiem siły mamy coraz mniej i prace w ogródku wymagają większego wysiłku. Mam nadzieję, że zapału i siły starczy mi jeszcze długo , by cieszyć się moim ogródkiem. Należę do ludzi lubiących ład i porządek , a latem w ogrodzie praca jest na "okrągło". Dziś w nagrodę za prace porządkowe , dzień leniwy i tylko dla siebie. . Przed południem podjechałam tylko na pocztę i  zrobiłam drobne zakupki na osiedlu. A potem pełny luzik , doprowadziłam się do porządku po "pracach polowyc",zrobiłam sobie manicure , pedicure , bo moja kosmetyczka na urlopie. Jesli chodzi o manicure , to nie mam sobie równych. Ten zabieg opanowałam do perfekcji i robię to od ponad 40 lat. Pamietam jak na swoje 14-15 urodziny dostałam od mamy w prezencie, malutki zestaw do manicure i od tej pory sama sobie radziłam z pielęgnacją rąk. Oczywiście wiem, że wycinanie skórek było błędem , bo wystarczyło je tylko podsuwać i byłoby Ok, a tak muszę to robić co tydzień , by dłonie dobrze wyglądały. Jak byłam młoda, bardzo zwracałam uwagę na dłonie i przywiązywałam dużą wagę do dbałości o nie. Zawsze nosiłam długie , zadbane paznokcie / to nie były tipsy/ i zdażało się , że malowałam je codziennie , bo wygląd moich rąk był moją wizytówką. . Do dnia dzisiejszego przywiązuję do tego dość dużą wagę i zwracam uwagę na zadbane dłonie,  zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Każdy z nas ma napewno jakiegoś "bzika" . Po południu to czas na przegląd prasy ,  czyli  tzw. "prasówka" . Lubię wtedy pójść na górę , usiąść w wygodnym fotelu  z kubkiem kawki i  w kompletnej ciszy oddać się czytaniu . Taki dzień leniuchowania  , każdej z nas się od czasu do czasu należy. Wszystkie Was kochane Vitalijki zachęcam do chwili wytchnienia i refleksji. Czekam na Wasze odwiedziny i komentarze. Serdecznie pozdrawiam i do "usłyszenia" Krystyna

19 lipca 2010 , Komentarze (11)

I doczekałam się czerwonego paska. Jeszcze w środę nic nie zwiastowało porażki bo rano było 90,5 kg i myślałam , że tydzien zakończę ok. 90,2 kg. Ale tak się nie stało i w sobotę rano było 91 kg. Bo tak jest , że schudnąć przez tydzień 1 kg jest bardzo trudno , ale przytyć w tym samym czasie  2 kg nie jest żadnym problemem. Przynajmniej ja tak mam. W piątek stwierdziliśmy , że siedzimy w domu i nie wiemy co się wieczorami dzieje nad morzem. W Międzyzdrojach imprezy związane z Festiwalem Gwiazd , to może w Kołobrzegu też coś się dzieje. Wybraliśmy się po 18-tej do portu, a ściślej do Portu Jachtowego. Byliśmy pewni, że jak co roku wieczorami grają tam szanty. Okazało się, że w piątek przygrywał zespół ON OFF , prezentując muzykę pop. Jeśli byłyście kiedyś w Kołobrzegu  i miałyście okazję zobaczyć Port Jachtowy, to wiecie doskonale, że można tam posiedzieć , posłuchać muzyki, napić się piwka i zjeść rybkę lub inne mięsiwa z grilla. My na jedzenie się nie zdecydowaliśmy , ale na piwko i owszem.  Temperatura na dworze ok.25 stopni , parasole chroniły przed zachodzącym słońcem , wszystkie ławy i stoły zajęte przez turystów i gości z Niemiec / właścicieli stojących jachtów/. Publika wspaniała i muzyka wpadająca w ucho , więc do tańca nie trzeba było nikogo zachęcać. Posiedzieliśmy tam do 22-giej  i musieliśmy wracać do domu, bo w domu czekały na nas nasze psiaki. Ja nie wiem, ale te nasze pupile tak są rozpieszczone i przyzwyczajone do naszej obecności, że jak zostają same  w domu , to z tęsknoty  i ze złości "obsiusiają" nam wszystkie rogi w holu. Mąż generalnie strasznie nie lubi zostawiać ich samych w domu. Wróciliśmy z "balangi" i byłam tak po tym piwie głodna , że pędem położyłam sie do łóżka, żeby nie zacząć konsumpcji. A i tak wieczór uważam za bardzo udany. . Wczoraj wieczorem , znów "powtórka z rozrywki". Po tygodniowym rejsie po Bałtyku , w piątek wrócili  do domu nasi sąsiedzi. W maju sąsiad przyprowadził ze Szkocji jacht i pojechali w swój pierwszy urlopowy rejs na Bornholm. Prosili nas by podlewać im  kwiatki w czasie ich nieobecności . Nie sposób było odmówić sąsiedzkiej pomocy, bo my też korzystamy  często z ich uprzejmości . W sobotę odsypiali trudy podróży , a wczoraj wieczorem zaprosili nas oczywiście na duńskie piwko. Opowieściom nie było końca , bo co innego płynąć na Bornholm promem / byliśmy tam 3 razy/ a co innego małym jachtem. Bornholm to piękna wyspa i raj dla rowerzystów .Dróg dla rowerzystów jest więcej niż dla samochodów i rowerzyści wszędzie mają pierwszeństwo, choć szlaki rowerowe rzadko krzyżyją się  z jezdniami.Jest trochę drogo jak na nasze kieszenie , ale  warto zobaczyć , bo na południu  są piękne plaże , a na północy skaliste wybrzeża i piękne porty , przy których cumują jachty pełnomorskie z całej Europy. Prom ze Świnoujścia odpływa raz w tygodniu w soboty, ale przez Niemcy można dojechać codziennie. Ale co ja wypisuję , tematy zastępcze , zamiast moje zmagania z dietką. Trudno mi będzie przejść magiczną granicę 90 kg i chyba na początku moje założenia były dość optymistyczne. Życie jak się okazuje , zawsze pisze dla nas swoje scenariusze i tylko od nas zależy , jaką rolę  w nim odegramy. Ale ja się tak łatwo nie poddam i będę bez względu na wyniki walczyć dalej. Mam nadzieję, że mi w tym pomożecie i liczę na duuuuuuuuże!!!!  wsparcie. Czekam na Wasze odwiedziny i dziękuję  za komentarze.  Krystyna

15 lipca 2010 , Komentarze (7)
Temperatura w Kołobrzegu bez zmian  i niech tak będzie. Przecież mamy lato  i musimy się wygrzać. Na plaży nie byłam , bo mogę sobie tylko wyobrazić ile jest ludzi , jeśli przejazd do miasta stanowi nie lada wyczyn. Trasę którą normalnie pokonuję w 10 minut , teraz jadę ok-30-40 minut. W tej temperaturze robię niezbędne zakupy w najbliższej okolicy , a do miasta jadę tylko wtedy, gdy jest to konieczne. . Bardzo dobrze , że pogoda dopisuje , bo napędza to turystów nad polskie morze , a tym samym wzrosną dochody w  miastach i gminach nadmorskich. Musimy wspierać naszych przedsiębiorców , zajmujących się turystyką  , bo to też napędza naszą gospodarkę. .  Żal mi tylko moich kwiatków mi trawy w ogródku. Powojniki i róże podlewamy regularnie a i tak wyglądają "smutno" , ale po podlewaniu trawnika  pokazał się zaraz   i zaniechaliśmy podlewania.  Z moją dietką w tym tygodniu nie będzie żadnych rewelacji , bo w weekend był synuś i trzeba było coś dobrego upiec i ugotować . Ja stwierdzam  że jeszcze jestem " na urlopie" i nie wyzbyłam się tego "chorwackiego luziku". Do rygorów dietkowych trudno mi wrócić   troszkę dietkuję , ale zdarza mi się wypić z mężem po pól zimnego piwka / 2 razy/ . Staram się nad tym panować, ale dobrze będzie , jak tydzień zakończę na tym samym poziomie co poprzedni. Mam taką nadzieję  Przede mną następny trudny tydzień , bo w Łazach wypoczywają znajomi z Poznania , którzy mają nas w przyszłym tygodniu odwiedzić. Nasz Polska gościnność nakazuje ich ugościć Wszystkie moje Vitalijki serdecznie pozdrawiam i życzę udanych urlopów . Zapraszam do odwiedzin  i z góry dziękuję za wpisy .  

12 lipca 2010 , Komentarze (9)

Jest tak gorąco, że mózg się" lasuje". Lubię jak jest ciepło i świeci  słonko , ale takiej temperatury nie pamiętam., jak mieszkam 44 lata w Kołobrzegu. Na termometrze od ogrodu zabrakło skali. Opuszczamy rolety , bo wtedy wewnątrz jest chłodniej. Dziwiłam się będąc w Rovinj, że wszystkie okna przez cały dzień są przymknięte okiennicami. Teraz już rozumiem, że to jedyny ratunek przed przegrzaniem pomieszczeń i "ucieczka" przed upałem. Może klimat nam się zmieni i przez cały rok będziemy u siebie mieli Chorwację. Najważniejsze, że wszyscy odpoczywający nad Bałtykiem mają piękny urlop. U mnie dietka wraca do normy, właściwie to przez  te temperatury nie czuję uczucia głodu i tylko ciągle mi się chce pić  Dziś poszłam na "całość" tzn. kupiłam sobie 2 pary spodni  i 2  koszulki /komplety/do "biegania" z kijkami w rozm. 42. O P T Y M I S T K A  Przyniosłam do domu i przymierzyłam , okazało się, że "wbiłam ' się , ale muszę  zrzucić jeszcze  ok . 10 kg ,by leżały lepiej. Kupiłam je z myślą o NW w m-cu wrześniu , bo w tej chwili kijki odstawiłam, ze względu na temperatury i tłok na plaży. Kijki zabieram na początku sierpnia na Mazutry. Będziemy tam ok.8-10 dni i myślę że uda mi sie pochodzić. A do "ubranek" dojdę we wrześniu i wtedy zrobię zdjęcia i opublikuję!!!!!!!. Patrząc z perspektywy tych 3 m-cy , które jestem z Wami , wierzę a nawet jestem pewna , że dam radę. To narazie tyle, co chciałam Wam przekazać. Serdecznie wszystkie moje Vitalijki pozdrawiam , czekam na odwiedziny  i oczywiście super komentarze.  Krystyna

 

9 lipca 2010 , Komentarze (11)
Z Chorwacji wróciłam w niedzielę 04.07 i jeszce nie  zdążyłam się rozpakować , a we wtorek rano musiałam pojechać do Zielonej Góry . Wróciłam wczoraj po południu , kompletnie wykończona wysoką temperaturą i ilością samochodów na drodze.. Bardzo lubię podróżować, ale narazie wyjazdów mam dosyć.  W Polsce temperatury takie same jak w Rovinj , tylko woda w morzu zimniejsza. Nad naszym morzem jeszcze nie byłam , bo muszę się trochę "ogarnąć" z praniem wakacyjnych ciuszków . Bardzo lubię się pakować na urlop, ale zamieszania z rozpakowywaniem  to już nie koniecznie.. Urlop mogę zaliczyć do bardzo udanych , dużo zobaczyliśmy i uważam, że Rovinj to najpiękniejsze miasto /13 tys./ na Istrii. Rovinj nazywają chorwacką  Wenecją i  to jest prawda , piękne zabytki i przepiękna starówka. Przeważają turyści z Włoch, Austrii i Niemiec, ale też słychać język rosyjski i polski.  . Jadąc do Chorwacji , zatrzymaliśmy się na 2 dni w Salzburgu , mieście Mozarta i był to bardzo dobry pomysł. W okresie lipiec - sierpień odbywają się tam plenerowe koncerty muzyki Mozarta. Mieliśmy okazję zobaczyć na żywo taki koncert , orkiestry ubrane w stroje z epoki mistrza , wszystko to zrobiło na nas ogromne wrażenie. Chętnie bym tam wróciła jeszcze raz. Ja tu gadu - gadu , a najważniejsze , to jak mi poszła dietka. Założyłam sobie z góry, że na czas urlopu dam sobie spokój ze stosowaniem diety. Jadę by spróbować regionalnych potraw i możliwie dużo zobaczyć , połączyć to z dużą ilością ruchu. I tak byłoCodziennie budziłam się ok. 6.-6.30 tzn. budziło mnie słonko i wysoka temperatura. Rano kawka na tarasie i o 7.00 wyruszałyśmy z Karoliną na kijki. Wracałyśmy o godzinie 9.00 i po bardzo lekkim śniadaniu wymarsz na plaże . tzn. na kamienne wybrzeże. ale do ciepłej i bardzo słonej kąpieli.  Nabrzeże to też duży park i można było zawsze schronić się przed słońcem pod rozłożystymi drzewami. . Do apartamentu wracaliśmy ok. 16.00 i wtedy na naszym tarasie było bardzo przyjemnie "chłodniutko" / wystawa północno-wschodnia/ jak na tamte warunki. A wieczorkiem ok. 18-19.00 wyruszaliśmy na starówkę i do centrum /ok. 20 minut spacerkiem/  na obiadokolację.  Najczęściej to były specjały kuchni chorwackiej - owoce morza / świetnie przyrządzają kalmary i ryby z grilla / i zimne piwko lub dobre białe winko.  Zdarzały nam sie też  deserki, ale bez przesady. Bałam się ważenia , ale okazało się , że mimo tych "wybryków' udało sie "troszkę" zrzucić. Myślę, że dużo nie nagrzeszyłam i już dziś moge powiedzieć, że po niedzieli mam szanse zobaczyć na przodzie 888888888, bo dziś się rano ważyłam i było 90,8 kg - może jutro rano nie będzie więcej. Praktycznie to takie wysokie temperatury sprzyjają odchudzaniu,  bo pijemy bardzo dużo wody i apetyt jest mniejszy. To narazie tyle co chciałam Wam przekazać , a zdjęcia zamieszczę w nastepnych dniach po wstępnej "obróbce". Wszystkie Was serdecznie pozdrawiam i zapraszam do odwiedzin. Buziaczki  Krystyna

21 czerwca 2010 , Komentarze (7)
Wreszcie nadeszła najpiękniejsza pora roku i mam nadzieję , że długo będziemy się cieszyć słoneczkiem  Wczoraj odwiedziliśmy znajomych w Darłówku i przyznam ,  już można mówić o sezonie urlopowym. Hotel leży na ul. Dorszowej i gdyby nas nie wpuszczono na teren hotelu , nie mielibyśmy gdzie zaparkować. Hotel ładny, ale dla mnie za duży /ok.500 miejsc/. Wolę mniejsze obiekty, bardziej kameralne.  . Znajomi też troszkę zawiedzieni, bo w internecie reklamują się , że obiekt leży prawie na plaży, a do plaży trzeba przejść ok.10- 15 minut. Często dane podawane w internecie nie pokrywają sie z prawdą. Wiem coś na ten temat, bo kilka  lat temu , jak przyjechaliśmy do Karpacza i zobaczyłam oferowany "duży pokój z tarasem" ok.12 m2 , musieliśmy wieczorem szukać innego lokum. Podczas pobytu , na miejscu obeszłam wiele hotelików i obejrzałam ineresujące mnie oferty. W tej chwili mogę znajomym zaoferować , najciekawsze i najładniej położone . miejsca w Karpaczu  Ja już prawie na walizkachspakowana na 99 % , bo jutro tylko dopakuję kosmetyczki , jakieś drobiazgi , prasa i w drogę. Planuję wyjechać z Kołobrzegu ok.9-10 tej do Zielonej Góry i jutro dzień spędzę z synem i jego sympatią. W dalszą drogę ruszamy w środę rano i  w Salzburgu będziemy po południu. Tam spędzimy 2 dni , chcemy zwiedzić to piekne miasto, zobaczyć miejsca związane z Mozartem a w piątek rano wyruszamy do Rovinj. Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze i skorzystamy ze wszystkich atrakcji jakie proponuje Chorwacja. . To by było na tyle , moje Vitalijki ,rozstaję się z Wami na kilka dni /do 04.07/ , życzę Wam samych sukcesów , wrócę i podzielę się wrażeniami. Dziękuję Wszystkim za wsparcie i odwiedziny. Pozdrawiam   Krystyna

19 czerwca 2010 , Komentarze (3)

 Palec u nogi, już się zagoił i mogę spokojnie zacząć treningi z kijkami.  Kijki już zapakowałam do samochodu na wyjazd, bo chyba już nie pochodzę po plaży.Dni bez kijków wykorzystałam  bardzo pracowicie, oczywiście dorwałam się do okien. W dwa dni umyłam wszystkie okna i wymieniłam firanki na "zestaw letni" .To zajęcie napewno też pomogło mi w gubieniu wagi. Wczoraj rano było już 92 kg , ale po południu odwiedzili nas znajomi i dzień skończył się grillem i czerwonym winkiem.. Dużo nie zjadłam , kawałek karkówki /chudej/ i schabu , 2 chrupki oraz 2 lampki wina . Dziś rano było 0,2 kg  więcej, czyli 92,2 kg , ale to i tak uważam , że odniosłam mały sukcesik. Już tylko 2 kg dzielą mnie od 8 w przodzie. Mam nadzieję, że wrócę z urlopu i to marzenie moje się spełni. Zapowiada się, że na urlopie będziemy dużo zwiedzać i chodzić. Mój syn już  rozpisał plan co musimy zobaczyś w Chorwacji / na Istrii/  będziemy też w Wenecji. W środę dojeżdżamy do Salzburga i zostajemy tam do piątku. Chcemy zobaczyć to piękne miasto Mozarta.  W Rovinj będziemy w  piątek po południu i na wylegiwanie się na plaży raczej się nie zanosi . Ma to być aktywny, przyjemny wypoczynek. Ja się troszkę obawiam , czy nadąże za nimi w tym zwiedzaniu . Mam nadzieję, że nie będzie wielkich upałów i  dam radęDziś poczytałam  przewodnik o Chorwacji , spakowałam większość bagażu i  pogrzebałam troszkę w ogródku - wymieniłam kwiatki przed domem , bratki już wyrosły i zrobiło się brzydko. Jutro jedziemy do Darłówka na kilka godzin , dziś przyjechali tam znajomi z Ostrołęki na krótki wypoczynek  i jest okazja się spotkać. To od nas tylko  ok.70 km  i jutro po głosowaniu wybieramy sie do nich. Nie widzieliśmy się ponad rok i jestem ciekawa , czy zauważą moją  małą "metamorfozę" . Mam taką nadzieję. Pozdrawiam wszystkie moje "psiapsiółki" , dziękuję za odwiedziny i czekam na następne. Buziaczki . Krystyna

 

19 czerwca 2010 , Skomentuj

 Palec u nogi, już się zagoił i mogę spokojnie zacząć treningi z kijkami.  Kijki już zapakowałam do samochodu na wyjazd, bo chyba już nie pochodzę po plaży.Dni bez kijków wykorzystałam  bardzo pracowicie, oczywiście dorwałam się do okien. W dwa dni umyłam wszystkie okna i wymieniłam firanki na "zestaw letni" .To zajęcie napewno też pomogło mi w gubieniu wagi. Wczoraj rano było już 92 kg , ale po południu odwiedzili nas znajomi i dzień skończył się grillem i czerwonym winkiem.. Dużo nie zjadłam , kawałek karkówki /chudej/ i schabu , 2 chrupki oraz 2 lampki wina . Dziś rano było 0,2 kg  więcej, czyli 92,2 kg , ale to i tak uważam , że odniosłam mały sukcesik. Już tylko 2 kg dzielą mnie od 8 w przodzie. Mam nadzieję, że wrócę z urlopu i to marzenie moje się spełni. Zapowiada się, że na urlopie będziemy dużo zwiedzać i chodzić. Mój syn już  rozpisał plan co musimy zobaczyś w Chorwacji / na Istrii/  będziemy też w Wenecji. W środę dojeżdżamy do Salzburga i zostajemy tam do piątku. Chcemy zobaczyć to piękne miasto Mozarta.  W Rovinj będziemy w  piątek po południu i na wylegiwanie się na plaży raczej się nie zanosi . Ma to być aktywny, przyjemny wypoczynek. Ja się troszkę obawiam , czy nadąże za nimi w tym zwiedzaniu . Mam nadzieję, że nie będzie wielkich upałów i  dam radęDziś poczytałam  przewodnik o Chorwacji , spakowałam większość bagażu i  pogrzebałam troszkę w ogródku - wymieniłam kwiatki przed domem , bratki już wyrosły i zrobiło się brzydko. Jutro jedziemy do Darłówka na kilka godzin , dziś przyjechali tam znajomi z Ostrołęki na krótki wypoczynek  i jest okazja się spotkać. To od nas tylko  ok.70 km  i jutro po głosowaniu wybieramy sie do nich. Nie widzieliśmy się ponad rok i jestem ciekawa , czy zauważą moją  małą "metamorfozę" . Mam taką nadzieję. Pozdrawiam wszystkie moje "psiapsiółki" , dziękuję za odwiedziny i czekam na następne. Buziaczki . Krystyna

 

16 czerwca 2010 , Komentarze (8)

 Od wczoraj nie byłam na kijkach . W poniedziałek idąc po plaży , zabolał mnie duży palec w prawej nodze..  Byłam przekonana, że stanęłam na kawałeczek szkła i próbowałam usunąć ,wydawało mi się obce ciało .  Okazało się, że to skórka z pękniętego pęcherza i dopiero zaczęło mi to dokuczać. Do domu wróciłam lekko kontuzjowana.  Wiedziałam, że we wtorek ze spaceru będą nici. Wczoraj wzięłam się więc za mycie okien i wymianę firan i tak mi zeszło do dzisiejszego popołudnia. Byłam też z tym "paluchem" u lekarza, bo ja mam taką przypadłość, że już trzykrotnie.  takie drobne ptarcia na nodze kończyły się "różą". Napewno się spotkałyście się z tą paskudną chorobą naczyń limfatycznych. Noga puchnie, potwornie boli i  tworzą się pęcherze. Jedynym ratunkiem jest seria zastrzyków z antybiotykiem  Na szczęście ból i chwilowa opuchlizna dziś już przechodzi, ale jeszcze 2 dni mam siedzieć spokojnie i nie łazić. To już  "przerabiałam" i dlatego jestem w tym temacie taka "mądra", Ale nie ma tego złego , co by na dobre nie wyszło. Zacznę się powolutku pakować na wyjazd, bo startuję we wtorek rano i nie będzie mnie z Wami , aż do 05.07.br. i już się martwię, jak ja bez Was wytrzymam. Martwię się też , jak ja utrzymam dietkę , bo urlop chyba rządzi się troszkę  "innymi prawami". Jak wrócę , znów będę szukała pocieszenia u Was. To dziś na tyle........ Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny i komentarze Krystyna

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.