Ale nie dla mnie , bo niestety przytyłam zamiast schudnąć. Pogodę i atmosferę mieliśmy cudowną, ale zamiast schudnąć , to utyłam 1,2kg
i to tylko moja wina. W hotelu wyżywienie super i zamiast głodować, to "musiałam " wszystkiego spróbować
. We wtorek odwiedzili nas przyjaciele z Ostrołęki i był szampan , koniaczek i kolacja w restauracji. I nie pomogły żadne moczenie się w basenie i wizyty w saunach , zjedzone kalorie "zostały na wadze". To szczęście , że udało mi się pochodzić na kijkach przez 3 dni po ok. 6-7 km, bo waga byłaby jeszcze wyższa. Dopełnieniem wszystkiego, była nasza wizyta w Ostrołęce . Moja Basia to artystka kulinarna i zrobiła wszystko, by nas niesamowicie ugościć. Nie obyło się bez pysznych jagodzianek, babeczek kruchych z kremem i owocami pod galaretką i oczywiście domowym chlebkiem z ziarenkami
Jednym słowem przepyszne obżarstwo , co widać. Nagrzeszyłam , ale specjalnie nie żałuję, bo wiem , mam taką nadzieję, że dam radę wrócić do normy i znów zacznę chudnąć.
. Na Mazurach byliśmy po raz 5-ty i dopiero teraz wybraliśmy się do Świętej Lipki , zobaczyć Sanktuarium Maryjne. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem tego miejsca , mimo że jest w trakcie renowacji. Renowacja ma być zakończona w 2011 r. , ale już dziś widać jak piękny to obiekt . Wysłuchaliśmy koncertu organowego , który brzmi niebiańsko w tym kościele. Wszystkie Was bardzo zachęcam do odwiedzenia tej Świątyni , to tylko ok. 19 km od Mrągowa i jeśli będziemy jeszcze na Mazurach , to napewno tam wrócimy.
. Dziś dzień prania i robienie zapraw z ogórków, którymi obdarowała mnie Basieńka - ze swojego ogródka . Było tego ok. 20 kg i wyszło mi 42 szt. słoików 0,9 l kiszonych / takie najbardziej lubimy/ i 7 szt 0,5 l korniszonków. Starczy mi chyba na 2 lata , ale mam gwarancję, że ogórki są bez nawozów . Pogoda w Kołobrzegu sie popsuła i już widać, że wczasowiczów znacznie mniej , ale wrzesień nad morzem też jest ładny. mam nadzieję, że będę mogła wrócić do spacerków z kijkami.
. Liczę na Wasze odwiedziny i komentarze. Czekam na nie z utęsknieniem. Pozdrawiam Was i zapraszam do mojego pamiętnika. Krystyna
gaja102
18 sierpnia 2010, 09:51na Mazurach jakoś mnie tam nie ciągnie może z powodu komarów a może z powodu miłości do gór i morza.O Świętej Lipce słyszałam i to może być dobry powód odwiedzenia Mazur. Na wakacjach utyłaś nie wiele mnie wskoczyło trochę więcej, ale od czego jest Vitalia.Bierzemy się zaraz za robotę.Powodzenia Grażyna.
ewisko
17 sierpnia 2010, 17:16wróciło wczoraj rano z Sarbinowa, była tam 2 tygodnie na koloniach. Przyjechała zadowolona, schudła trochę, ale opalenizny nie ma nadmorskiej. A ja to bym właśnie jesienią się wybrała nad morze, wiem powtarzam się. Pozdrawiam ciepło Ewa
Helenka
16 sierpnia 2010, 17:14W moich planach tegorocznych miałam wyjazd min. do Św. Lipki, ale przebywając na Ziemi Słupskiej, wygoniła nas do domu prognoza pogody. Może na drugi rok( ?)w drodze na Litwę?Pozdrawiam i życzę bezproblemowego "spadania" z wagi...
AgusiaZM
16 sierpnia 2010, 09:50ja też byłam na Mazurach i tez przytyłam , ale damy rade to zrzucić, powodzenia ;-)
gillian1966
15 sierpnia 2010, 10:541,2 kg to niedużo, jeśli to widzisz i zamierzasz zaraz zrzucić; nie ma co żałować, bo spotkania towarzyskie w miłym gronie są balsamem dla naszej duszy, a w każdej diecie psychika jest równie ważna :-) zazdroszczę Ci tego, że mieszkasz nad morzem - uwielbiam!!!
hezof
15 sierpnia 2010, 10:20a wiem to z wlasnego doświadczenia, spotkania towarzysie nie pomagają dieci bo nawet jak się bronimy to i tak w pewnym momencie ulegamy i tu kończy się pilnowanie wagi a zaczynają się wyrzuty sumienia, nie ma na to recepty, trzeba się pogodzić ze spowolnieniem odchudzania lub poddajemy sie torturze niejedzenia w towarzystwie jedzacych i zachwalających potrawy współbiesiadników, strasznie to jest trudne, nie umiem sobie tego uporządkować i zazdroszczę tym którzy potrafią sobie odmówić, pozdrawiam, Zosia.
uleczka44
15 sierpnia 2010, 10:04my z mężem kochamy suwalszczyznę i wstyd się przyznać, ale Mazur zupełnie nie znam. Może jeszcze w tym życiu zdążymy tam być. Na Twoim urlopie było bardzo miło ale teraz trzeba zachować wspomnienia i brać się do pracy. Pamiętaj to nie waga ma być górą tylko Ty.
elasial
14 sierpnia 2010, 22:09jeszcze 4 km koło Ornety Krosno. Jest tam też prześliczny,przesłodki kościół barokowy prawie Św.Lipka tyle ,że tak niewypasiona. Cichutko ,pięknie...przesympatyczny gospodarz miejsca.
jbklima
14 sierpnia 2010, 20:50nie byłam w tym sanktuarium niestety.Moze kiedyś się uda....ja zapraw nie robie teraz żadnych z lenistwa, poza tym uważąm , że dla 2 osób się nie opłaca ale gdybym tyle ogórków dostała to pewnie bym pracę wykonała.....nie sypane to jest gwarancja , że będą dobre.U nas pogoda deszczowa ale jest cieplutko....jak mniej wczasowiczów to i Wam się lepiej żyje bo w sezonie bywa , że trudno przejść ulicami...liczę po cichu , że jakieś zamówienia na klimatyzację po sezonie dostaniemy z Twojego rejonu więc nie wykluczam jesiennego lub zimowego przyjazdu nad morze...wierzę w Ciebie i wiem , że to co przybyło od jagodzianek szybko zniknie!!!!!!
HannaStrozyk
14 sierpnia 2010, 20:25nie jestes wyjatkiem niestety urlopy maja to do siebie a teraz nic juz innego nie pozostalo jak dalej walczyc. Pozdrawiam
Pigletek
14 sierpnia 2010, 20:08no trudno, żeby nie próbować pyszności, kiedy się ma wszystko pod ręką?????