ojoj po wczorajszych pączusiach ciężko mi trochę na żołądku.....i na sumieniu niestety też.
*dzisiejszy wpis na zielono, z nadzieją, że te pączki z wczoraj ze mnie zejdą, spadną i się zdematerializują z mego ciała
Ale idziemy dalej, dzisiaj trochę za dużo węgli w jadłospisie, ale pomału naprawiam szkody, przede wszystkim muszę zrobić zakupy. I od jutra jestem grzeczna:) W moim klubie fitness pojawiły się nowe zajęcia - LATUNGA, pani Asia powiedziała, że podobne to bardzo do ZUMBY, na którą tak czekam, ale blisko mnie niestety nie ma. hmmmm pomyślimy, może wybiorę się w środę i obadam jak to wygląda.
No i skoro wiosna zbliża się wielkimi krokami....jeszcze tylko 12 ataków zimy hihihi, postanowiłam opracować kolejny plan odnowy siebie, swojej sylwetki, samopoczucia, ego. Plan nr..... właśnie który to numer??!! Mniejsza z tym, plan, po prostu plan. Każdy plan będzie dobry, jeśli będę go przestrzegać. Ale pomyślę jeszcze nad szczegółami:)
Życzę wszystkim miłego weekendu! Jak to jeden fajny Pan Jaromir z Czech mi dzisiaj życzył: pekny weekend pani aniu:))))