- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 marca 2018, 12:45
Hej. Ostatnio spotkałam się z opinią, że kobiety które decydują się na dziecko w wieku po 40 a mężczyźni nawet po 50 bo znam takich ludzi to egoisci. Chodzi o to, że dzieci starszych rodziców są "narażone " na wcześniejszą utratę mamy lub taty i że ludzie decydując się na dzieci w starszym wieku nie zastanawiają się nad przyszłością dzieci, tym że mogą nie poznać wnuków albo nie uczestniczyć w najważniejszych wydarzeniach z życia swoich dzieci np ślubie. Wiem, że wiek nie ma tu znaczenia bo tak samo 40 latek może zginąć w wypadku jak i 60 latek ale zakładamy życie bez wypadków a jedynie naturalną śmierć ewentualnie chorobę.
Ja mam koleżankę która niestety straciła już mamę (zawał). Jej mama miała 66 lat a koleżanka ma 23. Jest jej ciężko. Musiała odwołać ślub z powodu żałoby. Jej rodzice zdecydowali się na nią bardzo późno gdyż stawiali na karierę a teraz ona została sama, nie ma rodzeństwa a tato odszedł lata temu do innej kobiety. Usłyszałam od niej, że wolałaby się nie rodzić niż być sama bez nikogo tylko dlatego, że rodzicom się późno przypomniało o tym że chcą mieć dziecko.
A jakie jest wasze zdanie? Czy uważacie, że jest górna granica do której ludzie powinni decydować się na dziecko? Ja mam młodych rodziców, urodziłam się kiedy oni mieli po 21 lat i mam taki komfort psychiczny, że jeszcze długo ze mną będą. Uważam, że jeśli pierwsze dziecko ma być po 40 to jak dla mnie to za późno ale jeśli jest to juz 2 lub 3 z kolei to już inaczej i mówię to głównie na przykładzie mojej koleżanki.
12 marca 2018, 16:38
moja mama zmarła w wieku 50 lAt. Choroba. I nie miało znaczenia kiedy mnie urodziła. Tylko ze tak młodo zmarła. Wiek urodzenia dziecka nie zawsze wiąże się z naszym faktycznym widzimisię. Niektórzy długo się starają bo nie mogą mieć.
Masz czesciowo racje, ale gdyby cie urodzila w wieku 43 lat, bo taki przypadek znam osobsicie - to mialoby znaczenie, kiedy by cie urodzila, szczegolnie, gdyby w momencie jej smierci twoj ojciec mialby juz 70, prawda?.
Edytowany przez nobliwa 12 marca 2018, 16:41
12 marca 2018, 16:42
urodziłam dziecko w wieku 37lat , nie dlatego ze tak dlugo odkładalam macieżynstwo - tak mi sie zycie potoczyło i mam wew strach ,że nie zdołam wychować własnego dziecka ,ale decydujac sie na dziecko to nie był egoizm! a twoja kolezanka ma zwyczajnie depresje po zmarlej mamie i rozne głupoty gada ... i niech jej zycie pouklada jak najlepiej ale nie wszystko sie uklada zawsze jak my chcemy i nie do konca moze znac idee swego poczecia - moze ta opowiesc o karierze byla przykrywka do glebszej prawdy , nie jej i tym bardziej tobie to oceniac
12 marca 2018, 16:53
Jednak prawdopodobieństwo, że ktoś umrze w wieku 80 lat jest trochę większe jak to, że umrze w wieku 40 czy 50 lat... No nie wiem, ja mam młodych rodziców (ja w tym roku będę mieć 29 lat a mój tato 50) i jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego, że w tym wieku moi rodzice mieliby dopiero mieć dziecko (no wiadomo, przynajmniej tato). Pomimo tego, że choroby, bla bla to jednak nie porównujmy podejścia do życia 20sto latka a 50latka...to już są zupełnie inne pokłady energii, cierpliwości, to już totalna różnica pokoleń...wydaje mi się, że przy 20-30 latach przepaść jeszcze nie jest aż tak wielka, natomiast postęp jakoś i sposobu życia w ciągu 50 lat się o wiele więcej zmienia.
Wydaje mi się, że mieć "starych" rodziców nie odnosi się tylko do samego wieku i możliwych chorób, a właśnie do tej dużej różnicy, którą opisałam.
12 marca 2018, 16:58
Ja mam koleżankę która niestety straciła już mamę (zawał). Jej mama miała 66 lat a koleżanka ma 23. Jest jej ciężko. Musiała odwołać ślub z powodu żałoby.
Moja koleżanka też przełożyła ślub z powodu śmierci matki (rak płuca), a matka urodziła ją mając 23 lata. Od diagnozy do śmierci minęło z 5 tygodni.
Moja siostra jest późnym dzieckiem. Niczego jej w życiu nie brakuje, super dogaduje się z rodzicami. Rodzice jeszcze żyją :) Nie wygląda na taką co żałuje, że się urodziła. Nie ma reguły.
A śmierć matki boli tak samo czy masz lat 23 czy 33.
12 marca 2018, 16:58
Wszystko zależy jak się życie ułoży. Ja mam 32 lata. Bardzo bym chciała mieć dziecko, ale w tej chwili to niemożliwe (nie z mojej winy). Moja mam zmarła w wieku 44 lat, ja miałam prawie 14. I tak szczerze, to teraz brakuje mi jej najbardziej. Nie wiem minęło już tyle lat, mimo to na śmierć matki nie można się przygotować. Zawsze wiąże się to z bólem, nie ważne w jakim wieku jesteśmy. Ja mam wielu znajomych, którzy mają już odrośnięte dzieci, tych, którzy maja małe i w ogóle ich nie mają. Decyzja o późnym macierzyństwie, dla mnie nie jest kwestią egoizmu. Często zależy od zbiegu wydarzeń w życiu, a w dobie choroby cywilizacyjnej jaką jest rak, nikt nie daje gwarancji, że dziecko urodzone w wieku 20 lat, będzie miało przy sobie dłużej rodziców niż takie urodzone koło 40.
12 marca 2018, 17:03
szczerze to nie znam ludzi, ktorzy w wieku ok. 20 lat swiadomie decyduja sie na dziecko. 99% przypadkow to zwykla bezmyslnosc dzieciakow, ktorzy uprawiaja seks bez zabezpieczenia, a potem po latach probuja to sobie jakos wytlumaczyc. nitzsche określił to zjawisko resentymentem. w tak mlodym wieku nie ma sie wlasciwych podstaw by zakladac rodzine - ani pewnej odpowiednik pewnej dochodowej pracy (i nie mowie tu o pensji 10 tys zl miesiecznie, tylko takiej, ktora zapewnia godne zycie i rozwoj dla dziecka) ani swojego miejsca zamieszkania. mlodzi ludzi sa zalezni od rodzicow, ktorzy de facto utrzymuja ich i wnuka przez wiele lat.
12 marca 2018, 17:09
jestem córką starych rodziców. w styczniu umarł mój tata i uważam, że jestem za młoda na chowanie rodzica (pomijając wypadki, raki itp.). płynnie przeszłam z fazy dorastania, do opieki nad rodzicami. nie przeszkadza mi to, ale sama urodziłam wszystkie dzieci przed 30, żeby nacieszyć sięewentualnymi wnukami i żeby te moje dzieci pożyły trochę samodzielnie. jeśli mogę tak powiedzieć - mam "żal" do taty, że umarł tak wcześnie. mój najmłodszy syn nie będzie go pamiętać - ciąży mi to bardzo na duchu.
z KlaudiąGriffin się nie zgadzam totalnie. mam przyjaciół, rodzina męża jest super, mam dzieci.. z najbliższej rodziny została mi tylko mama i gdy ona umrze to zostanę całkiem sama. znajomości, które "zbieramy" przez lata,to dla mnie totalnie nie to samo co mama i tata. mąż i jego rodzina też nie. są dzieci, ale to ja mam być dla nich podporą i filarem, i chciałabym mieć takie wsparcie jak najdłużej dla siebie. nikt siętak o mnie nigdy nie zatroszczy jak rodzice, właśnie dlatego, że nimi są.
12 marca 2018, 17:10
Rozne są sytuacje. Czy ludzie mają się decydować na dziecko tylko dlatego, że są w odpowiednim wieku? Może nie mieliby za co żyć a wola zapewnić przyszłemu potomstwu lepsze życie niż od pierwszego do pierwszego w biedzie. Może nie chcą mieć dzieci i się na nie na siłę nie decydują, żeby ich nie krzywdzić - a po jakimś czasie pojawia się instynkt i chęć bycia rodzicem. Może to wpadka w tym wieku. A może zwyczajnie wcześniej nie wychodziło - sama mam znajoma, która jest pod 40, ale wcześniej poroniła, później nie mogła zajść w ciążę i dopiero teraz się udało. To bohaterka historii jest egoistką, skoro ma żal do rodziców, że została sama bo umarli. Umrzeć można w każdym wieku. Osoba z mojej rodziny straciła mamę kiedy miała 20 kilka lat - a jej mama miała 40. Choroba nie wybiera. I co - 20 letnia osoba została mamą i nawet nie dożyła 50.
12 marca 2018, 18:19
Nikt nie zna miejsca ani godziny, nikt nie wie jak długo będzie żył, ale większe jest prawdopodobieństwo wcześniejszej utraty starszego niż młodszego rodzica. Poza tym starszy rodzic to również kwestia opieki nad nim w czasie choroby lub ostatnich dni. Młodzi ludzie rozpoczynający dopiero swoje życie nie powinni być tym obarczeni. Powinni żyć i tworzyć własną rodzinę opiekować się swoimi małymi dziećmi, a nie swoimi starymi rodzicami. Starzy rodzice też z większym prawdopodobieństwem będą mieli już problem poradzić sobie z rolą dziadków. Fajnie jak dziadek pogra w piłkę z wnukiem, babcia zabierze na wyprawę w góry, albo dziadkowie od czasu do czasu będą mogli zaopiekować się wnukami.
A co do tego, że po śmierci rodziców nie zostajemy sami. Rodziców nikt nie zastąpi żadna przyjaciółka, mąż itp. Ten kto stracił rodzica wie co to znaczy. I nikomu nie życzę, aby jego rodzic nie dożył jego ślubu , pojawienia się wnuków, ukończenia studiów przez dzieci itp.
Ja wychodziłam właśnie z takiego założenia, albo teraz albo wcale , bo potem będzie za późno czyt. będę za stara, aby dożyć dorosłości swoich dzieci.
12 marca 2018, 19:46
Ja jestem dzieckiem które urodziło się gdy rodzice mieli po 41 i 42 lata ...
To jest dla mnie katastrofa. Różnica dwóch pokoleń, a co za tym idzie różnica poglądów, myślenia, sposobu życia( chociaż co do ostatniego nic mi do tego ). Od zawsze czułam ogromny wstyd z tego powodu, bo wszystkie dzieciaki w podstawówce, potem w gimnazjum miały młode mamy i ojców, które mogły być dziećmi moich rodziców..
Tak wiem, głupie gadanie, ale to jest to co czułam.
Teraz odczuwam obawy, że niedługo zostanę sama, studiów jeszcze nie skończyłam, mam pracę tak, lubię ją bardzo ale co z tego jak zarabiam bardzo niewiele... :(