Temat: co mam zrobic??!narzeczony pije

moj narzeczony pije,duzo pije, pod byle pretekstem wychodzi i pije,a potem klamie ze nie.wczoraj wyszedl z psem,dlugo nie wracal.mialam dziwne przeczucie ze znow pije,wyszlam go poszukac, spotkalam go za blokiem z piwem i setka... a on do mnnie z tekstem czemu go sledze...powiedzialam w nerwach zeby sie wyprowadzil,a on zabrał rzeczy i sie wyniosł.co mam zrobic??wiem ze powinnam zostawic go,ale go kocham.wyglada na to ze on mnie zostawil... i jeszcze to mieszkanie,sama go nie utrzymam.jestem załamana
Serafinka, wcale nie jesteś głupia a w takiej sytuacji mało kto jest twardy, wiadomo że łatwiej jest zawsze oceniać taką sytuację z boku niż się z niej znajdować. Ale po to właśnie są inni ludzie dookoła, którzy mogą doradzić, wskazać coś czego samemu pod wpływem emocji się nie widzi, i którzy widzą całą sytuację trzeźwym okiem, a którzy mają też czasem podobne doświadczenia - już przerobione.
Skoro napisałaś o tym na forum, to znaczy że chcesz coś z tym zrobić i szukasz pomocy, a to już jest pierwszy akt odwagi. Kolejnym było rozstanie się z nim. To wszystko co teraz odczuwasz, to raz - że po prostu rozpacz i żal po utraconym związku, przecież ileś tam czasu z nim byłaś związana, łączyło was uczucie, a dwa - jest to efekt tzw. współuzależnienia (warto o tym poczytać i naprawdę możesz zgłosić się po pomoc do AA, bo dla nich to chleb powszedni, terapia dotyczy często nie tylko alkoholika, ale także jego bliskich). Bardzo często możesz odczuwać takie nieracjonalne poczucie żalu względem niego, litości, uczucia że tym rozstaniem mu szkodzisz mimo że wiesz, czym może się skończyć związek z alkoholikiem itp, chęć żeby mu pomóc, mimo że Ciebie źle traktuje, obawa że przez to rozstanie się bardziej stoczy itp. To właśnie są objawy współuzależnienia i możliwe, że Ciebie to dotyczy. Ale warto spróbować coś z tym zrobić, żeby nie wpaść w jakieś jeszcze gorsze bagno.
mi bedzie potrzebny ale jakis dobry psycholog bo nie radze sobie sama ze soba...  ale wstydze sie
Daj sobie z nim spokój mówie Ci to z własnego doswiadczenia.Mam 26 lat a od 7 lat jestem mężatką, mój maz kiedys był aniołem, mamy 5 letnie dziecko a od trzech lat przechodze pieklo i właśnie zaczęło sie od tzw.''setki'' i piwa na osobności, teraz on juz nad tym nie panuje , poniża mnie robi awantury przy dziecku oszukuje mnie w kwestiach finansowych i różnych innych kiedys tego nie robił.Nikt nie potrafi do niego dotrzec bo on nie widzi w tym zadnego problemu a to jest prawdziwy horror gdy to wszystko rozgrywa sie na oczach dziecka( dziesiaj nawet nie opanował się przy chorym dziecku które miało 40 stopni goraczki) w domu sa ciągłe krzyki, szarpaniny itd. Na trzeżwo obiecuje ze to byl ostani raz ale za 2 lub 3 dni jest to samo. Zmarnowałam sobie życie i mysle nad rozwodem bo tak sie nie da żyć a najbardzij szkoda mi córki... życie z alkoholikiem to jest chyba najgorsza rzecz na świecie
Pasek wagi
tyle ze ja nie wyobrazam sobie zycia bez niego :( nie widzialam go jeden dzien i odchodze juz od zmyslow,wiem jestem chora
Mam wrażenie jakbyś nie czytała rad dziewczyn. Marika84 jest żywym przykładem tego, że alkohol zniszczy każdą miłość. Jeszcze tego nie widzisz bo nie miałaś jeszcze awantur, strachu za każdym razem jak wracasz do domu...To jest piekło, moim zdaniem masz dużo SZCZĘŚCIA, że dowiedziałaś się o tym przed ślubem. Ile kobiet by dało, żeby miec taka szansę jak Ty. A Ty jeszcze za nim płaczesz. A jemu najpewniej nie zależy na Tobie skoro się tak zachował i sobie poszedł. Miał wybór wybrał ALKOHOL. WBIJ to sobie jakos do głowy i ciągle powtarzaj, może to głupie ale ja bym sobie wyobrażała wszelkie historie ludzi żyjących po ślubie z alkoholikiem.
chcialabym zapomniec,ale nie umiem.ciezko mi,mieszkalismy razem,teraz kazdy kat mi go przypomina,nie mam znajomych do ktorych moglabym wyjsc,pracuje na osiedlu gdzie on mieszka,moja siostra mieszka z bloku naprzeciwko jego.boli mnie to ze jemu jest tak lepiej,nie probuje ze mna nawet porozmawiac.gadalam z jego siostra i ona mowi ze wie ze on bardzo jest za mna,ale sama go nie poznaje.kiedys byl inny.

> chcialabym zapomniec,ale nie umiem.ciezko
> mi,mieszkalismy razem,teraz kazdy kat mi go
> przypomina,nie mam znajomych do ktorych moglabym
> wyjsc,pracuje na osiedlu gdzie on mieszka,moja
> siostra mieszka z bloku naprzeciwko jego.boli mnie
> to ze jemu jest tak lepiej,nie probuje ze mna
> nawet porozmawiac.gadalam z jego siostra i ona
> mowi ze wie ze on bardzo jest za mna,ale sama go
> nie poznaje.kiedys byl inny.

 

Bez psychoterapii możesz sobie nie poradzić. Szukaj pomocy, zanim wpakujesz się w kłopoty. Jesteś współuzależniona.

3Wiesz co...ja kiedyś byłam w toksycznym zwiąku...byłam młoda, dopiero miałam pisac maturę. Byłam uzalezniona od mojego pewnego ex. Mieliśmy spotkania ze znajomymi ale tylko z jego. Całkowicie mnie odciął od reszty świata. Rozeszlismy się z całkiem innego powodu niż alko. Chcę Ci tytlko powiedzieć, że jak popłakałam sobie kilka dni i przeszłam czas kiedy nie umiałam sobie znaleźć miejsca bez niego to odżyłam. Zaczęłam odbudowywać relacje ze znajomymi, zaczęłam w końcu gdzieś wychodzić i na pewno Twoi znajomi też zechcą obcować z Tobą na nowo, tylko musisz im przypomnieć o tym że tego chcesz, że dobrze się czujesz w ich towarzystwie i że chcesz odzyskac fajne chwile w gronie znajomych...Ja się wtedy poczułam jak nowo naroodzona. Tylko musisz do tych znajomych wyjść bo podejrzewam, że przyzwyczaiłas ich do tego, ze byłaś osiągalna tylko dla swojego faceta i nikogo innego. Pokaż im teraz ze jesteś, że ich potrzebujesz, będzie dobrze, tylko nie wracaj do tego oszusta :)
Pasek wagi
> mowi ze nic nie jest wazniejsze ode mnie,ale to
> jedna wielka bzdura.wiem ze musze to skonczyc ale
> jest mi ciezko.mozecie myslec ze jestem glupia,ale
> nie kazdy jest twardy,nie umiem przejsc nad tym do
> porzadku dziennego.

Jak się od niego nie uwolnisz, to uwierz mi, że będziesz po 10 latach twarda jak skała, tak ci da w kość. Czy ty dziewczyno jesteś DDA? (dorosłym dzieckiem alkoholika?). Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że jest inaczej, że ktoś dobrowolnie pakuje się w związek z pijusem, no kurde kręci cię życie na krawędzi? To weź sobie kurs wspinaczki zafunduj, czy co. No chyba, że łzy cię uszlachetniają i zamierzasz zafundować piekło swoim przyszłym dzieciom, to powodzenia.
nie jestem DDA.i wczoraj wlasnie definitywnie zakonczylam zwiazek z nim,nie ma sie co oszukiwac,nic z tego nie bedzie.jakos dam rade

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.