Temat: Straszna tajemnica....?

Drogie dziewczyny,

niedawno wykupiłam dietę, zaczęłam ćwiczyć...nic nie powiedziałam swojemu chłopakowi. Nie ze względu na to że wydałam pieniądze, to moje pieniądze, dobrze zarabiam. Jedzenie przygotowuje sobie tak żeby nie widział albo udaje że testuje przepis od koleżanki, kasuje historię aby nie zauważył że odwiedzam tą stronę, ćwiczę jak nie ma go w domu. Po prostu się wstydzę ale nie wiem czego...dobrze się dogadujemy hmm znaczy raz lepiej raz gorzej ale ogólnie jest okej.... Ogólnie nigdy nie mówię mu o swoich kompleksach, wychodzę z założenia że jak nie powiem to nie zauważy... no ale to że w ciągu roku przytyłam z 8 kg to zauważył na pewno, ale nigdy tego nie powiedziałam. Ja nie wiem co jest ze mną...nie przyznam mu się chyba :( Może któraś miałam podobnie?

Pasek wagi

Powiem Ci tak ja też nic nie powiedziałam mojemu ale ja mam lajt bo mieszkam sama, czekam na niego aż wróci z nl i nie powiedziałam tylko dlatego żeby zrobić mu niespodziankę że się zmieniłam :D

Pasek wagi

Ja też na początku nic nie mówiłam. Bałam się porażki, wolałam powiedzieć już po osiągnięciu sukcesu. 

Związek może być kiepski, ja nie przeczę, to już musisz sama wiedzieć, czy wady przysłaniają zalety. Tylko to już zupełnie inna para kaloszy.

Mówienie o diecie, bądź niechęć do mówienia o niej to jest moim zdaniem mało istotna sprawa. Nie chcesz to nie mów i już. Komfort psychiczny podczas odchudzania jest bardzo ważny, więc bądź trochę egoistką. 

Związkowi możesz się oczywiście przyjrzeć jeśli czujesz taką potrzebę, ale nie rozpatrywałabym partnera jako odpowiedniego, bądź nie, po tym czy mówisz mu o odchudzaniu czy nie. 

Mój jest beznadziejny w tej kwestii, za to ma masę innych zalet i w poważnych sprawach mogę na niego liczyć jak na nikogo innego. To nie jest tak, że jak się w błahostkach nie sprawdza, to się nie sprawdzi w obliczu prawdziwego kryzysu, ale to Ty sama musisz już wiedzieć i nie o tym zresztą temat.

Nie chcesz to nie mów i nie ma co robić z tego wielkiego halo ;).

A ja myślałam, że to ja jestem z dziwnym związku.

Schudnij w tajemnicy i znajdź sobie jakis zyczliwszy model... Poza tym od gadanie o odchudzaniu, tajnikach depilacji, kieckach i rozkmin pt. "czy grubo wyglądam w tych spodniach" są koleżanki. 

heheh dobre.... mój facet wie,że ciągle się odchudzam :) nie mam przez Nim tajemnicy bo i po co :)

Pasek wagi

Ja uważam, że fajnie, jak kobieta jest taka tajemnicza, jak pięknieje niewiadomo jakim sposobem... To dodaje uroku do związku. Facet naprawdę nie musi wiedzieć, jak się odchudza, zwalcza cellulit, robi makijaż czy wymienia tampon. Zostawmy sobie coś z prywatności.

maq012 napisał(a):

nikimona napisał(a):

maq012 napisał(a):

ja nie zrozumiem jak mozna być z kimś i mieć jakieś tajemnice...nawet takie dość błache, wstydzisz sie diety? Każda baba ma jakieś kompleksy, i najważniejsze żeby facet je kochał ;-) Chyba on jako najbliższy Tobie powinien Cie w tym wspierac. A jak na imprezie zamiast pizzy i drinka bedziesz przegryzac jabłuszko do wody niegazowanej to na bank sie nie domyśli;-)  Wg mnie recepta na udany związek, to szczerość i rozmowa na każdym kroku, każdego dnia ;-) Zrobisz jak zechcesz. 
no właśnie....możliwe że problem leży gdzieś głębiej, nie tyle w samej diecie ale w całym związku....
Sory Kochana ze to powiem, ale jak facet nie bedzie Cie wspierał w tak błachej sprawie, to olej go poki mozesz. Sory to ukrywanie diety to kompletnie żaden problem, pomyśl co bedzie z Waszym zwiazkiem kiedy na prawde traficie na przeciwnosci losu, gdy nie bedzie czego do garnka włożyc, brak pracy, choroba, inne nieszcześcia. Skoro boisz sie wyśmiana w tak błachej sprawie, zastanów sie nad tym czy w życiu możesz na nim polegać. A w diecie powodzenia ;--) 
tylko, że różni ludzie inaczej rozumieją wsparcie. jeden będzie stał nad tobą, zabierał czekoladki i gonił na siłownię gdy akurat miałaś straszny dzień (nie biorąc pod uwagę twojego samopoczucia tego dnia) a inny wręcz przeciwnie - zostawi te czekoladki w widocznym miejscu i wcale nie zrozumie o co ci chodzi, bo przecież "masz ćwiczyć silną wolę" a czekoladki są jego. moi najbliżsi przy każdym moim potknięciu raczej wytykaliby moje błędy, żebym się zahartowała psychicznie i też uważaliby to za wsparcie nie biorąc pod uwagę czy mnie ranią czy nie, bo przecież liczy się efekt.... dlatego ja nie mówiłam, wolałam nie sprawdzać jakie to ich wsparcie będzie na prawdę. a każdy związek jest inny, nie na wsparciu w odchudzaniu się kończy i też na tym nie zaczyna. mój tata akurat za każdym razem jak usłyszał, że mama się odchudza to robił jej podwójne kanapeczki - pewnie się obawiał, że może odchudza się dla kogoś innego, nie wiem. dla mnie to nic nowego, że nie trzeba o wszystkim mówić w związku - to dotyczy tylko jednej strony, nie ma wpływu na drugą i można mówić lub nie jeśli się tak chce.

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

maq012 napisał(a):

nikimona napisał(a):

maq012 napisał(a):

ja nie zrozumiem jak mozna być z kimś i mieć jakieś tajemnice...nawet takie dość błache, wstydzisz sie diety? Każda baba ma jakieś kompleksy, i najważniejsze żeby facet je kochał ;-) Chyba on jako najbliższy Tobie powinien Cie w tym wspierac. A jak na imprezie zamiast pizzy i drinka bedziesz przegryzac jabłuszko do wody niegazowanej to na bank sie nie domyśli;-)  Wg mnie recepta na udany związek, to szczerość i rozmowa na każdym kroku, każdego dnia ;-) Zrobisz jak zechcesz. 
no właśnie....możliwe że problem leży gdzieś głębiej, nie tyle w samej diecie ale w całym związku....
Sory Kochana ze to powiem, ale jak facet nie bedzie Cie wspierał w tak błachej sprawie, to olej go poki mozesz. Sory to ukrywanie diety to kompletnie żaden problem, pomyśl co bedzie z Waszym zwiazkiem kiedy na prawde traficie na przeciwnosci losu, gdy nie bedzie czego do garnka włożyc, brak pracy, choroba, inne nieszcześcia. Skoro boisz sie wyśmiana w tak błachej sprawie, zastanów sie nad tym czy w życiu możesz na nim polegać. A w diecie powodzenia ;--) 
tylko, że różni ludzie inaczej rozumieją wsparcie. jeden będzie stał nad tobą, zabierał czekoladki i gonił na siłownię gdy akurat miałaś straszny dzień (nie biorąc pod uwagę twojego samopoczucia tego dnia) a inny wręcz przeciwnie - zostawi te czekoladki w widocznym miejscu i wcale nie zrozumie o co ci chodzi, bo przecież "masz ćwiczyć silną wolę" a czekoladki są jego. moi najbliżsi przy każdym moim potknięciu raczej wytykaliby moje błędy, żebym się zahartowała psychicznie i też uważaliby to za wsparcie nie biorąc pod uwagę czy mnie ranią czy nie, bo przecież liczy się efekt.... dlatego ja nie mówiłam, wolałam nie sprawdzać jakie to ich wsparcie będzie na prawdę. a każdy związek jest inny, nie na wsparciu w odchudzaniu się kończy i też na tym nie zaczyna. mój tata akurat za każdym razem jak usłyszał, że mama się odchudza to robił jej podwójne kanapeczki - pewnie się obawiał, że może odchudza się dla kogoś innego, nie wiem. dla mnie to nic nowego, że nie trzeba o wszystkim mówić w związku - to dotyczy tylko jednej strony, nie ma wpływu na drugą i można mówić lub nie jeśli się tak chce.

dobrze powiedziane....nie ma chyba za bardzo co rozkminiać tylko zając się sobą i skupić na celu :) dzięki za rady

Pasek wagi

ggeisha napisał(a):

Ja uważam, że fajnie, jak kobieta jest taka tajemnicza, jak pięknieje niewiadomo jakim sposobem... To dodaje uroku do związku. Facet naprawdę nie musi wiedzieć, jak się odchudza, zwalcza cellulit, robi makijaż czy wymienia tampon. Zostawmy sobie coś z prywatności.

Dokładnie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.