- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 lipca 2015, 19:14
Od okolo pol roku mieszkam z Narzeczonym. Przeprowadzajac sie dopiero szukalam dorywczej pracy w miescie do ktorego sie przeprowadzilismy. I praktycznie od samego poczatku ja placilam za niektore rachunki plus zakupy a Narzeczony za wynajem i czynsz (1000zl) i niektore rachunki. Wiec praktycznie wychodzilo nam po rowno w miesiacu. Teraz juz od okolo 3 miesiecy pracuje. Teraz wynikla sytuacja ze TZ sie zepsulo auto. Najprawdopodobniej sprzeglo koszt 1,5 tys. I mowi ze do mnie ze mam sie dolozyc. Pytanie do was ile mam sie dolozyc bo na pewno polowe nie. Tymbardziek ze ja ym autem nie jezdze tylko woze tylek ze tak powiem. Do benzyny sie nie dokladam. Z jednek strony skoro mieszkamy razem to powinnam sie dolozyc a z drugiej strony nachodz a mnie mysli jakim prawem skoro to jego auto. No ale w sumie tylek woze. Poradzcie mi co mam zrobic
12 lipca 2015, 19:39
jestescie narzeczenstwem, a to oznacza ze zaraz malzenstwem (bo po to ludzie się zaręczają), ale dla mnie dziwnie się rozliczacie. my skladalismy dwie wyplaty w jedną i zylismy oboje z tego. kazdy na boku miał jakies zaskórniaki dla siebie. Ale konto bylo wspólne bo życie wspólnie prowadzimy
Edytowany przez biedronka1985 12 lipca 2015, 19:40
12 lipca 2015, 19:39
A u mnie jest tak, że każdy robi to, na co go stać. Ja aktualnie dochodów nie mam i mój facet to rozumie, a jak miałam, miałam mniejsze od niego. I przy większych wydatkach to uwzględnialiśmy zawsze.
12 lipca 2015, 19:41
Moim zdaniem powinnaś się dołożyć 50 % do naprawy. Na wesele idziecie razem ? Czemu on się nie dokłada ? A jak będziecie małżeństwem to też on Ci każe zapłacić bo to twoje przyjaciółki.... dziwne dla mnie w ogóle takie podziały...
Edytowany przez Yenla 12 lipca 2015, 19:43
12 lipca 2015, 19:42
To dzielcie się procenotowo, np. po 60% z wypłaty na wspólne życie, a reszta na własne wydatki.
12 lipca 2015, 19:57
My składamy wypłaty w jedną, tzn. ja mu przelewam wszystkie pieniądze, a sobie zostawiam około 200zł. Dziwny macie układ.
12 lipca 2015, 19:57
To dziwne, że jesteście razem, mieszkacie razem i macie osobne pieniądze. Nie mogłabym się w tym połapać :)
12 lipca 2015, 20:01
Ja mam z mężem najlepszy układ wszystkie pieniądze są wplacane na moje konto :D
12 lipca 2015, 20:21
Ja mam z mężem najlepszy układ wszystkie pieniądze są wplacane na moje konto :D
hahaha!
U nas tak nie było, ale ja sobie od jakiegoś czasu przelewam większość jego wypłaty na własne konto. Mój niestety rozpieprza wszystko przez pierwsze dwa dni. Tzn. to nie tak, bo on mi trochę hasju wisi, więc przelewam "ratę" plus za mieszkanie plus zapobiegawczo, co potem i tak na niego wydajemy. Niestety hajs się go nie trzyma.
12 lipca 2015, 20:33
Wedlug mnie to taka zabawa w doroslosc i wspolne zycie.
Niby zyjecie razem ale samochod jest JEGO a ty tylko wozisz w nim tylek
Dzielenie sie wydatkami nawet w malzenstwie uwazam za dobre rozwiazanie- kazdemu nalezy sie niezaleznosc finansowa, nie ma wyrzygiwania, ze za duzo wydalam na kosmetyko czy ze maz kupil sobie kolejny niepotrzebny moim zdaniem gadzet. Ale sytuacja jaka przedstawia autorka jest co najmniej dziwna