i boję się , że polegnę na samym początku mojej walki...
w momencie psychozy głodowej -wprowadziłam dziś sobie podgryzanie płatków kukurydzianych i zalewanie ich dużą ilością popijanej wody ....
pochłaniam ich nie wiele...dosłownie kilka sztuk...
długo i namiętnie mieląc zębami każdy po kolei - tak by oszukać mózg - że niby cokolwiek zjedzone !
bo niestety w tym pieprzonym mózgu wszystko się przecież zaczyna... i kończy !
jakaś pokrzywiona zapadka nagle opada w dół i odpala myśli...
myśl zaczyna się unosić...pęcznieć....nadymać...
robi się coraz większa i większa...
poddusza neurony, które natychmiast w ruch puszczają "wizję pamięciową"
talerz...łyżka..widelec..mięso...chleb..czekolada...
jedzenie....jedzenie.....jedzenie ..
BUM - głód !
i impuls - zjeść albo nie zjeść...oto jest pytanie?....
śniadanie I
- dwie kromki ziarnistego chleba z pasztetem pieczonym , rzodkiewką, ogórkiem i papryką ( meegaaa dużoo papryyki)
- 1pomidor z cebulą w jogurcie naturalnym
- zielona ze słodzikiem
śniadanie II
- zielona ze słodzikiem
- 2 małe jabłka
obiad
- dwa ziemniaczki w łupinach
- kiszona kapucha
- ryba z piekarnika
kolacja
- 2 kanapki z chleba pełnoziarnistego
- szynka sopocka
- papryka konserwowa
- zwykła ze słodzikiem
woda
- ok 0,5 litra