Cześć Dziewczyny.
Nie melduję się i nie odzywam, bo po pierwsze nie ma się czym chwalić, a po drugie mam ostatnio stany depresyjne i Vitalia to naprawdę ostatnie miejsce, gdzie chciało mi się zaglądąć...
Jeśli chodzi o punkt pierwszy, to krótko mówiąc dieta poszła się jebać. Od dwóch tygodni mam regularne kompulsy, wpieprzam jak osioł i chyba tylko fakt, że jednak od czasu do czasu próbuję się ruszyć sprawił, że jeszcze nie przytyłam 10 kg. Ale 2 na pewno. Mam ogromny problem z jedzeniem, od rana do wieczora nie myślę o niczym innym. Wymyślanie posiłków stało się dla mnie katorgą, bo albo się boję, że będzie za dużo kcal albo że się nie najem. Ciągle patrzę na zegarek, czekam na porę kolejnego posiłku - no koszmar po prostu. Kompletnie na niczym innym nie potrafię się skupić, a moja nieudolność i nieumiejętność powiedzenia sobie "Nie!" doprowadza mnie do rozpaczy. Nie chcę znów ważyć 100 kg, tyle przecież osiągnęłam... :(
Poza tym ostatnio mam stany depresyjne. Nic, ale to kompletnie nic mnie nie cieszy, za dużo piję (a nawet alko nie poprawia mi humoru, w dodatku wtedy mam takie gastro, że żeby je ch...), ciągle jestem zmęczona, niezadowolona, drażliwa, najchętniej całymi dniami bym spała. Jakby uszło ze mnie kompletnie powietrze. Nie mam siły walczyć o lepszą figurę, nie mam ochoty być na diecie, nie mam ochoty ćwiczyć. Całymi dniami siedzę przed kompem i szukam ofert pracy. A propos - nie mieszkam w Polsce, więc nie mam powodów narzekać na polski system :) Od 7 lat mieszkam w Niemczech i mogę Wam tylko powiedzieć, że jeśli chodzi o pracę, to tu wcale nie jest lepiej. To też mnie dobija.
Dobija mnie fakt, że muszę chodzić na uczelnię, że nie mamy kasy, że nie mogę znaleźć pracy, że tyję, że kładę lachę na całe to odchudzanie i że jedzenie znowu rządzi moim życiem. Najchętniej usiadłabym i zaczęła płakać, ale nawet tego nie potrafię. Poza złością jestem kompletnie wyprana z emocji. Nie potrafię się niczym cieszyć, rzeczy, które kiedyś sprawiały mi przyjemność są dla mnie uciążliwe. Piję, mam kaca, gastro, jem czekoladę, jogurty jak głupia (jeden ma prawie 250 kcal, a potrafię zjeść 2-3 dziennie...), makaron, ser, kluchy. No kurwa. Mam tego dość. Wstydzę się wyjść do ludzi, bo wydaje mi się, że znowu jestem obłym potworem. E jest w weekendy wieczorami i w nocy w pracy (ja zaczęłam szukać pracy, a on dostał i to bez szukania! to niesprawiedliwe!), więc mogłabym gdzieś wyjść - a w życiu! Mogłabym też wykorzystać ten czas i na przykłąd wypucować chałupkę. Nic. Jak się zmuszę do zrobienia prania albo pozmywania naczyń, to jest święto...
Dużo myślę o tym, co się dzieje i co jest nie tak. Jestem z siebie niezadowolona, wściekła i nie mogę na siebie patrzeć. Myślę, że niepotrzebnie daję się ponieść emocjom... mam wrażenie, że zaczynam się poddawać. Dlatego chcę spróbować jeszcze raz. Nie zabraniać sobie wszystkiego, nie myśleć tylko o tym, czego mi nie wolno. NIe potrafię w tej chwili komponować sobie posiłków - to co jem woła o pomstę do nieba, naprawdę.
Wracam do South Beach. Wiem, że pierwsze 2 tygodnie będą cholernie trudne, ale nie widzę innego wyjścia. Ufam tej diecie i wiem, że jeśli się jej przestrzega, to naprawdę są efekty. Wszystkie inne (koepnahska i inne bzdury) to dla mnie kompletna głupota, ale na SB, przede wszystkim w I fazie naprawdę udaje się schudnąć. Zrobię sobie rozpiskę na cały przyszły tydzień i spróbuję. Niestety wiąże się to z powrotem do jedzenia mięsa, ale SB to nie jedyny powód. Jak już pisałam, wege odpowiedniki są niesamowicie kaloryczne (i niech mi nikt nie pisze, że tak nie jest, bo to znaczy, że zwyczajnie nie ma pojęcia), a nie mam zamiaru całe życie jeść kaszy i sałaty. Do łask wraca kurczak, którego się brzydzę i w ogóle nie wiem, jak to będzie z przygotowywaniem. To znaczy brzydzę się przygotowywać surowe mięso... W ruch pójdą rękawiczki :/ I środek do desynfekcji, bo ja na blacie, na który choćby chlapnęła woda z kurczaka niczego nie zrobię, dopóki nie będę absolutnie pewna, że nie ma już na nim bakterii - ot, taka mała psychoza. Świni ani innych mięs nadal nie będę jeść, bo po prostu nie lubię. Ale kurczak, pod warunkeim, że nie zawsze w tej samej postaci, jest okay. Poza tym jest sezon grillowy i nie wyobrażam sobie grilować wtylko tych tłustych wegeburgerów albo cukinii :/
We wtorek mam pierwszy egzamin, a nawet nie zaczęłam się uczyć. Nie mogę się zmusić - i tak ze wszystkim... Kompletna załamka, nie chce mi się żyć i nawet nie wiem, dlaczego :( Straszne uczucie. A tego lata miało być przecież inaczej...
Weźcie kopnijcie mnie w dupę. Napiszcie, że jestem głupia, że mam ruszyć zad, cokolwiek :) Może mi to pomoże :)
Idę teraz popatrzeć, co u Was, bo dawno nie zaglądałam... Mam nadzieję, że chociaż Wam lepiej się powodzi.
Trzymajcie się cieplutko :*
ula
LittleWhite
30 czerwca 2014, 15:37Czy będąc wegetarianką suplementowałaś witaminę B12 ?
Margarytka02
16 czerwca 2014, 20:27Moja Droga- przykro mi, że u Ciebie tak kiepsko, może to faktycznie sprawiło brak mięsa i przygnębienie. Napady głodu - niestety to się zdarza nawet po długim okresie odchudzania. Jesteś ładną, miłą i zaradną dziewczyną i o Tym nie zapominaj. Nie martw się do Ciebie też los się uśmiechnie i znajdziesz pracę. Na razie skup się chociaz troszkę na egzaminach , pogadaj z koleżankami na studiach, nie pij bo to nie pomaga a jak juz to na chwilę ale za to zacznij dobrze myśleć o sobie, na przekór wszystkiemu. Bo jesteś tego warta!!! Ja uważam Cię za wspaniałą, miłą i wrażliwą osobę. B. cię lubię więc uszy, głowa do góry. Będzie dobrze, musi być. Tego Ci życzę i tak będzie pa,pa.
puszek.
16 czerwca 2014, 18:00oj depresja kochana, bierz sie do roboty i działaj, przymusowy spacer, przymusowe dzialanie, jakas rozpiska co masz zrobic i nie ma zmiluj - zadbaj tez o siebie- wlosy,paznokcie,makijaz, wyjdz na sloneczko i nakrecaj sie pozytywnie. Tez jestem ostatnio jakos zmeczona, ale bo prace zaczelam.. Eh mam nadzieje ze jednak miesko nie bedzie Cie brzydzic ;-) a strączkowe tak, zawieraja bialko, ale tez weglowodany,a rozumiem ze je chcesz ograniczac (takie zalozenie SB). Powiem Ci ze bylam kiedys na SB i faktycznie dziala. Ale tez nie mozna zbyt dlugo,zeby nie popsuc sobie organizmu . Wogole ludzie jedza zbyt duzo bialka na codzien,a co dopiero na SB. Dzialaj dzialaj ;-)
Paoolineczka
16 czerwca 2014, 15:22Oj Ulcia, Ulcia. Kopam Cię w tyłek i weź się w garść!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D Jesteś super dziewczyną i nie załamuj się...zdaję sobie sprawę z tego, że w sytuacji kiedy wszystko się wali (nawet jeśli ciężko na stwierdzić dlaczego) ciężko wziąć się w garść. Nie raz to przerabiałam i pewnie jeszcze nie raz to przerobię. Taka niechęć do zycia potrafi wszystko zjebać, a najgorsze jest to gdy dodatkowo coś odpuszczamy, bo wtedy poczucie beznadziejności narasta. Trzeba to przetrwać, stawić czoło życiu i pocałować je w tyłek. Powiedz sobie głośno "JESTEM SILNA I NIC MNIE NIE ZŁAMIE"!!. Przede wszystkim do niczego się nie zmuszaj, bo nie o to w życiu chodzi. Znajdź umiar we wszystkim co robisz. Może jesteś zmęczona. Jeśli potrzebujesz leżeć i płakać i nie wstawać z łózka przez 3 dni to zrób to :D Taka terapia oczyszczająca :) trzymaj się kochana cieplutko, a ja mocno trzymam za Ciebie kciuki!!
nataliaccc
16 czerwca 2014, 07:36Kochana wiem co czujesz, bo u mnie takie stany ciągle się pojawiają. Jednak zauważyłam, że w przypadku przemęczenia są one częstsze. Może powinnaś troszkę odpocząć, zmienić otoczenie tak by nabrać sił i nie myśleć o wszystkim? Z pracą wszyscy w Polsce myślą, że tu życie miodem płynące. W luksusach się życie a kasiorkę zrywa się z drzewa niczym owoce! wcale tak nie jest i wiem jak ciężko. Trzymaj się i troszkę podejdź do tego z dystanse. Im więcej na to napierasz się z myślami tym gorzej. Nie wyjdzie! Powiedz sobie" będzie co ma być". Szukaj dalej, ale z dystansem. A co do diety...staraj się wychodzić i wcześniej może zaplanować jedoznko np na trzy dni. Może to odgoni Cię o ciągłego myślenia co zjeść i kiedy??? pomyśl o tym. Mi to znacząco ułatwia sprawę, miłego dzionka. Trzymam za Ciebie kciuki i czekam z niecierpliwością na wpis! buziak
jankaq
15 czerwca 2014, 20:15Ulka!!!! 3 mam kciuki, nie podawaj sie:-))))
Czarn@Oliwka
15 czerwca 2014, 14:27ojej ! :( głowa do góry musi być dobrze ... i proponuję Ci zrobić badanie na tarczycę ... ja miałam podobnie i okazało się, że mam niedoczynność biorę leki i świat bardziej kolorowy się wydaje .... bo wcześniej nie chciało się nawet z łóżka zleźć ... :( 3maj się dzielnie
Mata_Hari
15 czerwca 2014, 12:58Nie wiem, co Ci napisać. Łatwo powiedzieć "Nie łam się, tyle osiągnęłaś, nie rezygnuj!", ale dobrze wiem, że takie apele nic nie zmienią i w gruncie rzeczy nie pomogę. Musisz się sama przestawić. Wiedz zatem, że ktoś tutaj mocno trzyma za Ciebie kciuki i jest pod wrażeniem dotychczasowych efektów. Jesteś motywacją dla wielu osób na Vitalii. Mam nadzieję, że szybko się uporasz z problemami i nastrojami i wrócisz do formy nastawionej na dbanie o siebie :) Szkoda byłoby zaprzepaścić całą tę niesamowitą pracę, którą do tej pory włożyłaś w odchudzanie :)
nowaja2014
15 czerwca 2014, 12:51Kochana, przede wszystkim wyrzuć alko w kąt! Jeśli od tego zaczniesz będzie już tylko lepiej, zobaczysz ;) I pamiętaj, że nieważne jak wolno robisz postępy, ważne, że je robisz ;* Trzymam za Ciebie kciuki! Bądź silna i nie poddawaj się! Już tyle osiągnęłaś, nie zapominaj o tym ;*
Vacaburra
15 czerwca 2014, 12:46ooooo a mnie tu tak długo nie bylo i nawet nie wiedziałam, że u Ciebie gorszy okres... mysle, ze teraz potrzebny Ci spokój i dyscyplina- tzn. bez stresu, bez panicznego mylenia o tym, ze przytyjesz, ale jednoczesnie jasne zasady do przestrzegania, zeby wrócic na dobre tory, a potem w konsekwencji tez do lepszego samopoczucia. mysle ze dobrze Ci zrobi to SB - trzymam kciuki z całego serca. Nie mozesz sie teraz poddac- za duzo osiągnęlaś! daj odpoczac psychice ale zdyscyplinuj cialo! buziaki
lolo16
15 czerwca 2014, 09:42Kurde, to chyba taki czas...bo i ja ostatnio zawalam moje rezultaty:(.... ale musimy się nie poddawać i pokazać światu efekt "wow", pozdrawiam:)
kingoje82
15 czerwca 2014, 00:43Sama nie jestes w takim stanie, mi tez zdarzaja sie takie napady depresyjne, trudno z tego wyjsc, ale musisz po prostu sie strzasnac po buzce i powiedziec nie, bo przeciez nie chcesz znow wazyc 100kg? Po dobroci nie da rady, musisz sobie twardo powiedziec nie, a jak dieta SB dziala na ciebie dobrze to do roboty!
MariaMagdalena1974
14 czerwca 2014, 19:19Ulcia rzuc ten alkohol!!!!To wszystko jego wina i ta deprecha jest z jego powodu!!!Trzymaj sie malenka:)BUZIAM!
natalie.ewelina
14 czerwca 2014, 18:39tak mi przykro...wiem jak sie czujesz....tez miewam takie okresy najchetniej wtedy usnela bym na zawsze....przytulam mocno
Grubaska.Aneta
14 czerwca 2014, 17:19Nie będę Cię kopać po tyłku bo sama cienko przędzę w tym temacie:/
Tarjaa
14 czerwca 2014, 15:28Ja rowniez mialam okresy zalaman psychicznych. Zastanow sie co jest przyczyna tych stanow depresyjnych, pomysl co sprawia Ci radosc, poszukaj rozwiazan , krok po kroczku. Moze pomyslisz, ze sie madrze ale ja mowie z doswiadczenia. Nie poddawaj sie :) Optymizm to podstawa, ale i jego trzeba sie nauczyc. Trzymam kciuki, glowa do gory :))))
siczma
14 czerwca 2014, 15:13Zaczne wiec od 'rusz zad!' ;) Aaale tan naprawde to mam nadzieje, że wkrótce wróci Ci dobry humor, wróca checi do życia i wszystko zaznie wychodzic na prosta. Co do Twojej diety- ja ufam tylko mż, ale jeśli wiesz, że sb jest dla Ciebie dobra to trzymam kciuki za to by przyniosla oczekiwane rezultaty i dala Ci kopa do dalszej walki o siebie. Nie pij tyle alkoholu, szczegolnie, ze masz po nim gastro!