Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Studentka ze słomianym zapałem do odchudzania. Zmagająca się z wagą od kilku lat.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2725
Komentarzy: 44
Założony: 20 lutego 2014
Ostatni wpis: 11 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
soCandice

kobieta, 30 lat, Wrocław

172 cm, 87.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 marca 2014 , Komentarze (7)

Po tym, jak mimo biegania na siłownię i picia dużych ilości wody moja waga ciągle szła do góry (92,7!!), przemyślałam sumiennie sprawę i doszłam do wniosku, że chyba jednak coś jest nie tak z dietą. 


Wiecie, wagę zbija się w 80% w kuchni, a 20% na siłowni.


Dlatego przeszłam na dietę, którą stosowałam około 3 lat temu. Jest ona dokładnie rozpisana i oscyluje w granicach 1300/1400 kcal. Oczywiście jest ona dla mnie wyznacznikiem, nie trzymam się jej już tak 100% bo nie dam rady robić takich obiadów, jak są tam podane.

Regularnie staram się biegać na siłownię. Czasami mam nogi jak kłody, tak jak dzisiaj i zamiast biegać, ustawiam sobie tryb "pod górkę" i szybko maszeruję. Czasami przy takim czymś spalam więcej niż przy bieganiu.

Ale ostatnio dopadło mnie przesilenie wiosenne. Paznokcie się łamią, chce się spać i jeść niezdrowo i ta niemoc. Ale nie daję się, staram się myśleć pozytywnie, bo w końcu robi się cieplej i wyszło moje kochane słońce!

Teraz czas Was poodwiedzać. Trzymajcie kciuki, żeby waga mi spadła, bo tu już nie chodzi tylko o wygląd, ale i o moje zdrowie.

7 marca 2014 , Komentarze (4)

Okres przyszedł, a waga lewo drgnęła. 0,4 kg. Co to ma być? Trochę się podłamałam i dzisiaj dosłownie "zajadłam" to. Żarłam emocjonalnie, to chyba najgorsze, co może być. Generalnie wydaje mi się, że za dużo po prostu jem. Chyba wrócę do ważenia rzeczy i polecę na początku ze starej diety, rozpisanej. W niedzielę planuję sobie zrobić oczyszczanie na samych jabłkach i wodzie mineralnej. Jeden dzień, żeby organizm miał chwilę wytchnięcia od tej całej spożywczej chemii.

Na dziś 91,3 kg.
I otwarcie powiem, że jest źle.




Ehh, chyba nigdy nie dorobię się ani takiej figury ani takich nóg.

5 marca 2014 , Komentarze (5)

Ostatnie dni, to prawdziwy koszmar. KOSZMAR. Jestem przed okresem i mogłabym wchłaniać jak odkurzać. Na sporą słabość pozwoliłam sobie dzisiaj. Waga pokazuje więcej, a ja jestem sfrustrowana. Ale się nie poddaję.

Uczę się pić tyle, ile powinnam. Codziennie minimum 3 butelki 500 ml dziennie. Liczę na to, że to mnie uratuję i dosłownie modlę się, o spóźniający się okres, żeby ta waga ruszyła i żebym te straszne dni miała już za sobą.

A teraz trochę się zmotywujmy:










1 marca 2014 , Komentarze (7)


 Pierwszy 'cheat day' za mną. Kolejny czeka mnie za dwa tygodnie, ponieważ na takie cheat days będę się decydować tylko wtedy, gdy wracam do domu. Od jutra już wszystko wraca do normy, a ja pracuję dalej nad wymarzoną sylwetką. Jestem słoikowcem, ale na szczęście moja mama nie ma problemu z tym, żeby ugotować dla mnie coś chudego, więc w końcu zamiast obżerać się pierogami, dostanę chudy gulasz i jeszcze coś, co nie wymyśliłam. Ktoś ma jakieś propozycje? Czasami sama sobie przygotowuję ryż z warzywami, bo to nie jest jakaś magia i mam na to czas, jak tylko zechcę.

Miałam dzisiaj ćwiczyć, ale większość popołudnia spędziłam na porządkowaniu pokoju po remoncie. Jutro się poprawię, przynajmniej się porozciągam, bo dawno tego nie robiłam.

Dzisiaj kupiłam spodnie. Rozmiar XXL, bo to z tych porządnych, które są drogie, ale przynajmniej nie przecierają się przez moje grube uda w 3 miesiące. Nienawidzę tego rozmiaru.

Więc to zmienię.






26 lutego 2014 , Komentarze (3)







kocham tę piosenkę, zawsze wprawia mnie w dobry humor
Staying in my play pretend

 Where the fun ain't got no end

Dzisiaj pierwszy dzień bez słodyczy.



Miód w mleku się nie liczy prawda? To walka, bo przeziębienie mnie bierze. Nawet cukier w herbacie został zastąpiony słodzikiem. I wiecie co? Jak sobie pomyślałam wczoraj, że słodycze po prostu przestają dla mnie istnieć, to dzisiaj było mi całkiem łatwo. Pewnie najgorsze przede mną, ale przetrwam.

Jutro i wf (mam nadzieję, że się odbędzie) i idę na siłownię. Mam nadzieję, że dziewczyny nie oleją faktu, że to studia więc na wf można przyjść i posiedzieć. Nienawidzę takiego podejścia do tematu.

Dzisiaj niestety wpadł fast food na obiad, ale zdarza się to rzadko i mam zamiar całkowicie to wyeliminować. To moja współlokatorka ma na mnie taki wpływ, zanim tu przyjechałam, to mogłam nawet pół roku nie chodzić do takich "restauracji". Czas do tego wrócić, nie na darmo rodzice wpajali, że to śmieciowe jedzenie (i notabene dość drogie!).





25 lutego 2014 , Komentarze (7)

 Dobra, muszę się przyznać, że nie robię dosłownie nic, żeby się ogarnąć. Wczoraj i dzisiaj miałam big cheat days! A tak być nie może, zwłaszcza że mam obok siebie osobę, z która jadę na wczasy i która też się odchudza i mnie wspiera. Muszę się ogarnąć, żeby pokazać innym, że potrafię.
Nie dlatego, że chcę być zgrabna na wakacjach. Dlatego, że chcę być zgrabna na co dzień. Czuć się świetnie, mieć czystą cerę (co uniemożliwiają mi słodycze, bo po prostu jak je jem, od razu widać to na twarzy). Nie mam już na stancji nic słodkiego i nic takiego nie kupię. Zrezygnuję ze słodzenia herbaty. Te trzy dni do piątku, to będzie odzwyczajanie się od słodyczy, od których jestem dosłownie uzależniona. To będą straszne dni, bo trzy pierwsze są zawsze najgorsze.
Ale muszę sobie poradzić.



23 lutego 2014 , Komentarze (7)

Po ostatnich trzech dniach odpuszczania sobie, przyszedł czas, żeby się ogarnąć. Poniedziałek jest moim nowym początkiem. Póki co chciałabym dojść do tej magicznej liczby 85kg, bo zawsze ciężko mi do niej dociągnąć. Nie chcę się tym razem poddać.
Zeszłe trzy dni to było istne słodyczowo-alkoholowe(alkoholowe tylko wczoraj) obżarstwo, co już więcej nie będzie mieć miejsca.
Nie zrezygnuję całkowicie ze słodyczy, bo je lubię. Jednak stanowczo je ograniczę.
Mam wykupiony karnet i już jutro plan, żeby wrócić na siłownię. Na nowo buduję kondycję, po 3 tygodniach leniuchowania w swoim domu. Zdecydowałam się na tzw. 'cheat day'. Będzie się od zaczynał od wieczora w piątek i kończył w sobotni wieczór. W tym dniu będę sobie pozwalać na to, na co mam ochotę (w granicach zdrowego rozsądku).


20 lutego 2014 , Komentarze (4)

 Zaczynam jeszcze raz. Nie chcę spędzić kolejnego lata, przeglądając się w lustrze i twierdząc, że wolę się pocić w dżinsach i niż pokazać moje nogi w krótkich spodenkach. Przestanę w końcu gadać, że muszę się wziąć za siebie. Zrobię to, a inni nie będą wiedzieć. Oni dopiero to zauważą, a jak to się stanie - znaczy że jest dobrze. Moją inspiracją jest Kristina Romanova, która ma cudowną, dziewczęcą urodę.

Mam nadzieję, że będziecie ze mną i będziecie mnie wspierać.
Mój pierwszy goal, ustalam 85 kg.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.