Melduję, że zapał nie ulotnił się po pierwszym dniu, po pierwszym wpisie :)
Coś tam działam nadal. Czasu brak, jeszcze nigdy tak bardzo mi go nie brakowało...
Ale mam motywację większą niż kiedykolwiek, ale o tym w wolniejszej chwili ;)
Po prostu zostałam sama z dzieckiem, z wielkim domem - to mój świadomy wybór ale nie zmienia to faktu, że żeby finansowo się z tym wszystkim wyrobić i żyć na przyzwoitym poziomie to muszę się sporo nagimnastykować... Jeszcze kończę studia, Iga chodzi do przedszkola, więc życie na pełnych obrotach i w ciągłym biegu. Czas mamy wypełniony po brzegi i niektórzy nawet pytają jak my to robimy, że wystarcza nam na te 24 godziny... Po prostu jak trzeba dać radę to sobie człowiek daje, a jeszcze jak motywuje chęć udowodnienia światu, że poradzę sobie lepiej niż wszyscy zakładali to nagle ta doba jest niczym z gumy ;)
W większe szczegóły wejdę w niedługim czasie, teraz lecę dogotować obiad i po Igę do przedszkola.
Co do orbitreka i wszystkiego innego:
1.03 - 6 km
2.03 - nic
3.03 - 8 km (prawie godzina, dobry wynik jak na drugi raz!)
4.03 - 6 km
5.03 - nic
podsumowując: 20/123 km
dziś coś na pewno wykręcę, bo mam luźniejszy dzień ;)
Na inne ćwiczenia czasu i siły brak.. z tym orbitrekiem to trzyma mnie w ryzach fakt, że coś sobie obiecałam, jakieś wyzwanie sama sobie rzuciłam ;) Ale i tak coś modelującego jeszcze dorzucę!