Miałam się odezwać po ciężkim tygodniu więc odzywam się :)
O matulu, co za meksyk mam na tych studiach, gdyby nie obowiazki przy Iguni byloby mi sto razy lzej ale dobrze jest jak jak jest :)
Mowilam, ze ten tydzien na uczelni byl ciezki ale ten na pewno go przebije, codziennie chociaz jedno kolokwium bez mozliwosci poprawy, prezentacja, 3 sprawozdania z cwiczen, referat. Dobrze, ze jest jeszcze cos takiego jak weekend, bo w innym przypadku nie wiem kiedy nadrabialabym to wszystko. Duzo tez ucze sie nocami, tak od okolo 22 do 1-2 to moj codzienny standard. Rano Iga spi do okolo 9, ja juz wstaje do ksiazek o 7. W ciagu dnia spi dwa razy po pol godziny, czasami nawet tylko raz wiec w dzien nie mam mozliwosci na nauke. Oby wytrzymac jeszcze ten tydzien, pozniej juz bedzie z gorki!
Co do cwiczen to wracam do nich po sesji.
Nie mowie o codziennym cwiczeniu, bo nie da sie codziennie cwiczyc przy niemowlaku i nauce.
Ostatnio podczas rozmowy z D zapytalam co woli u kobiet: spore piersi czy ladny tylek.
Stwierdzil, ze to drugie... A ja jestem z tych o sporych piersiach a tylka brak, szczegolnie teraz po ciazy. Sama nad tym ubolewam, bo wszystkie spodnie brzydko na mnie wygladaja, szczegolnie teraz jak waze 44-45 kg.
Tak wiec wiosna nalezy do mojego tylka!
Po tylu latach walki z brzuchem przerzucam sie na tylek.
Wiem, ze nie bede wygladala jak Kim, nawet nie chialabym. Wiele rzeczy jest uwarunkowanych genetycznie i z pewnymi kwestiami sie nie wygra ale cos tam zdzialac zawsze mozna :)
A u Was jak wygladala walka z ta partia ciala? :) Ja nigdy nie orientowalam sie w cwiczeniach na tylek, bo najzwyczajniej w swiecie jedyny moj kompleks to byl BRZUCH!
Wracam do ksiazek, odezwę się pewnie za jakis tydzien :)
Trzymajcie się Dziewczyny!