Witajcie dziewczyny
Wróciłam wczoraj z urlopu i miałam dziś jechać dalej przed siebie do koleżanki na zlot.
Niestety pochorowała się.
Musiałam zwrócić bilety i teraz męczę się w 4 ścianach w mieszkanku w Toruniu, gdzie wciąż słyszę w głowie wyrzut moich rodziców (głównie taty),że nie wracałam z nimi do domu...
"Teraz się będziesz tam nudzić" mówił mi wczoraj...
Trochę prawda, ale oni nie rozumieją że u nich też się nudzę. Tam nie ma ludzi! Tu mam szansę spotkać się jeszcze z kimś i uratować urlopowy weekend.
Poniedziałek chyba przepracuję o ile kierownik pozwoli mi wycofać urlop. Wezmę go w innym terminie.
I teraz małe podsumowanie urlopowych 4 dni... (liczby zaokrąglone)
zrobionych kroków: 48000 (podobno... chociaż czuję że było ich więcej)
km przejechane: 800
km przechodzone: 38,5
najwięcej ruchu: wtorek (20500 kroków, 14,5 km)
spalone kalorie podczas chodzenia wg zegarka: 2175 (zdecydowanie coś za mało!)
waga po urlopie : 78,8
stracone cm głównie w cyckach :P
Na moje to mnie aplikacja coś oszukuje. W życiu nie powiedziałabym że np. we wtorek było tylko trochę ponad 20tys. kroków. :P ale i tak ładnie. Przyznaję się bez bicia że kiedy pracuję nie mam dziennie nawet 10 tys.
Jedzenie urlopowe?
Nie było tak źle.
Fakt - jak to w podróży. Nie było regularnie. Tak naprawdę były 2 posiłki dziennie. Śniadania bardzo zdrowe - ciemne pieczywko, biały ser, szynka drobiowa, niskosłodzony dżem z żurawiny... do tego witaminki (pomarańcza, arbuz, jabłko). Oczywiście to nie z jednego dnia :P
"Obiady" były dość zwyczajne. Kawałek mięsa z drobiu, surówki, pieczone lub gotowane ziemniaczki z koperkiem. Nie wydziwiałam.
Dziś mam przez to mega ochotę na makaron :P I zdecydowanie będę też musiała upiec sobie rybkę.
Liczę że spadek kg dopiero gdzieś tam nastąpi, bo mięśnie dostały kopa. Zwłaszcza schodowego :P Jakbym miała podsumować środowe schody to pewnie z 500 by wyszło. Nie liczę tych w hotelach, a jedynie te na wieże kościoła i zamkowe ;) 500 w górę i 500 w dół. Można? ;) i to bez zadyszki! Byłam bardzo zadowolona z mojej kondycji.
Dziś czuję troszkę łydki jeszcze. :P Ale to takie delikatne.
No nic... wracam do rzeczywistości.
Kawka z cynamonem na spalanie i ćwiczenia + sprzątanie. Taki plan piątkowy. ;)
Po południu może jakieś zakupy... w końcu wypłata na koncie :P hihi ostatnia z tych przed podwyżką. ;)
Buziaki! :*
p.s. zdjęcia panoramiczne robiłam pierwszy raz, ale chyba złe nie wyszły ;)
angelisia69
11 września 2016, 13:22puk,puk!Mam nadzieje ze moc jest z Toba ;-)
Barbie_girl
25 lipca 2016, 14:38Swietna aktywnosc !!! :) sliczne zdjecie ;) kocham takie wyprawy i takie miejsca ;) fajnie ze milo spedzilas czas ;) wspomnienia sa :) zycze Ci aby waga zaczela spadac kochana buziaki i milego dnia ;) ;*
zurawinkaaa
14 lipca 2016, 20:58zdjęcia świetne :) piękne miejsca :) oj żeby cm z brzucha leciały tak szybko jak z biustu :D
milunia0404
8 lipca 2016, 19:49Zdj panoramiczne super też takie lubie :) Super że urlop się udał. To masz z rodzicami jak ja z moimi dziadkami :D W ich wiosce są trzy domy :D haha czasami zwykły dzień gdy nie ma do robienia drzewa, pola czy czegoś jeszcze innego to jak niedziela :D
angelisia69
8 lipca 2016, 19:08fajnie ze urlopik juz za toba i w jakims stopniu wypoczelas,ale czas wracac na dobre tory i pilnowac zeby waga nie wzrastala.Pozdrawiam serdecznie
EfemerycznaOna
8 lipca 2016, 14:58Zdjęcia potrafisz robić w dodatku bardzo zacne. Jaki ruch kochana, nic tylko podziwiać. Jestem przekonana,że coś tam znajdziesz aby sobie resztę wolnych dni zorganizować.
30kg-do-szczesciaa
8 lipca 2016, 12:11Super zdjęcia:)
NyuKarisia
8 lipca 2016, 11:38Zdjęcia panoramiczne fajne - a gdzie byłaś? Ja chyba też tyle ruchu miałam przez ostatnie dni, chciałam włączyć appke żeby mi podliczyła kroki i kilometry ale bałam się za dużo baterii w tel mi zeżre, także niestety nie wiem :(
Rayen
8 lipca 2016, 11:41Warmia i Mazury. :) Ślicznie tam było. Wyjazd z nastawieniem na zwiedzanie i poznawanie historii. W sumie dlatego wolę mieć opaskę/zegarek co mi zlicza kroki, km, kalorie... a jak trzeba to odpalam apkę w telefonie i mam podsumowanie kolejnych dni :) a zegarek sam "zjada" swoją baterię, która wystarcza na ok. miesiąc. ;)
NyuKarisia
8 lipca 2016, 11:43No to super! Ja też muszę się zaopatrzyć w taki zegarek :D