W połowie sierpnia założyłam sobie, że do Bożego Narodzenia schudnę 15kg. Że przyjadę na urlop do domu i wszystkim szczeny z wrażenia opadną. Że będę bardziej zadowolona ze swojego wyglądu. I tak też zaczęłam zapisywać wszystko co jem w zeszycie, liczyć kalorie dokładniej niż wcześniej, podeszłam do tego skrupulatniej. Kilogramy leciały - widziałam na wadze, ale nie widziałam po sobie, w końcu te sadło wciąż na mnie było. Dołożyłam basen i przysiady + brzuszki, czasem Chodakowska. Kilogramy wciąż leciały, a ja w lustrze widziałam tę samą dziewczynę. Aż poszłam do sklepu po nowe spodnie, bo stare się jakieś rozciągnięte zrobiły. Weszłam w rurki w rozmiarze 42, a obcisły czarny top na ramiączkach i bluzę kupiłam M. Wcześniej spodnie - 46, a góra XL/44-46. Wyszłam z h&m'u, zadzwoniłam na skype do mamy i się popłakałam. Może to głupio brzmi, ale tak było. Bezcenne. To była połowa października. W listopadzie już kupiłam spodnie rozmiar 40. W życiu już nie założę szerokich spodni na codzień. Mowy nie ma! Założyłam, że w wigilię będę maksymalnie ważyła 75kg. I tak 24/12 na wadze miałam 73,8kg, cel osiągnięty. Jak przyleciałam do domu to w życiu się tylu komplementów nie nasłuchałam. Aż mi głupio było po trzech dniach. Ale satysfakcja nie do opisania. Znajoma zapisała się na siłownię po spotkaniu ze mną i się wciąż trzyma tego. Mega.
Jeszcze bardzo dużo pracy przede mną, muszę zrzucić 'poświąteczną nadwyżkę' i w maju zobaczyć najwyżej 69kg. A później, może w wakacje, może po, dojdę do 60kg. Taki jest plan, a nie marzenie. No i musi się w końcu udać, skoro jestem jakby na półmetku:).
*
Nie wprowadziłam sobie restrykcyjnej diety - jem około 1200kcal i się najadam idealnie, raz w tygodniu mam cheat daya bo zazwyczaj wpada jakieś gówniane jedzenie albo słodycze/popcorn, wychodzę też ze znajomymi raz w tygodniu na jakiś alkohol.
*
I chociaż nie jestem jeszcze z siebie zadowolona, to gdy oglądam stare zdjęcia i chcę zwymiotować patrząc na siebie - muszę przyznać, że tę odrobinę dumy się czuje. Nawet jak kiedyś będę w ciąży to nie pozwolę sobie na bycie orką sprzed pół roku.
Wiem, że to nie jest wieeelka przemiana, wspaniała czy coś.. ale jest to pewien krok i chcę go tu zachować, zapamiętać.
marta_kokocinska (pracownik Vitalia.pl)
12 lutego 2015, 14:41ale to jest wielka przemiana! :) gratulacje!
eliza61
11 lutego 2014, 19:59serdecznie Ci dziękuje za wsparcie. Przynajmniej wiem, że nie jestem sama z moimi problemami
Lena_
11 lutego 2014, 19:48wow wielkie gratulację ;) piękna przemiana
Coffee1976
11 lutego 2014, 19:00a dziękuję, polecam, smaczna jest i bez chleba się najadłam ;) ps.ale pięknie chudniesz, gratuluję wytrwałości!!!!!
Cindy1111
11 lutego 2014, 18:59wyglądasz świetnie:) ogromna zmiana.
aisha2013
11 lutego 2014, 13:13Niesamowita zmiana... podziwiam z calego serca ze zalozylas sobie cel i go zrealizowalas:)
Agniess
11 lutego 2014, 13:00gratuluje....zmiana ogromna, a co to będzie jak dojdziesz do swojej wymarzonej wagi...powodzonka, trzymam kciuki :)))
pannaWeasley
10 lutego 2014, 15:26po prostu WOW....
sweetchocolate88
10 lutego 2014, 12:41Świetnie wyglądasz i nie mów, że nie ma wielkiego efektu i dużej zmiany. Efekt jest rewelacyjny. tak trzymaj :)
Modliszka84
10 lutego 2014, 11:49Witam, kawał dobrej roboty. Moje GRATULACJE. Mega wysiłek - efekt widoczny wzbudzający zazdrośc ale taką pozytywną! Też się zabieram za ćwiczenia - przemiana wielce motywująca!.Życzę Tobie wytrwałości do 60 kg!!! Pozdr.
katrin2593
10 lutego 2014, 11:45świetna zmiana;)!
Monyyka
10 lutego 2014, 11:43widać przemiane :) gratuluję! :)
Nowe_Ja
10 lutego 2014, 11:25Nie duża zmian? Dziewczyno wykonałaś kawal dobrej roboty;) Gratuluje wyglądasz rewelacyjnie. Zmotywowałaś mnie do działania ;)
Ciaacho
10 lutego 2014, 11:19Wyglądasz świetnie! Bardzo duża przemiana. Do takiej dążę *-*.
anulka1988alfa
10 lutego 2014, 11:11Super przemiana! Gratulacje:)