Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania skłoniłam się sama. Po raz kolejny. Czuję, że jest źle i może być tylko gorzej...

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489
Komentarzy: 32
Założony: 8 stycznia 2018
Ostatni wpis: 3 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
polate

kobieta, 31 lat, Nowy Targ

185 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 lutego 2018 , Komentarze (2)

margarettttttttt - specjalnie dla Ciebie :)
Witajcie, 

Zapuściłam się, zgadza się. Ale szczerze wam powiem, jak zaczynałam przygodę zastępowałam koleżankę i miałam nieco więcej czasu, żeby coś skrobnąć. Od 2 tygodni wróciłam do swoich obowiązków w pracy i nie mam za bardzo czasu. 

Co do moich poczynań - trzymam się pilnie, trochę grymaszę i zmieniam menu, ale chcę robić tak aby mi smakowało. Mam spore problemy zdrowotne, tzn. trawienno-jelitowo-bógwiecojeszcze. Wczoraj byłam u lekarza bo brzuch dawał tak popalić, że nie mogłam już wytrzymać. Standardowo badanka podstawowe + próby wątrobowe (bo coś tu nie gra, a mój organizm lubi płatać figle) i antybiotyk. Podejrzenie ma, że moje problemy biorą się z dróg moczowych, ale kto wie... Przez to czuję się fatalnie. Taka ciężka, w ogóle na jedzenie patrzeć nie mogę. Efektem tego wszystkiego (tak myślę) brak spadku wagi, co mnie bardzo zasmuciło. :( Ale miejmy nadzieję, że będzie w końcu lepiej. 

Nie chcę się poddawać, bo nie po to zaczęłam, żeby to wszystko zaprzepaścić. Dumna z siebie byłam ostatnio jak wyszłam od fryzjera po 20 (a powinnam zjeść o 19, ssało jak nie wiem) i szłam z myślą: "Może kupie na szybko drożdzówkę a jutro sobie odpuszczę gotowanie...". Ale przemówiłam sobie do rozsądku. Przyszłam do domu, zjadłam kolację jaką miałam zjeść, ugotowałam co miałam ugotować. 

Reasumując, ostatni czas był ciężki, ale nie poddaje się (ninja)

Postaram się częściej pisać :D

Miłego weekendu.

19 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Yes! Yes! Yes we can! I can! 

Dzisiejszy poranek mimo choróbska, które rozkłada mnie z minuty na minutę, był szczęśliwy. Jak zobaczyłam wagę, szybko się obudziłam. Trzy razy na nią stawałam, czy aby na pewno nie robi mnie w konia. -1,9 kg?! No way! To mi się podoba. Faktem jest, dostałam okres, wszystko popuściło. Ale mimo wszystko czuję się "lżej". Od jakiegoś czasu doskwierały mi bule brzucha, ogromne wzdęcia. Nie ma, zniknęło! W tydzień? Świetnie, to co będzie jak znów osiągnę cel? Będę latać z tej lekkości? :D

Byle tak dalej, może nie w takich ilościach, bo to niezdrowe. Ale idziemy w dobrą stronę. Oby tylko choroba nie rozłożyła mnie na amen, chociaż dobrze jej to idzie od 3 dni... Powoli konam.

Miłego weekendu wszystkim życzę, i samych sukcesów! (zakochany)

P.S. Chodzą za mną lody. No nie byle jakie, tradycyjne, nie sklepowe... Czyż nie wyglądają apetycznie?! Poniżej wersja z brownie, ale są też z samymi owocami (slina)

17 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Ok, dziś środa, tak? :) Zatem dziś będzie 7 dzień. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Oczywiście, jak to ja, już po pierwszym dniu było słynne "nie chce mi się". Ale przezwyciężyłam sama siebie i tak dotrwałam do dnia 7. Jest smacznie, jest dużo i jest szybko. Jak do tej pory naprawdę potrafiłam spędzić 2-3h na przygotowywaniu jedzenia na drugi dzień, tak tutaj max 1h (ale tak długo mi w sumie to jeszcze mi chyba nie zeszło) i po robocie. Mogę odpoczywać. 

Chłopak jednak nie chce, ale dostaje chociaż obiadki. Lepsze to, niż kupne z baru :D Doszedł do wniosku, że nie przeszkadza mu już jego brzuszek. (A naprawdę nie ma dużego (zakochany)).

Zobaczymy co waga powie w piątek. Do tego wszystkiego jeszcze dochodzi fakt, iż zaczęłam tydzień przed miesiączką, która nadejdzie lada moment. Ale się nie poddaje.

Jak bardzo mnie kusi słodkie (choć o dziwo nie mam specjalnych ciągotek, jedynie mam ochotę na nasze nowotarskie lody <3) to zjadam kostkę gorzkiej czekolady. No przyznaję się.]:>

Jedyna rzecz smutna to to, że zepsuł się mi mój orbitrek! (szloch) Nie dość, że się w końcu zmobilizowałam ( a właściwie mój kręgosłup mnie zmusza powoli do tego) to kurna wczoraj pękła jakaś guma czy jak to się tam zwie i można sobie machać nóżkami w powietrzu... Dobrze, że chyba gwarancja jeszcze jest...(mysli)

Trwamy dalej!8)

10 stycznia 2018, Skomentuj
krokomierz,10984,94,659,21635,7249,1515605214
Dodaj komentarz

10 stycznia 2018 , Komentarze (10)

Dziś dostałam jadłospis. Pierwsze wrażenie? Smacznie wyglądające przepisy. Możecie wierzyć lub nie, po tylu moich próbach, to co zobaczyłam to są wręcz rarytasy. Masa owoców, ryby... Nienawidzę stać wieczorami w kuchni, żeby nagotować sobie na następny dzień, a tu wydaje się, że długo mi to nie zajmie Ogromny plus. 

Najważniejsza rzecz, jaka przeszła mi przez głowę - powinno smakować mojemu ukochanemu. Już mu to nawet oznajmiłam, że powinno mu smakować. Ciężko jest mi go przekonać, żeby trzymał się ze mną. Do tej pory gotowała obiad więcej tego co jadłam zawsze.

Jutro dzień pierwszy. Wytrzymać... Do końca... I nie marudzić.

Trzymam kciuki za siebie i za wszystkich :)

8 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Mówią "Nowy Rok, nowa ja". Na początku pomyślałam sobie "daj sobie spokój, ileż będziesz razy próbować". Idea ponownego "działania" urodziła mi się już w okolicach listopada. Powtarzałam sobie, że to nie będzie postanowienie noworoczne. I tak go nie dotrzymam. Tylko to ma być coś, co zrobię dla siebie. Moim motywatorem zawsze będzie zdjęcie sprzed dwóch lat, kiedy to faktycznie osiągnęłam swój cel. Byłam dumna a w sukience czułam się cudownie. Do tego chce dążyć. Właśnie do tej sukienki.Wisi w szafie... Czeka... I doczeka się!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.