Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwsze podsumowanie


Ok, dziś środa, tak? :) Zatem dziś będzie 7 dzień. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Oczywiście, jak to ja, już po pierwszym dniu było słynne "nie chce mi się". Ale przezwyciężyłam sama siebie i tak dotrwałam do dnia 7. Jest smacznie, jest dużo i jest szybko. Jak do tej pory naprawdę potrafiłam spędzić 2-3h na przygotowywaniu jedzenia na drugi dzień, tak tutaj max 1h (ale tak długo mi w sumie to jeszcze mi chyba nie zeszło) i po robocie. Mogę odpoczywać. 

Chłopak jednak nie chce, ale dostaje chociaż obiadki. Lepsze to, niż kupne z baru :D Doszedł do wniosku, że nie przeszkadza mu już jego brzuszek. (A naprawdę nie ma dużego (zakochany)).

Zobaczymy co waga powie w piątek. Do tego wszystkiego jeszcze dochodzi fakt, iż zaczęłam tydzień przed miesiączką, która nadejdzie lada moment. Ale się nie poddaje.

Jak bardzo mnie kusi słodkie (choć o dziwo nie mam specjalnych ciągotek, jedynie mam ochotę na nasze nowotarskie lody <3) to zjadam kostkę gorzkiej czekolady. No przyznaję się.]:>

Jedyna rzecz smutna to to, że zepsuł się mi mój orbitrek! (szloch) Nie dość, że się w końcu zmobilizowałam ( a właściwie mój kręgosłup mnie zmusza powoli do tego) to kurna wczoraj pękła jakaś guma czy jak to się tam zwie i można sobie machać nóżkami w powietrzu... Dobrze, że chyba gwarancja jeszcze jest...(mysli)

Trwamy dalej!8)

  • PannaLilla

    PannaLilla

    18 stycznia 2018, 13:26

    Mój małżonek też wiernie przy mnie trwa na diecie z tym że ona w odwrotna stronę bo on na masę :D Właśnie mi tez zamarzył się orbi ale niestety małżonek nie pozwala zakupić bo stwierdził że z tydzień poćwiczę i będzie stał w garażu :D

  • margarettttttttt

    margarettttttttt

    17 stycznia 2018, 21:21

    mój wcale brzuszka nie ma ale wiernie przy mnie trwa! nieważne że na wieczór obrzera się chrupkami i nnymi takimi... a mi ślinka cieknie jak psu na widok kości. trwam 17 dzień. jest moc! :D

    • polate

      polate

      18 stycznia 2018, 10:01

      Haha, dokładnie! Na wieczór to taki tajfun przechodzi Wszystko co może to z szafek wyciąga. A jak nie ma nic, bo sobie nie kupił to taki smutny siedzi, nie wiedząc co ze sobą zrobić :D

  • ChloeChic

    ChloeChic

    17 stycznia 2018, 14:55

    Orbitrek da sie na pewno naprawic, najwazniejsze, ze masz checi by na nim cwiczyc :)

    • polate

      polate

      17 stycznia 2018, 16:18

      Jutro jedzie "się naprawiać". Oby szybko oddali :)

  • Anika.31

    Anika.31

    17 stycznia 2018, 13:25

    Powodzenia:) najważniejsze to zacząć, później wejdzie w krew:)

  • svana

    svana

    17 stycznia 2018, 12:49

    ooo dobrze ci idzie!:0

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.