Nuda panie, nic się nie dzieje... - ale ja taki stan zaczynam kochać coraz bardziej . Zwyczajność, codzienność, wszyscy zdrowi i brak złych wiadomości czyli tak zwany święty spokój jest mi potrzebny jak powietrze. Lata szarpaniny z życiem zostawiły mi w spadku niezły balast, który w słabszych chwilach daje znać o sobie. Czas upłyną, rany się zabliźniły ale złe wspomnienia czasem nie odpuszczają. Ten tydzień już lepszy ale moje głupie serce coś za bardzo się rozhuśtało i muszę zrobić badania. Osobiście podejrzewam tarczycę ale wszystko będzie wiadomo po diagnostyce. Na razie mam brać leki i się nie denerwować co też usiłuję robić z mniejszy lub większym powodzeniem .
Jesiennie się zrobiło i trzeba znowu przyłożyć się do prac ogrodowych. Wczoraj całe popołudnie klęczałam pod mirabelką I nie z powodu pokuty lub innych ekspiacyjnych rytuałów - po prostu usiłowałam wyzbierać małe, żółte śliweczki, które wreszcie opadły i uniemożliwiają koszenie trawy. Ręce miałam zajęte, głowę wolną i tak sobie myślałam o moim podwórku. Wyszło mi, że to co na nim rośnie to swoisty ogród pamięci - niektóre drzewa owocowe, krzewy i byliny sadzili jeszcze moi dziadkowie i rodzice. Rodzice nie żyją już ponad dwadzieścia lat, dziadkowie jeszcze dłużej, a to wszystko co roku owocuje i kwitnie. Ja tylko staram się dbać i pielęgnować. Oczywiście też coś tam dosadzam i zmieniam ale nie lubię zbyt nowoczesnych ogródków pod sznurek. A w ramach najnowszych nabytków mam krzak dzikiej róży - prezent, jeden z trzech w ogóle, który dostaliśmy po ślubie od znajomych. Ma dopiero trzy lata ale w tym roku pięknie obrodził i pierwszy raz będziemy robić nalewkę. Po prostu przyjemne z pożytecznym: cudowne wspomnienia, piękny krzak i zdrowy trunek .
Przyszły tydzień zapowiada się pracowicie ale wszystko uzależnione jest od mojego samopoczucia i pogody. Waga bez zmian, jedzenie opanowane i zgodne z FODMAP ale jednak chleb nie sprzyja mojemu traceniu kilogramów. No i te nieszczęsne gruszki pozostaje tylko przeczekać. Jest chłodniej i od razu mniej piję, co też nie jest dobre. Na szczęście przemogłam się i chodzę wcześniej spać bo widziałam, że wieczory spędzone przed komputerem coraz mniej mi służą... No i myślę o planku - i na myśleniu, niestety, się kończy .
Kristina_isia
13 września 2018, 21:06oj mi chlebek też nie służy, tak go lubię, a od razu odbija się to na mojej wadze. I ja też lubię świety spokój :):) I te cudowne stare ogrody, które pamietają ludzi, którzy sadzieli w nich drzewa... Jestem sentymentalna, może tym bardziej dlatego, że w moim rodzinnym domu, bratowa zaprowadziła właśnie te nowoczesne porządki i juz niewiele przypomina mój rodzinny dom, i chyba o to jej chodziło. Mam nadzieję, ze tarczyca się uspokoi i poczujesz sie lepiej.
Pola789
14 września 2018, 17:55Z jednej strony wiadomo, że wszystko się zmienia ale z drugiej strony przykro patrzeć jak coś odchodzi bezpowrotnie szczególnie, jeżeli dotyczy to rodzinnego domu. A bratowe to temat rzeka - miałam, niestety, okazję się o tym przekonać :)))
eszaa
11 września 2018, 17:29świety spokój nie ma ceny, tak sobie kiedys myslałam, kiedy trójka moich dzieci doprowadzała mnie do szału. Teraz bardzo sobie cenie ten swiety spokój, który nastał, więc rozumiem. Oby to twało, choc nic nie trwa wiecznie, tfu, tą drugą częśc zdania wymazujemy:)
Pola789
11 września 2018, 19:54Wymazujemy i to szybko! Zasłużyłyśmy na ten spokój i mamy prawo do odpoczynku :) Pamiętam dni, kiedy budziłam się i moim największym, nierealnym marzeniem było żeby nikt nic nie chciał ode mnie...
nobliwa
10 września 2018, 18:42W spadku ogrod owocowy, to piekna rzecz, bo zywa. Wzruszylam sie.
Pola789
10 września 2018, 21:52Ogród to za dużo powiedziane ale jest coś magicznego jak je się owoce z drzew, które sadził ponad sześćdziesiąt lat temu własny dziadek. I zawsze wzruszam się wiosną, kiedy z ziemi wychodzą piwonie i inne kwiaty sadzone przez moją Mamę...
hanka10
9 września 2018, 16:08taki ogród z drzewami zasadzonymi przez bliskich to luksus :))!
Pola789
10 września 2018, 22:03Luksus i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby je wyciąć - żyją przecież dłużej niż ja i odejdą kiedy przyjdzie ich pora :)