Piękne, gorące lato mija a ja dryfuję na oceanie czasu w maleńkiej łupince życia - że tak poetycko sobie zacznę . Myślę, że to pokłosie moich częstych ostatnio kontaktów z żywymi poetami i ich sposobem patrzenia ma świat. A wczoraj spędziłam dodatkowo upalne popołudnie w malinowym chruśniaku, prawie jak z Leśmiana, ale niestety wyłącznie w celu zrywania owoców, które dzisiaj zupełnie już prozaicznie przerabiam na dżem .
Dziś deszczowy dzień i odpoczynek po tych obezwładniających upałach a zmiana pogody odbyła się na szczęście bez żadnych katastrof. Ja lubię temperatury do max 25 stopni ale mój mąż kocha gorąco i tylko ze względu na niego nie marudzę - niech ma to co lubi, a i tak przecież przez większość roku jest chłodno. Przez to ciepło wszelka moja aktywność została zawieszona - robiłam tylko to co konieczne i bezpieczne dla zdrowia. Dieta narzuciła się sama przez brak apetytu i wreszcie mogłam uczciwie zaktualizować pasek wagi . Picie wody zrealizowane na 200% - codziennie jedna Muszynianka i około litra zielonej herbaty, do tego oczywiście kawa. Chleba nie jadłam bo nie chciało mi się go piec - wizja gorącego piecyka w nagrzanej kuchni skutecznie wybijała mi głupie pomysły z głowy. Jem dużo ryżu, ziemniaków, pomidorów, ogórków, jajek ale królem mojej diety został jogurt naturalny (oczywiście bez laktozy) jedzony praktycznie do wszystkiego .
W przyszłym tygodniu urlop i wyjazd i piękne dni z mężem . Dieta w dalszym ciągu uzależniona od pogody i stanu moich zbuntowanych bebeszków, które póki co są grzeczne bo ja nie grzeszę .
Kristina_isia
24 sierpnia 2018, 10:09Dzielkuję za dobre słowo:) A jak się udał urlop?
Pola789
24 sierpnia 2018, 20:45To był taki specyficzny urlop wypoczynkowy. Na co dzień jestem słomianą wdową - mąż pracuje daleko od domu (dobrze, że w Polsce!!!) i mamy tam drugie lokum. Co jakiś czas jadę, ogarniam mieszkanie, gotuję w ilościach hurtowych i napełniam zamrażarkę i lodówkę :) Wypoczynek to wątpliwy ale satysfakcja z wykonanej pracy i wdzięczność męża - bezcenne :))) A przez tą całą sytuację bardzo doceniamy każdą chwilę, kiedy możemy być razem...
Kristina_isia
27 sierpnia 2018, 07:35no popatrz , ale przypadek. Ja mam podobnie:) Ale teraz w chorobie , mąz rzucił projekt , jest przy mnie i wspiera mnie. Oczywiście odbija sie to na kasie, ale zdrowie i nasz wspólny czas teraz są najważniejsze.
Kristina_isia
13 sierpnia 2018, 07:34Dobrze czasem na zyci spojrzeć z poetyckiej perspektywy. Mu wczoraj z mężem obserwowaliśmy rozgwieżdrzone niebo. I udało nam sie zaobserwować kilka spadających gwizd! Malin u mnie nie ma wszystko takie suche i malutkie , że nie ma co zbierać. Waga niestety bardzoej u mnie do góry niż na dół.
eszaa
12 sierpnia 2018, 10:32malinki , mniam, na pewno bym je miała gdybym miała działke, a tak to kupuje czasem małe pudełeczko i tylko tyle ich mam.Ja sie zastanawiam jak mozna chudnąc jedząc biały ryz. Mnie po nim od razu waga idzie w góre. Chyba, ze jesz jak ptaszek, mikro porcje
Pola789
12 sierpnia 2018, 20:36Ja ten ryż "wzbogacam" jeszcze masłem i wcale tak mało go nie jem! Może mam azjatycki metabolizm bo np. Chińczycy są szczupli :) Ale wolałabym mieć raczej włoski i nie tyć po makaronie i chlebie ;) A malinami zostałam obdarowana przez znajomych, którzy wyjeżdżali i nie chcieli żeby pospadały - urwałam sobie i przerobiłam spore wiaderko.
nobliwa
11 sierpnia 2018, 14:19Konfitury i dzem moga tez byc poetyckie, jezeli piekna etykietka na sloiczku i na zakretce dodatkowa chusteczka -)
Pola789
12 sierpnia 2018, 20:41Ja, jako osoba bardzo praktyczna, na słoiczkach umieszczam tylko nalepki z datą i nazwą owoców ale za to do zawartości dodaję mnóstwo dobrych uczuć :)